Free Form Festival już za nami!


Królami pierwszego dnia zostali oczywiście Bloody Beetroots, którzy zgodnie z oczekiwaniami wysadzili Soho Factory w powietrze, serwując nam naprawdę sążne bity nie dające ani na chwilę ustać w miejscu. Z kolei królową zdecydowanie mogę ogłosić boską Ninę Kraviz, która zagrała tak świetnie jak wyglądała, a wyglądała przecież jak milion dolarów. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie również scena Red Bull Music Academy, na której czadu dawali m.in. Harper, Zeppy Zep i Daniel Drumz, z naciskiem na tego ostatniego.
Ciężko stwierdzić natomiast, do kogo należał dzień drugi, bowiem liczba koncertów powodujących muzyczną ekstazę była ogromna. Niezwykle charyzmatyczna torpeda w postaci seksownej wokalistki mistrzowskiego projektu Iamamiwhoami, wspaniały kolektyw Jazzanova z perfekcyjnym instrumentarium i wokalem, który wypełnił całe moje wnętrze, Kari Amirian, Digitalism oraz PRZEGENIALNY Gesaffelstein, który dosłownie zgwałcił mój mózg, z czym czuję się cudownie…
Apeluję do wszystkich, których nie było podczas ósmej edycji festiwalu, abyście nie przegapili kolejnego Free Form za rok!