Nie wpuścili jej do sklepu bez maseczki. Założyła na twarz majtki
“Misja zakupy” może być z góry skazana na porażkę, jeśli zapomnimy wziąć ze sobą maseczki. Tej kobiety nie wpuszczono do sklepu budowlanego, bo nie zasłaniała ust i nosa. Założyła więc na twarz bieliznę.
Sprawdź: Co zamiast maseczki? Porady prawnika
Wszystko dlatego, że gdy chciała wejść do sklepu budowlanego, wyproszono ją za brak maseczki. Odwróciła się na pięcie, wyszła z marketu i po pewnym czasie wróciła z majtkami na głowie. Przy okazji gniewnym tonem wyjaśniła sytuację na nagraniu, które opublikowała na swoim Facebooku.
“Materiał primasort, śmierdzących bąków też nie przepuszcza, chroni mnie tak samo, jak maseczka przed śmiercionośnym wirusem "pis-cov-19". Chciałabym również zaznaczyć, że pracownicy mają maseczki założone głównie na brody tak jak i reszta klientów na sklepie. Nikt im uwagi nie zwraca. Absurd goni absurd, a kierownik sklepu ściga za mną i pilnuje, abym miała założoną "maskę" na twarzy. Oczywiście kierownik tej placówki nie potrafił podać mi oczywistego braku podstawy prawnej na temat tej ustawy srovidowej i zarządzenia nakazującego noszenie kagańca w miejscach, gdzie świrus się cudem nie roznosi. Praca pracą, ale sami urągacie swojej inteligencji” – oświadczyła oburzona klientka.
Sprawdź: Maseczki niezgodne z prawem. Przełomowe orzeczenie sądu
Sprawdź: Maseczki niezgodne z prawem. Przełomowe orzeczenie sądu
Co prawda majtki nie mają tak dużej skuteczności, jak maseczki ochronne z certyfikatem (chociaż i te bywają podrabiane), ale za to z pewnością przepuszczają więcej powietrza. W końcu nie można pozwolić, by naszym narządom płciowym było zbyt gorąco. Pytanie tylko, czy pani udała się po "maseczkę" do domu, czy wyskoczyła na chwilę do marketowej toalety.
