Nullizmatyk i romans z 'Zabójczą Królową'
Obecnie to żadna sztuka wydać płytę, artyści nie mają z tym większego problemu (zakładając, że posiadają odpowiednie zaplecze finansowe). Obecnie miarą muzyka pod względem atrakcyjności jest głównie nakład i ilość sprzedanych egzemplarzy. Jak jednak oceniać krążek, który nigdy nie wyszedł, choć zdążył już niejednokrotnie wybrzmieć? To pytanie należy kierować do 'Zabójczej Królowej'.
W dobie produktów, przełomowych projektów, internetowego marketingu i mocy mediów społecznościowych, konsekwentna wierność własnemu stylowi jest niemalże niemożliwa. Reprezentanci "starej szkoły" chcąc nie chcąc, godzą się z autotunem czy hiphopolo zdając sobie sprawę, że to naturalna kolej rzeczy i albo idziesz z prądem, albo spływasz. Ostało się jednak kilka filarów. Jednym z nich jest Nullizmatyk.
Nullo długo pracował nad płytą widmo, jaką jest Zabójcza Królowa. Dlaczego tak ją nazwałem? Ponieważ jej pierwotna wersja nie zostanie wydana ani fizycznie, ani cyfrowo. Wszystko przez odmowę przedstawicieli... prawdziwej "Królowej". "Główna szefowa managmentu Queen, w stricte angielskim stylu, zostawiając wygasły promyk nadziei i nie podając konkretnego powodu, po prostu grzecznie odmówiła..." – napisał Nullo na początku lipca na swojej facebookowej grupie. Płyta miała zostać wydana na samplach legendarnego zespołu. Jako jeden z nielicznych, miałem ogromną przyjemność jej przesłuchania.
Najpierw jednak wziąłem udział w spotkaniu z fanami, które Nullizmatyk zorganizował na wrocławskim gaju. Zazwyczaj omijam takie wydarzenia (choć raczej nie jest ich za wiele), by nie czuć niezręcznej konieczności integracji i pokazywania swojej przynależności do danej grupy. Kilka godzin rozmów o pojedynczym artyście to często zdecydowanie za dużo, przynajmniej tak mi się wydawało. Na spotkaniu trzymałem się raczej z tyłu. Wcieliłem się w rolę obserwatora. Każdy z uczestników (licząc swobodnie i biorąc pod uwagę solidny margines błędu, było nas ok. 30) mógł przesłuchać jednego numeru z płyty, by poczuć jej klimat i rozpocząć "romans z królową".
Dwie osoby posłuchały jednak albumu w całości. Nie był to jednak klasyczny odsłuch – chłopaki robili notatki, by dokładnie podzielić się wrażeniami z wykonawcą. Całość trwała ok. 4 godziny, ale na tym się nie zakończyło. Wtedy przyszła pora na to, bym i ja oddał się w objęcia "Zabójczej Królowej" (co z początku było nieco przerażające, bo Nullo rzeczywiście miał przy sobie ludzkich rozmiarów szkielet imitujący naszą bohaterkę). Towarzyszył mi przy tym fotograf Łukasz Bąk, który użyczył mi zdjęć umieszczonych w tym artykule, a także sam Nullizmatyk.
Przyznam, że dawno nie miałem styczności z tak koncepcyjnym i spójnym albumem. Choć miałem kilka pytań odnośnie albumu, które przyszły mi do głowy w trakcie odsłuchu, absolutnie nie chciałem go przerywać. Poza działalnością w CKM, hobbystycznie aktywnie udzielam się w środowisku rapowym i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mam za sobą setki przesłuchanych albumów. Rzadko się jednak zdarza, by zamknąć oczy i obcować z twórczością od deski do deski. Często coś szumi, przeszkadza, zakłóca ten odbiór. Często winowajcą jest brak spójności, czego absolutnie nie można zarzucić w przypadku "Zabójczej królowej".
Album jest podróżą po kilku rozdziałach z życia Nullizmatyka. Od tych zdecydowanie cięższych i trudnych (muzyka często występuje w roli terapeuty), po te radosne, kształtujące człowieka. Należy też oddać honory producentowi płyty Tyranowi, który wykonał kawał dobrej roboty. Chciałbym zdradzić znacznie więcej, podzielić się wrażeniami, lecz królewskie komnaty mają to do siebie, że lubią ciszę.
Zresztą, sami będziecie mieli okazję do tego, by spotkać się z "Królową", a raczej jej pozostałościami. Nullo nie mógł przecież wyrzucić do kosza albumu, w którego tworzenie włożył ogrom pracy i emocji. Zmodyfikowana wersja ukaże się 15 grudnia 2022 r, a start preorderu datuje się na połowę sierpnia.
Nie myślcie, że to tyle. Preorder nie będzie zwyczajny. Nie przesadzę, gdy powiem, że to coś zupełnie nowego w kwestii polskiej sceny rapowej (a wyjątkowo ciężko stworzyć teraz coś innowacyjnego, skoro wszystko już było). Osoby, które zdecydują się na zakup preorderu, będą mogły przyjechać do "Komnaty Królowej" otwartej przez Nullizmatyka i razem z nim przesłuchać pierwotnej wersji, by następnie "na świeżo" móc o niej chwilę podyskutować z twórcą. Ok, fizyczny egzemplarz jest świetną pamiątką, ale przecież znacznie ważniejsze jest przeżywanie. Kontakt Nullizmatyka z Fanami jest na zdecydowanie wyższym poziomie, niż w przypadku wielu innych raperów, z którymi miałem styczność. Tutaj działają jednak dwie strony. Nullo często wyciąga rękę do swoich odbiorców, a ci zamiast ciągnąć ją po łokieć, cieszą się z każdego gestu i darzą szacunkiem.
Królowa więc żyje i ma się dobrze. Choć fizycznie pojawi się w innej postaci, będzie rozbrzmiewać na słuchawkach, aż pojawi się możliwość jej wydania. Pamiętajmy jednak, że sample są jedynie częścią albumu, która go krystalizuje. Fundamenty to flow, przekaz, teksty i barwa głosu, a w przypadku takich argumentów, można być o Nullizmatyka spokojnym.
Po odsłuchaniu przeszliśmy do rozmowy nt. nie tylko Zabójczej Królowej, ale i niedawnego projektu Nullizmatyka pt. "Antyviral" w duecie z Filipkiem, czy też zwyczajnie pogadaliśmy o życiu. Efekty naszej rozmowy niedługo wylądują na CKMie. Jest na co czekać, słowo.