Lider zespołu Bayer Full znów w akcji. Wpadł w konflikt z Różalem

Ostatnio bardzo głośno jest o liderze zespołu Bayer Full Sławomirze Świerzyńskim. Nie są to jednak pochlebne komentarze, a lawina krytyki po jego wypowiedziach związanych z Funduszem Wsparcia Kultury. Przypomnijmy, że zespół łącznie miał otrzymać ok. 550 tys. zł. ze względu na brak możliwości grania koncertów podczas pandemii. Świerzyński został także skrytykowany przez Różala, który przypomniał tragiczną historię byłego konia gwiazdy disco polo.
Fotoram.io-7.jpg

Niedawno Marcin Różalski opisał na swoim profilu na Instagramie historię konia "Sułtana", który należał do lidera zespołu Bayer Full. "Gdy pierwszy raz go zobaczyłem, to oniemiałem. Po kilku latach był w stanie przypominającym gówno, wystawiony na sprzedaż, a jak nikt nie kupi, pod nóż. Gdy był zdrowy, pięknie zarabiał w ch*j floty dla ówczesnego właściciela, którym był jeden taki co śpiewa disco polo i płacze teraz, jakie to on ma wydatki i że chorzy potrzebują jego muzyki. Na tamtą porę, gdy Koń, który zarobił dla niego krocie zachorował, to nawet złotówki na Jego leczenie nie przeznaczył, tylko odsprzedał go dalej"
Różal musiał sprzedać swoje trofea sportowe za walki i zorganizować specjalną zbiórkę, by uratować Sułtana i zapewnić mu odpowiednie warunki. Po tym, jak zawodnik MMA uratował konia, chciał dać szansę na zrehabilitowanie się Świerzyńskiemu. Partnerka Różala Marta Kviatkova zadzwoniła do lidera Bayer Full i zapytała, czy skoro tyle go miał i zarobił teraz pieniądze, nie chciałby go z powrotem. Liczyła ona na to, że piosenkarz zrozumiał swój błąd. W odpowiedzi miała usłyszeć, że "dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi".

To porządnie zdenerwowało Różala. Opublikował on kolejny post, w którym napisał następujące słowa: "Typ dzięki Sułtiemu zarobił multum pieniędzy, żebrze teraz o dotacje bo będzie śpiewał obcym chorym, ale nie stać go na pomoc. Zwierzęciu, które oddało mu swoje zdrowie. On porównuje się do Gwiazdy Muzyki Rock, która ma dużo mniej niż on i która zrezygnowała z dotacji". Mowa tu o zespole Kult, z którego niedawno Świerzyński się naśmiewał twierdząc, że nikt ich już nie pamięta. 

Z gwiazdą disco polo skontaktowali się dziennikarze gazety FAKT, prosząc o komentarz w tej sprawie. Świerzyński stwierdził, ze Różal kłamie i niesłusznie go oskarża, a z całej sprawy prawdą jest jedynie to, że rzeczywiście miał takiego konia. Mówił również, że sprzedawał go zdrowego i nikt się z nim nie kontaktował w sprawie ponownego przyjęcia zwierzęcia.

Tutaj zaczynają się kolejne schody, ponieważ partnerka Różala zarzuciła muzykowi, że rzeczywiście sprzedał konia, ale swojemu synowi. Powiedziała ona także, że Świerzyński opowiada stek bzdur i wcale nie wypuścił od siebie zdrowego konia. Marta poinformowała fanów, że ma także wszystkie dane i dokumenty, których obecnie nie chce pokazywać, ale gdy zajdzie taka potrzeba, jest w stanie ich użyć. Świerzyński nie odniósł się jeszcze do tej wypowiedzi.



Jak śpiewał Grzegorz Markowski "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść...". Trudno jednak tutaj mówić o tym, by autor hitu "Majteczki w kropeczki" rzeczywiście należał do grona niepokonanych. Fakt faktem, niektórym powinno się ograniczyć możliwość używania mediów społecznościowych. 

Chcielibyśmy zobaczyć, jak panowie rozwiązują ten konflikt "w klatce". Co prawda walka nie trwałaby dłużej niż kilka sekund, ale przynajmniej Świerzyński po takiej lekcji może zacząłby bardziej zastanawiać się nad swoimi wypowiedziami.



Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / facebook Piątek 20.11.2020