Latarka, która ugotuje jajko

Latarka to nie jest sprzęt pierwszej potrzeby. Zwłaszcza jak się mieszka w mieście. Potrzebna jest tylko w sytuacji, gdy w nocy wysiadają korki i trzeba znaleźć świeczki. Kiedy w ciemnościach trzeba pogrzebać przy silniku. Wtedy latarka się przydaje.
flashtorch-mini-3-600x450.jpg

Co innego, gdy znajdujemy się w terenie. Nie musi być to koniec świata, ani nawet Bieszczady. Wystarczy nieoświetlona ścieżka przez duży park, albo las. Wtedy podręczne źródło światła jest bardzo pożądane. Łażenie w ciemnościach po takich miejscach może się zakończyć w najlepszym wypadku siniakiem na kolanie, w gorszym wyjętym okiem, bo można niespodziewanie potknąć się o korzeń i nadziać oczodołem na gałąź.

Normalni ludzie kupują sobie latareczki-breloczki na 3 bateryjki guzikowe i to jest ok. Ale nas to nie zadowala, my chcemy latarki wyjątkowej. FlashTorch Mini wytarza oszałamiające 2300 lumenów przy wymiarach 57mm x 47mm x 219mm. Co to są lumeny? Nie ważne, ale jest ich wystarczająco dużo, żeby przeciąć folię światłem generowanych przez tę latarkę, rozpalić ognisko, albo nawet ugotować jajko - nie na ogniu, na świetle.



Ten "prawie miecz świetlny" jest zapakowany w anodowane na czarno aluminium lotnicze, w którym mieszczono 3 ogniwa litowo-jonowe. Całość waży 387 gramów. Cena? Prawie 800 złotych.





Dodał(a): Robert Dzięgielewski / fot.: wickedlasers.com Piątek 28.10.2016