Janusze napadów

Ci dwaj kolesie to prawdziwi Janusze wśród rabusiów. Próbowali okraść bar McDonald’sa, do którego kilka minut wcześniej wpadło 11 antyterrorystów.
ThinkstockPhotos-467800886.jpg

„To będzie łatwa robota, która pójdzie jak z płatka. Taka z gatunku niemożliwych do spartolenia. Wchodzimy do Maca, strzelamy w powietrze, przystawiamy spluwę do skroni kasjera i każemy pakować mu całą kasę do torby. Kto nas niby powstrzyma? Dzieci? Smutne grubaski jedzące swój powiększony zestaw z Big Makiem? Nic nie może zawieść”. 

Tak prawdopodobnie myśleli dwaj rabusie, którzy postanowili napaść na bar sieci McDonald’s w miejscowości Besancon we wschodniej Francji. Wszystko miało pójść gładko i łatwo, a jednak, wyszło jak zwykle.

Bandyci najwyraźniej zapomnieli o dość podstawowym elemencie, o którym z pewnością piszą wszystkie podręczniki dla początkujących rabusiów, czyli o rozpoznaniu terenu przed akcją. Innego wyjaśnienia chyba nie ma, bo gdyby ci goście o tym pamiętali, to z pewnością, nawet po pobieżnym rekonesansie, dojrzeliby 11 członków GIGN-u, czyli sił specjalnych francuskiej żandarmerii, którzy w spokoju pałaszowali swoje porcje frytek i burgerów.  

Na swoje nieszczęście, dwaj rabusie nie dokonali odpowiedniego rozeznania w terenie i wpadli do baru wymachując swoimi spluwami i strzelając w powietrze. Chłopaki z GIGN-u zachowali jednak spokój i gdy jeden z napastników potknął się podczas próby ucieczki, ci momentalnie go obezwładnili. Drugi nie chciał się poddać i nawet groził im bronią, wobec czego antyterroryści zmuszeni byli do niego strzelać. Facet oberwał w brzuch.

Obecnie dwaj rabusie przebywają w szpitalu, a gdy tylko dojdą do siebie będą odpowiadać przed sądem za napaść z bronią. Przy okazji trafią też do ogólnoświatowej księgi Januszów napadu. Sądzimy, że znajdą się w pierwszej 10.




Dodał(a): Jakub Rusak Środa 08.06.2016