Nauka z TVP. Ryby robią się trans, bo kobiety biorą antykoncepcję

Nie tylko plastik przedostaje się do wody, która później może być pita przez ludzi. Okazuje się, że także pigułki antykoncepcyjne po przejściu przez kobiecy organizm trafiają ostatecznie do wody, zatruwając ją i stwarzając niebezpieczeństwo dla wodnych organizmów.
iStock-943129450.jpg

Według badań przytoczonych w serwisie TVP Info: “Nawet niewielka ilość etynyloestradiolu – syntetycznego estrogenu używanego w większości doustnych środków antykoncepcyjnych – który trafia na koniec do wody, ma negatywny wpływ na organizmy wodne, a narażone na jego działanie ryby mają mniej potomstwa”.

Zdaniem naukowców wszystko przez to, że ludzki organizm przyswaja tylko niewielki odsetek przyjmowanych leków. Ich większa część – nawet 90 proc. – ma być wydalana z kałem i potem trafiać do kanalizacji. Takiej ilości leków nie są w stanie sprostać oczyszczalnie ścieków, przez co ich pozostałości trafiają do wód powierzchniowych i podziemnych.

Sprawdź: Viagra na życzenie, pigułka “dzień po” na receptę. Żyjemy w kraju absurdów

Badań nad tym problemem podjęła się Latonya Jackson, biolog z Uniwersytetu w Cincinnati. Wyniki jej pracy zostały opublikowane w piśmie „Aquatic Toxicology”. Wyniki wskazują, że już 5 nanogramów etynyloestradiolu na litr wody wystarczyło, by narażone na jego działanie ryby słodkowodne miały mniej potomstwa. Taka ilość sprawia, że na świat przychodzi też mniej samców niż w przypadku ryb, które nie biorą antykoncepcji.

“Wszystko, co spłukujemy w toalecie lub wkładamy do zlewu, trafia do kanalizacji. Nasze systemy oczyszczania ścieków są dobre w usuwaniu wielu rzeczy, ale nie zostały zaprojektowane do usuwania środków farmaceutycznych. Więc kiedy kobiety biorące środki antykoncepcyjne lub odbywające terapię hormonalną idą do łazienki – pozostałości po przyjętych lekach są spłukiwane do oczyszczalni ścieków” – powiedziała Jackson.

Tymczasem w dalszej części badań wskazano, że w wodach w pobliżu oczyszczalni ścieków stężenie etynyloestradiolu przekracza 60 nanogramów na litr. Natomiast jak podkreśla naukowiec, antykoncepcja w wodzie wpływa nie tylko na ryby. Substancje farmakologiczne mogą się bioakumulować w łańcuchu pokarmowym lub trafić do wody pitnej.

Sprawdź: Zakaz aborcji to dopiero początek. Możliwa odmowa sprzedaży prezerwatyw

Na tym nie koniec. Badania wykazały także, że estrogeny w rzekach i jeziorach powodują, że u samców ryb rozwijają się jajniki i inne cechy samic, a wodna fauna zaczyna być transpłciowa. To może być odpowiedzią na to, skąd wziął się pstrąg tęczowy. Co więcej, naukowcy wskazują, że wysokie stężenie etynyloestradiolu wiąże się z postępującym spadkiem liczby plemników. Ta w skali dekady zmniejszyła się nawet o 38 proc.

Choć badacze jeszcze tego nie potwierdzają, to mają podejrzenia, że to, co szkodzi rybom, może mieć też negatywny wpływ na ludzi. W końcu nie dość, że w wodzie pitnej może znaleźć się antykoncepcja, to jeszcze są narażone na nią żaby. A jeśli te nie będą miały potomstwa, bociany umrą z głodu, a w konsekwencji nie będzie komu podrzucać dzieci na pola kapusty.


Dodał(a): Konrad Siwik / fot. istock Poniedziałek 09.11.2020