Strzyżenie ogniem

Ogień i włosy kojarzą nam się ze smrodem “pieczonego kurczaka”, gdy majstrujemy ręcznie przy ognisku, grillu czy palniku. Jednak pewien pakistański fryzjer celowo podpala klientom głowy. To jego znak rozpoznawczy.
strzyzenie-ogniem.jpg

Shafqat Rajpoot z prowincji Pendżab w Pakistanie strzyże przy pomocy ognia. Polewa klientom głowy najprawdopodobniej alkoholem albo naftą (lub jednym i drugim) i podpala. Jednak to ani prank, ani złośliwość, a panowie z fotela nie uciekają w popłochu. Siedzą cierpliwie i oddają się zabiegowi bez reszty. Nawet mimo tego, że pod koniec całej procedury ich głowy latają na boki jak gruszka bokserska. Mistrz taką ma wizję i nie można tego kwestionować.

Fryzjer polewa włosy jakimś paliwem, podpala i rozczesuje w bardzo szybkim tempie, by nie zajęła się cała głowa. I to właśnie w tej czynności zapłon ma rzekomo pomagać. Podobno nic się nie skleja, nie ma kołtunów, ale może chodzi właśnie o prędkość czesania. Shafqat macha rękoma jak zawodnik szczotą w curlingu, być może żeby nie zajęła się cała głowa.



Temu ma chyba zapobiec zraszanie głowy wodą, bo w niektórych ujęciach widzimy jak fryzjer męski, a właściwie stylista – bo tak samego siebie określa pan Rajpoot – spryskuje łepetynę klienta, jednak robi to po oblaniu paliwem. No ale kim my jesteśmy, by kwestionować metody mistrza?!

W każdym razie paliwo pali się na włosach, a szybkie rozczesywanie zapobiega ogoleniu na „łysą pałkę”. Upierzenia leci niewiele, bo jak na stylistę przystało – Shafqat stylizuje, nie strzyże. Po ugaszeniu płomieni jakby po dopalaczach macha rękoma jeszcze szybciej, znów oklepując klienta i zalizuje go w prawdopodobnie najmodniejszą męską fryzurę sezonu na ulicach Pendżabu. A na pewno najgorętszą.



A TU PODOBNI ARTYŚCI:









Dodał(a): Adam Wawrzyniak Czwartek 26.01.2017