Miał chronić kościoły, teraz sam prosi o ochronę

Prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz powołał na czas strajków przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego Straż Narodową. Organizacja ta miała chronić kościoły przed demonstrującymi, a w rzeczywistości ograniczyła się do ataków na bezbronne i starsze kobiety. Bąkiewicz teraz sam prosi o ochronę ze strony policji i zarzuca jej niekompetencję.
baiewicz.jpg

Po decyzji ogłoszonej przez nielegalnie wybrany skład Trybunału Konstytucyjnego, który zakazał aborcji w przypadku ciężkiego uszkodzenia lub nieuleczalnej choroby płodu, kobiety wspomagane przez mężczyzn, wychodzą na ulicę, by wyrazić swój sprzeciw. Protestujący domagali się m.in. odcięcia Kościoła od polityki i w związku z tym demonstrowali również w miejscach kultu, niejednokrotnie przerywając nabożeństwa. Robert Bąkiewicz jest prezesem stowarzyszenia Marsz Niepodległości, które jest odpowiedzialne za coroczne organizowanie pochodów 11 listopada, postanowił powołać Straż Narodową, która miała chronić kościoły przed demonstrującymi. 
Straż narodowa postanowiła rozwiązywać konflikty przy pomocy siły, co zresztą otwarcie przyznawał sam Bąkiewicz słowami: "Apelujemy, by zgłaszali się do nas mężczyźni. Chodzi przecież o fizyczną obronę przed napastnikami. Dziś mamy ogromny problem męstwa".

Rzeczywiście udowodnił on swoje męstwo, gdy niedawno wyrwał staruszce flagę polskich babć, a członkowie Straży Narodowej zrzucili starszą kobietę ze schodów. Policjanci nie tylko nie reagowali na bandyckie zachowanie mężczyzn, ale wręcz zostawiali im "wolną rękę", by brutalnie uciszyć pozostałe osoby. Sytuacji, w których uczestnicy protestu zostali zaatakowani, było o wiele więcej. Niedawno jeden z księży celował bronią do protestujących, a także policjant uderzył starszą kobietę
Teraz Bąkiewicz podkula ogon i prosi policję o ochronę. Twierdzi, że dostał szereg pogróżek w mediach społecznościowych. Uważa także, że funkcjonariusze nie potrafią poradzić sobie z protestującymi i zarzuca im brak kompetencji przez to, że nie podejmują żadnych działań, by go chronić. Jakby tego było mało, mężczyzna żali się, że stróże prawa mieli pozwolić rozjuszonemu, wielotysięcznemu tłumowi zaatakować garstkę działaczy Straży Kościoła. Jak widać prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości miota się jak kogut bojowy, dopóki stoją za nim koledzy w liczbie przeważającej kobiety po drugiej stronie barykady.
Bąkiewicz chce być eskortowany przez funkcjonariuszy, gdziekolwiek zdecyduje się pójść. Dodatkowo wymaga, aby policjanci patrolowali okolice jego domu. Wymyślił także własną wersję wydarzeń z pl. Trzech Krzyży, gdzie miał być atakowany przez demonstrujących przy pomocy kamieni, pałek i gazu łzawiącego: "Neobolszewia została ośmielona brakiem reakcji" – mówił.

Prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości stał się w ostatnim czasie bardzo medialny, przez co nie zdziwilibyśmy się, gdyby dostał zaproszenie na kolejną galę Fame MMA. Patrząc na zachowanie Bąkiewicza, jako przeciwnika można by mu zaproponować Angelę Merkel lub po prostu najstarszą członkinię lokalnego koła gospodyń wiejskich. Choć wtedy wynik nie byłby tak oczywisty, bo nie wpuściliby go do ringu z kolegami.



Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / instagram.com Poniedziałek 02.11.2020