Onar: 'Gdybym teraz zaczynał, nie wiem czy w ogóle wszedłbym do gry' WYWIAD

Większości naszych czytelników nie będzie trzeba specjalnie przedstawiać Onara. Ponad dwudziestoletni staż na scenie budzi respekt i choć czasem robi sobie przerwy od muzyki, to potrafi wrócić w świetnym stylu. Przykładem może być najnowsza płyta 'Achtung', która udowodniła, że jego ksywa trzyma się jeszcze naprawdę wysoko. Pogadaliśmy z nim o płycie, browarach, ewentualnej rapowej emeryturze i kilku innych, ciekawych rzeczach.
Zrzut ekranu 2021-11-3 o 00.12.45.png

Konrad Klimkiewicz (CKM.PL): Zacznijmy naszą rozmowę od tematu związanego z Twoją nową płytą (ACHTUNG). Jest ona skierowana bardziej do młodych fanów obecnej sceny rapowej, czy jednak jest to puszczone oczko do ludzi, którzy od lat są zaznajomieni z Twoją twórczością?

Marcin Donesz (Onar): Myślę właśnie, że skierowana jest do starych słuchaczy, którzy znają mnie z historycznych występów solowych i Płomienia 81, a oczko puszczam do młodszego słuchacza, ale też bez wyjątkowej napinki. Jest mi bardzo miło, gdy ktoś taki sprawdza moje kawałki i dobrze się o nich wypowiada, ale nie jest to mój nadrzędny cel, by trafiać do nastolatków. 

CKM.PL: Wykonałeś jednak milowy krok, by do nich trafić. Gościnnie na płycie pojawił się Kukon, Kabe, Kizo...

Onar: Opcja jest taka, że ja ich prywatnie słucham. Nie zaprosiłem raperów na płytę, bo stwierdziłem po jednym kawałku, że są fajni. Kabe słucham od "Albinosa" i konsekwentnie sprawdzam rzeczy, które wypuści. Mamy dobry przelot, często ze sobą rozmawiamy i stąd też pojawiły się nasze kawałki. Podobnie jest z Kukonem. Z Louisem (Villainem) prywatnie jesteśmy kumplami, więc wiadome było, że się pojawi.

CKM.PL: Aviego mi zabrakło.

Onar: Wiesz, kawałek z Avim był na "Płomieniu", ja też byłem u chłopaków w kawałku z Ero (Alma Mater), więc cały czas się przeplatamy.

CKM.PL: A ci, którzy pamiętają Cię z czasów Step Records i, nazwijmy to, bardziej ulicznych rytmów, mogą się odnaleźć się na tej płycie?

Onar: Pewnie, całkowicie. Nie zamykałbym się w jednej stylistyce, nurcie lub podgatunku gatunku. Zresztą, nie jest to nic przegiętego. Może nawijam pod inne tempa, ale mam wiele tych samych, charakterystycznych rzeczy, co na innych kawałkach. To, że zmieniam sobie tempa, podziałki i może robię niektóre krótsze zwrotki, to są zabiegi, które według mnie działają na plus. 

CKM.PL: Skąd wziął się pomysł na promowanie płyty wypuszczeniem własnego browara?

Onar: Ja w ogóle jestem fanem piwa. Najpierw tego zwykłego, potem jak zaczęła się ta fala kraftów, to od początku aktywnie ją śledziłem. Piwa z Pinty, AleBrowaru, Artezana i tych wszystkich rzeczy, które zapoczątkowały to w Polsce. Piłem różne browary, uczyłem się trochę o kwestiach z tym związanych, szukałem i sprawdzałem nowości, uczyłem się też w międzyczasie od chłopaków, którzy później założyli markę Funky Fluid. Gadaliśmy wtedy, że fajnie byłoby uważyć piwo i zakomunikować, że z nimi działam. Tym bardziej, że jestem prawdziwy dla tej gry piwnej, więc to nie jest jakiś wynalazek na potrzebę promowania płyty, tylko mocno crossowa, fajna akcja, która świetnie się sprawdziła. Odzew jest super, a jeśli chodzi o rozpoznawalność puszki, o ludzi, którzy oznaczają nas w mediach społecznościowych, to to poszło naprawdę szeroko, za co jestem wdzięczny. Szukaliśmy fajnego pretekstu, do stworzenia piwa w danym momencie, bo i tak wcześniej czy później byśmy to zrobili, ale teraz mogliśmy wykorzystać to także do promocji płyty.

CKM.PL: To raczej jednorazowa akcja, czy planujesz wejść aktywnie w rynek?

Onar: Gadamy cały czas, jak dalej to fajnie ugrać. Pewnie ta forma z grafiką i nazwą ACHTUNG będzie jednorazowa, ale na pewno będziemy dalej działać. 
CKM.PL: Wiesz, ja do niedawna byłem jeszcze studentem, więc kierowałem się zasadą "tania bania". Z kolei ACHTUNG w Lidlu kosztuje koło 8 zł. Co w takim razie przemawia za taką ceną?

Onar: Myślę, że i tak w Lidlu ta cena jest bardziej przystępna, niż gdzieś indziej. Gdybyś poszedł do mojego zaprzyjaźnionego sklepu w Warszawie, gdzie kupuję krafty, to cena tego piwa waha się w granicach 12–13 zł, więc myślę, że to już jest ta granica, że naprawdę musisz chcieć spróbować czegoś dobrego i szukasz takich opcji. Nie mówię tu już tylko o Achtungu, ale w ogóle browarach rzemieślniczych w Polsce. A co do ceny, zawsze idzie ona z jakością. Możesz porównywać burgera z sieciówki za 4 zł i też się nim najesz, ale za 23 gdzieś obok będzie lepszy. Oczywiście też skala jest tutaj istotna, bo jak gadałem z chłopakami, to jak na kraftowe możliwości, to jest ona naprawdę spora. Też jestem wdzięczny chłopakom za wiarę, a konsumentom za to, że w to weszli, ale przy mainstreamowych, koncernowych rzeczach, krafty są kropelką w tym wielkim kotle konsumpcji. 

CKM.PL: Twoja ksywa w rapowym środowisku jest znana już grubo ponad 20 lat. Support przed Run–D.M.C grałeś w 97. Miałeś co prawda kilka przerw, ale czy Achtung możemy traktować jako ostatnią, największą płytę, czy planujesz jeszcze coś nam rzucić dużego za rok czy dwa lata?

Onar: Nie wiem, mam dobry vibe i kontakt ze słuchaczami, producentami, raperami – oczywiście tymi młodszymi, nie mówię o moich starych kumplach, bo to wiadomo. Płyta bardzo dobrze się przyjęła, pojawiły się fajne opinie, single cieszą się popularnością, szczególnie jak na moje możliwości i czas, w którym zaczynałem. Wtedy nie było internetu nawet. Ja wiem, że to nie wyobrażalne, ale dokładnie tak było. Nie spodziewałbym się więc jakiejś niesamowitej zmiany, że teraz moje życie się obróci i moja kariera wystrzeli, bo jednak jestem na tym poziomie, na którym byłem i to są jedynie mniejsze bądź większe odchylenia. Robię to w bardzo dużej mierze z pasji i zajawki, więc jest to dla mnie fajna rzecz, że przez tyle lat potrafię nadal wejść do studia i wykrzesać z siebie coś dobrego. Pojawiło się też dużo pozytywnych opinii, co mnie bardzo cieszy, bo raczej w takich przypadkach ludzie mówią "aaa, mocno odgrzewany kotlet", a tu m.in. chłopaki, którzy robili mi bity stwierdzili, że to "pieprzona nowa świeżość", że to jest zupełnie coś innego i to jest fajne. Coś na pewno ponagrywam.

Zrzut ekranu 2021-11-3 o 00.13.47.png

CKM.PL: Całą płytę ACHTUNG rzeczywiście pisałeś w samochodzie? 

Onar: Raczej tak. Wiadomo, że to jest taka linijka, o którą mnie dużo osób pyta, ale to jest jedyne miejsce, gdzie mam super komfort pisania. Nie mam swojego studia, przy kimś nie lubię pisać, by mi w międzyczasie puszczał bity, w domu mam dwójkę dzieciaków i to w takim wieku "ataku", czyli nie, że się kładą spać na dwie godziny w ciągu dnia, tylko 24 godziny na dobę jest jazda, a jednak potrzebuję komfortu. W samochodzie mam dobre nagłośnienie, mogę sobie usiąść, zamknąć drzwi, odpalić bit i sobie pisać. Tak samo praktycznie cały Płomień napisałem...

CKM.PL: No właśnie, to już wcześniej wiedziałem i czekałem, aż wspomnisz o Płomieniu, bym mógł płynnie przejść do tego tematu. Z Pezetem żyjecie dobrze, więc czy możemy się spodziewać nowości od waszego duetu i jeśli tak, to czy będziemy czekać tak długo, jak w przypadku ostatnich dwóch płyt?

Onar: Gdzieś tam ostatnio mówiłem w jednym z wywiadów, jeszcze nieopublikowanym, że tyle na pewno nie. Gdybyśmy czekali piętnaście lat, to naprawdę bylibyśmy już starsi, żeby nie mówić starzy...

CKM.PL: Ale gdybyś był tyle na scenie, to dopiero zrobiłbyś furorę. 

Onar: Scena jest tak zwariowana i to się tak szybko zmienia... zresztą, ja też nie mam presji, by się jej trzymać rękami i nogami. Jak mam ochotę, to coś tworzę. To nie jest tak, że mam jakieś kontrakty, pobrane zaliczki i nie mogę spać spokojnie, bo muszę robić płyty. Pewnie coś jeszcze sobie nagramy, nie będę od razu deklarować, że to będzie płyta, ale fajnie nam się pracuje, co widać, słychać i czuć po ostatnim Płomieniu, który wyszedł w ogóle w zwariowanym czasie, bo na początku pandemii i to wszystko było nieprzewidywalne. Jesteśmy też jedynym zespołem, który się trzyma po dziś dzień...

CKM.PL: No i jakościowo przecież trzyma się na wysokim poziomie.

Onar: Pewnie. Ja z Pawłem lubię robić muzykę i znajdujemy wspólny język. Dobieramy inne bity i czuć to dobre brzmienie.

CKM.PL: Jedno skur*ysyńskie pytanie muszę ci zadać. Podczas Twojej ostatniej rozmowy w Rapnews pojawił się temat Krzysztofa Kozaka. Wydawałeś się wtedy mocno poddenerwowany. Jak wy teraz żyjecie ze sobą? 

Onar: Nie żyjemy. Za dużo widziałem, w za wielu miejscach byłem i za dużo rzeczy zrobiło na mnie złe wrażenie – tak w skrócie. Nie mamy żadnej relacji. Ja go nie widziałem też, nie wiem nawet czy od czasów RRXu, może z raz, więc to nie jest żadna znajomość. Wyciąganie takich starych rzeczy to też jest...

CKM.PL: Myślałem, że poleciał tam właśnie strzał. 

Onar: Kumam, ale jeśli chodzi Ci o książkę, to jej nie czytałem. Znajomi mi tam coś podsyłają i od nich się dowiaduję. Yurkowsky pytał, czy czytałem, ja odpowiedziałem, że nie, ale zapytałem, czy coś jest tam takiego, na co mógłbym być zły. Mówił, że nie, jakieś tam głupoty. Okej, ja kumam, że to jest książka. Nie wiem też, jak ona jest reklamowana, czy jako opowieści Krzysztofa o tym, jak było...

CKM.PL: Akurat w porządku jest to, że zaznaczył, że to jego subiektywna ocena tego, co się wtedy działo.

Onar: No i właśnie, więc wiesz jak to może być. Rzeczywistość z jego strony wygląda tak, a innej osoby może wyglądać zupełnie inaczej. Ja nie ufam temu, że ktoś pamięta, kto coś powiedział o 23:00 na melanżu, który miał miejsce 26 lat temu. Ja kumam, że trzeba to napisać w taki sposób, żeby budziło kontrowersje, żebyś ty mnie o to pytał i ludzie klikali, kiedy pojawi się tytuł.

CKM.PL: Sam przeczytałem i mogę zapewnić, że nie było żadnych konkretnych strzałów w Twoim kierunku. W Rapnewsie wyglądało to jednak, jakbyś się delikatnie spiął.

Onar: Nie, co ty. Ja nie miałem takiego problemu, ale musiałbyś porozmawiać z innymi raperami, to może pojawiłoby się więcej gorzkich słów. Widać to zresztą już nieco, Volt tam coś pisał...

CKM.PL: Peja...

Onar: No więc właśnie. Myślę, że oni mieliby dużo więcej do powiedzenia.

CKM.PL: A same przeszłe czasy, nie tylko RRX, ale i np. nagrywek w Step Records i w ogóle twojej twórczości, w pewnym stopniu służą ci jako inspiracja, czy odcinasz się podczas tworzenia nowych rzeczy?

Onar: To są dla mnie zupełnie inne rzeczy. Wiadomo, że mam to gdzieś z tyłu głowy, no bo to jest moja historia i przeszłość. Przeżyłem to, trochę się nauczyłem, może nawet i dużo, to były jednak inne czasy. Inaczej wyglądało działanie z RRX, inaczej w Stepie, no bo w końcu Step Records się dopiero wtedy tworzyło, ja tam byłem jedną z pierwszych osób, które tam się w ogóle pojawiły. Nie mieli struktur, założyli kanał i to było nowe, dużo pracy w to włożyli i fajnie to szło, tyle. Nie mam w żadnym wypadku opcji, by żyć przeszłością i kalkulować, co zrobiłem tak, a co mogłem zrobić inaczej. Żyjemy też w innych czasach, zmiana pokoleniowa jest rzędu pięciu lat i dzieciaki po takim czasie nie wiedzą, kto kiedy grał i co się działo. Mało tego, kilka lat temu był ten problem, że pojawia się brak wzajemnego szacunku. To było sztucznie nakręcane. Wiadomo, że starsi mieli problem z młodymi raperami, którzy wykręcają ogromne cyfry i monetyzują to tak, jakby oni kiedyś chcieli to robić, no ale świat się zmienił, Polska się zmieniła i nie ma co wariować. 

Zrzut ekranu 2021-11-3 o 00.13.27.png

CKM.PL: W kawałku ACHTUNG nawijasz: "Już nie jadę po dzieciakach, bo mi się łeb otworzył..."

Onar: "... jakbym miał trepanację, część z nich daje mi inspirację, a reszta to ziomki".

CKM.PL: No właśnie, więc jak to jest z tymi ziomkami i inspiracją? Może kiedy miałeś "zamkniętą głowę" i czym to się przejawiało...

Onar: Jak kończyłem swoją współpracę ze Step Records to byłem taki trochę zacietrzewiony, bo jakby nie sprawdzałem sceny za bardzo i jakieś rzeczy mnie drażniły. Mówiąc wprost, musiałem też dużo rzeczy poukładać sobie w głowie i zrozumieć, że wchodzi nowa jakość i ja nie mogę się z nią ścigać. Wiesz, mogę dać z siebie wszystko, ale nadal będziemy w innych miejscach. Musiałem też skumać ich jazdę. Tak jak mówiliśmy, niektórzy się rodzili, gdy my już co robiliśmy na scenie, więc ich podejście musi być zupełnie inne. Podejście zmieniło mi się jednak dawno, tylko ciężko mi to w kalendarzu określić.

CKM.PL: Na to pytanie co prawda znam już odpowiedź, ale fajnie mi na nie odpisałeś, więc pozwolę sobie je powtórzyć: Bazując na Twoim obecnym doświadczeniu, co byś przekazał Onarowi, który w 97 r. gra support przed Run–D.M.C?

Onar: Cholera, co ja tam powiedziałem... 

CKM.PL: Powiedziałeś, że chciałbyś, by wtedy szukał dobrych ludzi. 

Onar: Ah, no tak. Wiesz, ja nie chcę tu rzucać banałami, że sam się wychowałem, bla bla bla, bo miałem dużo ziomali, którzy mieli gorzej, niż ja. Wychowałem się jednak tylko z mamą, więc wiadomo, jak masz tylko mamę, to brakuje męskiego wzorca. Kogoś, kto powie, że to masz robić tak, a to inaczej. To jest fajne zarówno dla ojca, jak i syna. Syn szuka autorytetu, a ojciec czuje się dla tej osoby ważny, bo pokazuje, jak rozwiązać problemy i wskazać na dobre wybory. Wiadomo, każdy popełnia błędy, ale w takiej sytuacji masz jakiś support. Bez tego jest się zagubionym i często się robi jakieś głupoty. Idealny przykład to kwestia wydawania płyt. Ja nie miałem żadnych umów, nikt mi z tym nie pomagał i to wszystko było drugorzędne, bo liczyło się tylko to, że mogę robić muzykę, a może trzeba było do tego podejść inaczej i wtedy to by się inaczej potoczyło. Nie ma jednak co zrzucać winy na sytuację, inni przecież mieli znacznie gorzej. 

CKM.PL: A dużo Ci dało życie na osiedlu? Mówisz, że nie miałeś wzorca, ale zawsze mogli pomóc koledzy.

Onar: Wiesz jak kto jest z kolegami. Czy to są dobre wzorce? Siedzą na podwórku i myślą, jaką głupszą rzecz by tu zrobić. Z jednej strony wychowaliśmy się w znacznie biedniejszych czasach. Mało rzeczy było dostępnych, mówię teraz o takich obecnych oczywistościach, bo teraz to brzmi śmiesznie. Jak swojego syna wychowuję, to mogę wejść do sklepu i kupić deskę, Nintendo switch i może mieć wszystko, co tak naprawdę chce. Oczywiście staram się go nie zepsuć, ale wiesz o co chodzi. Kiedyś kupno konsoli, to było kilka lat zbierania pieniędzy i dopiero można było ją kupić. Nie chce też brzmieć jak jakiś stary dziad, który wspomina super chu*owe czasy, ale było mniej, więc musieliśmy skupić się na innych rzeczach. Na pewno ma to swoje plusy i minusy. Na pewno dało mi taką opcję radzenia sobie z tym, jak nie masz w ogóle kasy. Wszyscy byliśmy z Ursynowa. Jedni pokończyli kiepsko, inni lepiej, niektórych już nie ma. To pokazuje, że mnóstwo rzeczy zależy wyłącznie od nas. Wiadomo, rzutuje na to przede wszystkim talent, pasja, charakter czy bycie w dobrym miejscu i czasie, ale jak można, to trzeba też wiedzieć, jak powalczyć.

CKM.PL: Gdybyś teraz dopiero zaczynał swoją przygodę z rapem, to lepiej by Ci poszło? 

Onar: Nie wiem czy w ogóle bym wszedł do tej gry. Możliwe, że nie miałbym nawet o czym rapować. To może być problem dla dzieciaków, bo w wielu przypadkach treść jest teraz nieważna, tylko flow i stylówa. To też jest okej i kumam, że tak to może teraz wyglądać i tego oczekują ich rówieśnicy. Dziwne, żeby siedzieli i pierd*lili smuty. Jeśli ich życie jest fajne, mają się dobrze i chcą mieć kasę, to o tym rapują. Dla nas to była odskocznia. Robiliśmy to praktycznie bez pieniędzy, na starym mikrofonie i słuchawkach i to wszystko. Po prostu zajawka była na to, ze coś kreujemy i rejestrujemy swój głos. Teraz jest cały movement i tysiąc rzeczy może być ważniejszych, niż muzyka. 

CKM.PL: Muszę też zapytać o kawałek "Weź to poczuj"...

Onar: No to też kawałek historii.

CKM.PL: Pewnie. To jest numer, który słucham przynajmniej raz w tygodniu. Dzisiaj też leciał na słuchawkach, bo musiałem się odstresować przed wywiadem.

Onar: Pomaga?

CKM.PL: Stary, pewnie. Jednak gdy go wypuściliście, wywołaliście niemałą wojnę w świecie hip–hopu i dużo prawilniaków miało z tym porządny problem. Czy wiedząc, co się potem wydarzy, wydałbyś to w tej samej formie czy próbowalibyście przedstawić to jakoś łagodniej?

Onar: Wydałbym to w tej samej formie. To w ogóle był numer z czystej zajawki. Wtedy to był fart, po prostu siedzieliśmy w studiu i zrobiliśmy coś nowego. Teraz to bardziej możesz przekalkulować, jakie single mogą się wybić. To był po prostu eksperyment. Nikt nam tego nie kazał robić, Kociołek bit zupełnie inny, niż wszystkie i wydaje mi się, że to była ta siła, że kawałek był inny niż 90 proc. sceny. Muszę go sobie przypomnieć, bo dawno nie słuchałem. Wrzuciłem go jakiś czas temu i ludzie dobrze go odebrali. Pomyślałem sobie "uu, gdzie wyście wtedy byli".

CKM.PL: Ja zapewne w piaskownicy.

***

Marcin Donesz (Onar) – rocznik 82, wychowanek warszawskiego Ursynowa. Ciężko znaleźć fana hip–hopu, który nie kojarzyłby jego charakterystycznej chrypy. Poza solową działalnością artystyczną, wraz z Pezetem tworzy duet Płomień 81. 


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: Wojtek Koziara Wtorek 09.11.2021