Niebieska krew

Stanley "Tookie" Williams, twórca najbardziej morderczej organizacji przestępczej złożonej z czarnych, zastanawia się, co będzie pierwsze: pokojowy Nobel, czy krzesło elektryczne

zło

Tookie był najgorszym skurwysynem z najbardziej skurwysyńskiego gangu świata: Cripsów! — mówi o Williamsie raper Snoop Dogg (członek Cripsów). Innego zdania jest szwajcarski parlamentarzysta Mario Fehr, który zgłosił Tookiego do Pokojowej Nagrody Nobla: — To wielki człowiek, który udowodnił światu, że można odkupić nawet największe grzechy. Podobnie myśli Winnie Mandela, eksżona prezydenta RPA: — Tookie to jeden z najwybitniejszych czarnych braci w historii ludzkości. Nie zgadza się z nimi tylko twardy superglina William J. Bratton, były szef nowojorskiej policji, który za czasów burmistrza Giulianiego zrobił porządek w Big Apple, a dzisiaj czyści Los Angeles: — Nie opowiadajcie bzdur! Williams odpowiada za śmierć tysięcy osób. Niewielu ludzi miało aż tak zły wpływ na historię USA.

GLOBALNY PRZEKRĘT
Fakt: niewielu wzbudza tak skrajne opinie, jak Stan Williams, facet, przy którym dokonania Ala Capone przypominają kradzież kanapek z uczniowskiego tornistra. Człowiek skazany na karę śmierci, współzałożyciel i największa osobowość Cripsów, najpotężniejszej i najbardziej krwawej grupy przestępczej złożonej z Czarnych. Pod rządami Stana organizacja, licząca obecnie ponad 100 tys. członków (szacunki stowarzyszenia National Alliance of Gang Investigators Associations), z ulicznego gangu przekształciła się w globalną korporację, która w równym stopniu kontroluje ogromną część narkobiznesu, jak i przemysłu płytowego.

ROZMOWY Z KATEM
Oddajmy głos samemu Williamsowi: — Przyszedłem na świat 29 grudnia 1953 roku w Nowym Orleanie przy dźwiękach kolędy „Cicha noc”. Moja 17—letnia mama śpiewała, aby uśmierzyć ból cesarskiego cięcia. Jako czarna nie miała szans na znieczulenie. Kiedy Stan miał 9 lat, matka (już dawno rzucona przez męża) przeprowadziła się do Los Angeles: — Zobaczyłem tam krew. Dużo krwi. Wkrótce popłynęła też moja. Starszy o cztery lata koleś zmasakrował mi twarz, bo byłem obcy – wspomina Stan swe dzieciństwo w Mieście Aniołów.  Szybko okazało się, że chłopak potrafi się bić lepiej od miejscowych żuli i stał się gwiazdą pojedynków na pięści. Każdy nastolatek bał się Stana, który już wtedy kierował się dewizą: „Albo jesteś katem, albo ofiarą. Lepiej wybrać to pierwsze”. Kiedy miał 13 lat, swój bandycki temperament wspierał klasycznym duetem „siłownia plus narkotyki”. Nie bał się nikogo. Ten napakowany gówniarz mógł napieprzać się z każdym. A kiedy zaczął ćpać, nawet dorośli woleli schodzić mu z drogi. Prawdziwy psychol — kumple z dzieciństwa ciepło wspominają przyszłego Króla.

NARODZINY LEGENDY
Nienawidziłem gangów. Dlatego postanowiłem założyć własny — Tookie zawsze wyznawał zasadę, że ogień należy zwalczać ogniem. Jego trzydziestoosobowa ekipa zaczęła od „ochrony” ich dzielnicy przed konkurencyjnymi gangami. I to się udało. Pod koniec lat 60. Tookie był już bandziorem pełną gębą.  — Z moimi czarnuchami napieprzałem inne gangi. Ale zacząłem ich kroić też z kasy i dragów. Pieniądze zapewniały większą władzę i tabuny chętnych panienek — wspomina dziś nawrócony Stan. Mniej więcej wtedy postanowił zostać najgorszym gangsterem w historii: — Udało mu się to w stu procentach. Wyniósł pierdoloną gangsterkę na zupełnie nowy poziom — twierdzi Ice—T, ojciec gangsta rapu, prywatnie członek Cripsów.

NIEBIESKIE MIASTO
Wiosna roku 1971. Niespełna 18—letni Stan, kiepski uczeń kiepskiego liceum („Nie miałem głowy do nauki, musiałem myśleć o przeżyciu”), postanawia rozwinąć skrzydła. Umożliwia mu to pakt z Raymondem Washingtonem, dotychczasowym konkurentem i szefem ekipy Baby Avenues Gang (nazywanej też Avenues Cribs). — Ray rządził zachodnią stroną miasta (Westside), Tookie wschodnią (Eastside). Kiedy połączyli siły i nazwali się Crips, nie było na nich mocnych — mówi Duane Moody, ziom Stanleya. Bojówki Crips poruszały się ponad stuosobowymi grupami. Zawsze w czarnych kapeluszach, skórzanych płaszczach oraz z kolczykami w lewym uchu. I koniecznie z ozdobnikiem w firmowym, niebieskim kolorze. Williams, który okazał się dominującą postacią w dwuosobowym „zarządzie”, opracowywał strategie napadów, kradzieży, wymuszeń i ataków na inne gangi („szukać ich na ulicach i atakować, atakować i jeszcze raz atakować”). Brutalność mnożących się Crip Sets (podgrup gangu) sprawiła, że tłumy zabijaków z Miasta Aniołów przechodziły na stronę niebieskich. A ci, którzy nie przestraszyli się siły armii Williamsa, zwarli szeregi i stworzyli Bloods, noszący się na czerwono gang, który miał zniszczyć Cripsów.

DWA KOLORY: CZERWONY
Walne bitwy „niebieskich” i „czerwonych” na pięści, noże, kije bejsbolowe, cegły i łańcuchy paraliżowały miasto. Policja nie przeszkadzała. — Mundurowe świnie unikały czarnych gett Los Angeles, gdzie 90 proc. ludzi to kolorowi — opowiada ze śmiechem Duane Moody. Pojedynki Bloodsów i Cripsów stawały się coraz bardziej brutalne. Jedni i drudzy mieli coraz więcej broni palnej, zdobytej za kasę z dilerki, wymuszeń, stręczenia czarnych sióstr oraz z napadów. — Bloodsi pierwsi zaczęli do nas ładować z gnatów. Prędko więc odstrzeliliśmy jednego z nich — Stan jednoznacznie podkreśla, że mordowanie Bloodsów zaczęło się na ich wyraźną prośbę. Trupów przybywało. Arsenały gangów zalegały setki sztuk pistoletów, rewolwerów, pistoletów maszynowych UZI i karabinów Kałasznikowa. „Król Cripsów” najbardziej ufał shotgunowi firmy Ithaca. Z ulubionym sprzętem nie rozstawał się nawet w łóżku. Wykonywał wszak niebezpieczną profesję. Na pana i władcę imperium Cripsów wielokrotnie organizowano zamachy. Po każdym następował odwet. Samuel Coleman, przyjaciel Tookiego: „Egzekutorzy nie żyli dłużej niż kilkanaście godzin. A oprócz tego zabijano jeszcze więcej Bloodsów.” Oprócz zarządzania tzw. systemem odstrzału, Król uwielbiał własnoręcznie wykonywać wyroki na kapusiach bądź konkurencji („Ofiara zawsze musiała najpierw wiedzieć, że na muszce ma ją sam Tookie”).

CRIPS INTERNATIONAL

— Crips są jak czarny walec. Przechodząc przez okolicę, niszczą wszystko, co staje im na drodze — pisała w latach 70. gazeta „Los Angeles Times”. Wówczas to tysiące uzbrojonych Murzynów pod wodzą Stana trzęsło już całą kilkunastomilionową metropolią. Ale dla Króla to wciąż było za mało. Pozycję Tookiego miał wspomagać także rozbudowany system (obowiązujących do dziś) rytuałów inicjacyjnych, nazywanych ‘Loc’ing’—In. Kandydat na Cuzz (tak się określają członkowie Cripsów) musiał dokonać napadu z bronią. Kandydatki na Criplets mogły wybierać — przestępstwo albo seks z kilkoma członkami gangu. Z biegiem lat niebieskie graffiti i ludzi wyginających się w C—walk, taniec członków gangu, można było zobaczyć na ulicach USA i RPA. Niebieskich gangsterów można było również spotkać w Anglii, Holandii, Szwajcarii i dalekiej Japonii.

CECHMISTRZ SAN QUENTIN
Koniec Króla nastąpił w 1979 roku. W ósmym roku rządów grupą, która opanowała całą Kalifornię, naćpany Tookie urządził masakrę w dwóch sklepach w LA. Za pomocą obrzyna, Ithaca kal. 12 mm, zabił cztery osoby. Strzelał w głowy, potem do leżących zwłok. 25—latek trafił do aresztu, a jego prawa ręka Ray Washington, ostrzelany niedługo potem w swoim samochodzie, do piachu. Proces Tookiego zakończył się w 1981 roku wyrokiem śmierci. Swój pobyt w kalifornijskim zakładzie karnym San Quentin skazaniec numer K24901 rozpoczął w wielkim stylu. Gołymi rękami zmasakrował na spacerniaku Deuce Five, dotychczasowego więziennego bossa. Niedługo potem, dzięki podległej mu Zjednoczonej Organizacji Cechów, grupie ponad 300 najtwardszych gości, zaczął kontrolować całe San Quentin. Za kratami wciąż trzymał rękę na pulsie gangu Crips, w samym Los Angeles County liczącego już kilkanaście tysięcy członków. Zdaniem DEA (amerykańska agencja do zwalczania narkotyków) odosobnienie Króla nie przeszkodziło mu w odniesieniu największego sukcesu w historii organizacji. Gang zmonopolizował handel narkotykowym hitem pierwszej połowy lat 80. — crackiem. Ta oczyszczona z soli kokaina dawała silnego kopa i bardzo szybko uzależniała. – Czarnuchy nie chciały patrzeć na nic innego. Dzięki crakowi Crips mogli wszystko — zauważył nieżyjący już legendarny MC Eazy—E (członek „niebieskich”).

GANG—STAR
Początek drogi ku lepszemu to 1988 rok: — O mało nie zatłukłem na śmierć kolesia i trafiłem do izolatki. Na ponad sześć lat  — wspomina Tookie. W drugim roku pobytu w karcerze Wielki Stan zaczął „interesować się książkami i zastanawiać nad samym sobą”. Tam rozpoczął swą wielką misję: — Większość moich znajomych z dzieciństwa zginęła. Nie cofnę czasu, ale chciałbym przynajmniej przestrzec młodych ludzi przed złem gangów! — grzmi niczym katecheta Stan. Książki, przemówienia na kasetach VHS i Protokół Pokoju, dziedzictwo duchowe Tookiego, przyniosły skazańcowi z celi śmierci sławę medialną, cztery nominacje do Pokojowej i trzy do Literackiej Nagrody Nobla. Apogeum nastąpiło, gdy Williams wyrzekł się przynależności do gangu: — Oto co, kurwa, więzienie robi z ludzi — raper Bad Azz, jak wielu innych Cripsów, stracił wówczas swego przewodnika duchowego.

POMIĘDZY DOBREM A ZŁEM
Rok 1996. Podczas gdy pierwsze dzieła Tookiego zmieniają świat, w Las Vegas dochodzi do najgłośniejszego morderstwa w historii hip hopu — od kul ginie megagwiazdor rapu Tupac Shakur. Za najbardziej prawdopodobną wersję zamachu przyjmuje się trop związany z Orlando Andersonem. Oczywiście Cripsem. — Ta zbrodnia to tylko jeden z wielu aktów przemocy, które „zawdzięczamy” panu Tookiemu — grzmiał Malcolm Klein z kalifornijskiej organizacji Streetgangs.com. Według szacunków organizacji National Youth Gang Center, nikt nie zliczy dokładnie ofiar 35—letniej działalności Crips. — Z rąk ubranych na niebiesko kryminalistów mogło zginąć ponad dwadzieścia tysięcy ludzi! Nie licząc ofiar sprzedanych przez nich ton narkotyków — twierdzi John P. Moore, szef NYGC.

BARWY POKOJU
Niebieska Organizacja, choć bez wyraźnego lidera, wciąż istnieje i ma się dobrze. Choć widać, że brakuje jej zbrodniczego geniuszu ojca—założyciela. Policja z Miasta Aniołów podkreśla, że w 2005 roku na 38,5 tys. tamtejszych gangsterów, niemal 10,5 tys. ubiera się na niebiesko (Bloods skupiają w L.A. niecałe 4,3 tys. członków). FBI ostrzega, że to Cripsi pociągają za sznurki w znacznej części hiphopowego szołbizu, zaś obroty z całej — legalnej i nielegalnej — działalności przynoszą rocznie zyski liczone w setkach milionów dolarów. — Koszmar, który jest spadkiem po panu Williamsie, nie skończy się nigdy. A on tej krwi już nie może zmyć ze swoich rąk — mówi znawca gangów Alejandro A. Alonso. Drugą stronę medalu przedstawia raper Kokane: — Krwawy Tookie z lat 70. zawsze będzie wzorem do naśladowania dla tysięcy czarnych młodych gangsterów.





Dodał(a): Michał Jośko Wtorek 30.08.2011