Kredyt na lamborghini dla męża

Wciąż nie mogę się zdecydować, czy besztać bohaterkę tego artykułu za nieodpowiedzialność, bezmyślność i przekręty, czy pochwalić za oddanie mężowi. Kobieta, w nie do końca legalny sposób, wzięła kredyt na lamborghini, bo "mąż chciał mieć fajny samochód"

z19636225Q,Lamborghini-gallardo-spyder.jpg

3 lata temu pewna pielęgniarka wzięła kredyt na pół miliona złotych, bo "mąż chciał mieć fajny samochód". Dokonała tego w oparciu o fałszywe dokumenty, z których wynikało, że jej przedsiębiorstwo zajmujące się handlem biomasą jest w dobrej kondycji finansowej. W rzeczywistości firma zarejestrowana w domu kobiety deklarowała brak dochodu, a sama zainteresowana nie spłacała długu. Mimo to chciała wziąć kolejne pożyczki. Tym razem milion złotych na Ferrari i Bentleya.

Niestety zachłanność nie popłaca. Kiedy kobieta przedstawiła w banku te same dokumenty, co uprzednio, ten nie tylko nie dał jej kolejnych kredytów, ale i zainteresował się jej poprzednim. Najpierw zażądano spłat zaległych rat, potem oddania Lambo. Jako, że kobieta nie oddała ani pieniędzy, ani samochodu, sprawę przekazano prokuraturze.

Teraz pielęgniarce i jej mężowi grozi 8 lat więzienia za oszustwa. Oboje nie przyznają się jednak do winy - twierdzą, że spłacali dług.



Dodał(a): Bartosz Joda, fot. dolnoslaska.policja.gov.pl Piątek 19.02.2016