Jedna sesja palenia sziszy jest gorsza niż wypalenie całej paczki papierosów
Jeśli sądziłeś, że fajka wodna jest „zdrowszą” alternatywą dla szlugów, to niestety musimy cię zmartwić. Jest dokładnie odwrotnie.
W Europie coraz śmielej rozprzestrzenia się bliskowschodni sposób spędzania czasu w knajpach, który polega na piciu mocnej herbaty albo piwa i ćmieniu sziszy. W błędzie są jednak ci, którzy sądzą, że fajki wodne są mniej groźne dla zdrowia niż zwykłe papierosy.
Do takich wniosków doszli naukowcy z Brighton ans Sussex Medical School, którzy przebadali 10 tys. Irańczyków – palaczy papierosów i sziszy, byłych palaczy i niepalących. Zdaniem jajogłowych słodki dym z fajki wodnej w znacznym stopniu przyczynia się do rozwoju cukrzycy typu 2, zespołu metabolicznego prowadzącego do poważnej otyłości oraz dyslipidemii, jednej z przyczyn miażdżycy. A zatem są to choroby, na które nie zapada się nawet w wyniku palenia zwykłych papierosów.
„Pojedyncza sesja palenia sziszy jest równa wypaleniu całej paczki papierosów, a ilość szkodliwych substancji, która trafia w tym czasie do płuc może być nawet większa” – komentuje wyniki badań jeden z ich autorów, profesor Gordon Ferns. Szacuje się bowiem, że podczas jednej sesji dana osoba zaciąga się około 200 razy, co oznacza, że do jej organizmu dostaje się nawet 90 litrów dymu. Taka dawka oczywiście sprawia, że ryzyko zachorowania na nowotwór również jest ogromne, co czyni z fajek wodnych znacznie gorszą alternatywę dla zwykłych szlugów.
„Nie wiadomo jednak, dlaczego toksyny z sziszy wpływają na otyłość i cukrzycę”. Zdaniem Fernsa substancje zawarte w sziszach mogą sprawiać, że tkanki w organizmie stają się odporne na działanie insuliny. Innym wyjaśnieniem mogą być zachowania towarzyszące paleniu fajek wodnych, które sprzyjają tyciu.
Bez względu na powód, szisze są z pewnością gorsze od papierosów i dlatego nie zalecamy ich palenia. Papierosów zresztą też.
