Latynoski raj dla leniuchów
A może by tak rzucić wszystko i wyjechać... Nie, nie w Bieszczady, lecz do Wenezueli, czyli południowoamerykańskiego kraju, którego rząd właśnie wprowadził w sektorze publicznym tydzień pracy trwający zaledwie dwa dni!
Obywatele zatrudnieni w tamtejszej budżetówce (to 2,8 mln osób) muszą pojawiać się „na zakładzie” jedynie w poniedziałki i wtorki, później mają pięciodniowy weekend.
Zaznaczmy, iż pensje wciąż otrzymują takie same, co przed ową rewolucyjną zmianą.
Owa decyzja (socjalistycznych) polityków ma być metodą walki z potężnym kryzysem energetycznym, który dotknął Boliwariańską Republikę Wenezueli. Czy ograniczenie dni, w których służbowe komputery i drukarki urzędników wysysysają cenny prąd elektryczny okaże się skutecznym rozwiązaniem? Śmiemy wątpić.
Wolimy jednak skupić się na pozytywach: cała nasza redakcja już intensywnie uczy się języka hiszpańskiego i rozpoczyna starania o wenezuelskie obywatelstwo. Później wystarczy bilet do Ameryki Południowej, zdobycie tam państwowej posady i już można cieszyć się wspaniałym życiem: dwa dni na pracę, natomiast kolejne pięć to czas sycenia się pięknem tego egzotycznego, położonego nad Oceanem Atlantyckim kraju – zarówno jego florą, jak i fauną (czyli ekstatycznie wręcz urodziwymi Latynoskami).
Jedyny minus: jeśli rozpoczniesz podboje, większość swej urzędniczej pensji będziesz wydawał na prezerwatywy, które w tym kraju są bardzo drogie, o czym lojalnie informują nasze koleżanki z magazynu Cosmopolitan w tym materiale.
Nie miałeś pewności, gdzie znajduje się raj? Dziś to już wiesz.