Huawei P20 Pro – recenzja po tygodniu używania smartfonu

Minął nieco ponad tydzień od premiery najnowszych flagowych smartfów marki Huawei. My zaś mieliśmy okazję trochę się pobawić najmocniejszym z nich – P20 Pro. Oto nasze wrażenia.
IMG_0001.JPG

Emocje po paryskiej konferencji Huawei zdążyły już opaść (naszą relację z tego wydarzenia możecie przeczytać TUTAJ), więc teraz na chłodno możemy zająć się głównym bohaterem tego wielkiego eventu – smart fonem Huawei P20 Pro. No to jedziemy.

Jakość wykonania i design
Jak przystało na flagowy smartfon P20 Pro wykonany jest doskonale. Na froncie i plecach urządzenia znajdziecie szkło, przedzielone po bokach metalową ramą. Oczywiście prezentuje się to bardzo ładnie, dopóki nie weźmiecie smartfonu w dłoń – tłuste odciski waszych palców są po prostu nieuniknione, więc albo do tego przywykniecie, albo będziecie zmuszeni kupić jakąś osłonę. To jednak bardzo drobna wada, bo poza tym nowy Huawei to prawdziwie solidna i elegancka konstrukcja (zwłaszcza w przypadku gradientowych wersji kolorystycznych – nasza ulubiona to „benzynka”).

Jeśli chodzi o front – oba flagowce wyposażone są w bezramkowe wyświetlacze. P20 Pro jest natomiast nieco większy. Ma ekran OLED o przekątnej 6,2 cala i rozdzielczości 2240x1080 w aspekcie 18,7x9. Oba smartfony mają również, podobnie jak iPhone X, charakterystyczne wcięcie na górze ekranu. Jest ono jednak znacznie węższe niż w przypadku urządzeń Apple. Swoją drogą istnieje także opcja zamaskowania go.

IMG_0005.JPG

Nowe flagowce chińskiej marki nie mają też gniazd słuchawkowych (Huaweiu, dlaczego poszedłeś tą drogą?!); miłym akcentem jest natomiast umieszczenie czytnika linii papilarnych (który działa jak błyskawica!) pod ekranem urządzeń i wodoodporność. Ta ostatnia dostępna jest jedynie w wersji Pro.

Ogólnie rzecz biorąc design i jakość wykonania nowych Huaweiów oceniamy bardzo pozytywnie (wcięcie w ramce, o dziwo, da się nawet polubić).

Aparat
Tym Huawei chwalił się na konferencji najbardziej. I naprawdę jest czym. P20 Pro ma bowiem aż trzy obiektywy! 20 mpx moduł monochromatyczny, 40 mpx do kolorowych fotek i 8 mpx teleobiektyw, pozwalający na 5-krotny bezstratny zoom optyczny.

Dodajmy do tego sztuczną inteligencję wspierającą aparat oraz ekstremalnie czułą matrycę, wchłaniającą więcej światła niż w jakimkolwiek innym smartfonie. Ale po co pisać o tym więcej. Po prostu zobaczcie, jak wyszły fotki, które pstryknęliśmy. Obok porównanie z iPhone’em X.



Codzienne użytkowanie

Tutaj również dobrze. Nie będziemy was jednak zanudzać specjalistycznymi nazwami bebechów urządzenia. Wystarczy, że będziecie wiedzieć, że P20 Pro ma 6GB pamięci RAM i superszybki, 8-rdzeniowy procesor. Dzięki temu korzystanie z urządzenia to po prostu czysta przyjemność – nic się nie tnie, nic się nie wiesza, wszystko śmiga.

Cena? Nie jest zatrważająca. 3500 złotych, czyli mniej niż iPhone X i Samsung Galaxy S9. Jeśli więc chcielibyście przesiąść się na flagowy smartfon, to Huawei P20 Pro jest więcej niż godny rozważenia. To po prostu świetne urządzenie.

Dodał(a): Jakub Rusak/ fot. CKM Piątek 06.04.2018