Napad pod nosem policji

Ten rabuś był albo bardzo głupi, albo bardzo zdesperowany. Obrabował taksówkę, która na światłach stała przed wozem policyjnym, przykładając kierowcy pistolet do skroni. Mimo obecności stróża prawa, udało mu się odebrać portfel ofierze.
napad-policja.jpg

Niczego niespodziewający się taksówkarz Ralph Valletta czekał właśnie z klientem na pokładzie na zmianę świateł w swoim samochodzie. Nie spodziewał się, że w ten piękny, słoneczny dzień zajrzy śmierci (przez lufę pistoletu) prosto w oczy.

Nagle pasażer z tylnego siedzenia uaktywnił się. Rabuś - Victor Martinez-Herrera - wyjął pistolet i przyłożył go do głowy kierowcy. Facet był dość oryginalny nie tylko ze względu na biały ubiór (czarne charaktery noszą się zazwyczaj na czarno), ale i dlatego, że zdecydował się na przestępstwo w taksówce, która stała tuż przed wozem policyjnym. Pechowy, głupi, zdesperowany, a może chodziło o grubszy zakład z kolegami zbirami? W każdym razie zagroził kierowcy, że grabież mogą przeprowadzić polubownie lub trochę się poszarpać.

Taksówkarz słusznie nie zgrywał bohatera i oddał plik pieniędzy, a po dłuższej „namowie” także portfel. Nagle w radiowozie zapalił się „kogut”:






Dodał(a): Paweł Jaśkowski Środa 16.03.2016