Festiwal Trap Arena – relacja CKM

Festiwale zrzeszające fanów poszczególnych podgatunków muzycznych są na wagę złota, ponieważ większość sympatyków węższej grupy zazwyczaj musi jeździć po całej Polsce, by trafić na koncerty pojedynczych artystów. W stolicy Śląska organizatorzy Trap Areny zebrali dominujących na dzisiejszej scenie artystów powiązanych z tym konkretnym rodzajem muzyki. Efekt? Postaramy się to opisać, ale dla leniwych skorzystamy ze skali numerycznej – 9/10!
Zrzut ekranu 2022-07-19 o 03.17.39.png

Już na samym początku naszego wyjazdu z Wrocławia do Katowic pojawiło się kilka niefortunnych zdarzeń, które negatywnie wpłynęły na nasze "festiwalowe nastroje". Kiepskie warunki pogodowe i utrudnienia drogowe sprawiły, że z planowanego dwugodzinnego zapasu czasowego zrobiło się pół godziny opóźnienia. Mimo wszystko na miejscu wszystko udało się bezproblemowo ogarnąć, organizatorzy zapewnili mediom świetne warunki do pracy. Rozgościliśmy się i przeszliśmy do działania.

Zrzut ekranu 2022-07-19 o 03.27.19.png

Festiwal otworzył Asster, którego ksywa była nam znana, ale trzeba przyznać, że nie należeliśmy do osób szczególnie zaznajomionych z jego twórczością. 18–latek jest "świeżakiem" w grze, ale na scenie poruszał się nie gorzej, niż artyści ze znacznie większym obyciem koncertowym. Prognozujemy, że za kilka lat (choć patrząc na rozpęd jego kariery, to może być i kwestia miesięcy) chłopak przebije się do mainstreamu. 

Zrzut ekranu 2022-07-19 o 03.40.25.png

Następnie na scenie zmienił go Szymi Szyms. Publika zdążyła się już rozgrzać, więc cała katowicka Walcownia śpiewała starsze numery artysty, takie jak chociażby "Yakuza" wydana jeszcze przed przejściem do QueQuality. Oczywiście dominowały numery z ostatniej płyty "Brzydkie". Razem z Szymim na scenie pojawił się także Buffel, o którym pisaliśmy tutaj w kontekście rapowych ksyw, które lada moment namieszają na polskiej scenie (tak, powinniśmy dodać do tej listy Asstera). 

Zrzut ekranu 2022-07-19 o 03.17.39.png


Z dużym opóźnieniem na scenę weszła ekipa White Widow. Skłamalibyśmy jednak pisząc, że nie było warto czekać. Chłopaki z Łodzi potrafią robić show i przede wszystkim świetnie się przy tym bawić. Relacjonowaliśmy już wiele koncertów, jeszcze więcej przeżyliśmy z perspektywy widza i należy oddać WW to, że są stworzeni do grania na scenie. Pozostaje z niecierpliwością czekać na ich płytę. 

C174CB70-9C78-4A56-A0B8-F8534096707B.jpeg

Następnie planowo miał zagrać Miszel, ale zapewne przez opóźnienie zamieniono go z ekipą Gugu gang. Dobrze patrzyło się na chłopaków, którzy tak bardzo żyją muzyką. Zresztą należy wspomnieć, że większość wymienionych artystów trzyma się ze sobą blisko, przez co skład na scenie za bardzo się nie zmieniał. Płynne przejścia i bijąca od nich energia sprawiły jednak, że zamiast kilkugodzinnego, monotonnego koncertu podobnej ekipy, otrzymaliśmy coś rzadko spotykanego i przez to godnego uwagi. Plus należy się także publiczności, która nie odstawała i od początku festiwalu była cały czas wyjątkowo aktywna. 

F1D10E65-CA9B-485E-AFFC-4C881C2F5816.jpeg

W przypadku Miszela dokładnie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Znamy się nie od dziś i Michał wielokrotnie pokazał, że muzyka to całe jego życie, co widać zarówno podczas wywiadów (do których odsyłamy tutaj), jak i koncertów, a także rozmów poza kamerami. Nie przeszkodziło mu zapalenie gardła, które męczyło go kilka dni wcześniej. Miszel zresztą grał w swoim mieście, więc nie zawiódłby własnej publiczności. Problem w tym, że podczas jego koncertu bawiliśmy się na tyle dobrze, że zawiedliśmy i praktycznie nie zrobiliśmy żadnych zdjęć...
Twórczość Michała niezmiennie polecamy i podtrzymujemy zdanie, że jest to jeden z tych artystów, którzy wyśrubują sobie wysoką pozycję w rapgrze (jeśli już tego nie zrobił). 

FCBD3491-741A-4456-B1C2-F7CE865E9A47.jpeg

Imprezę zamykał Multi. Zapewne kilku naszych odbiorców nie spojrzy przychylnie na to, co teraz napiszemy, ale Michałowi należy się uznanie za to, jaką drogę przeszedł, by z Youtubera tworzącego kontent opierający się na młodszych odbiorcach, stać się trapowym, mainstreamowym artystą. Samo "granie" pozostawiło jednak trochę do życzenia. Najpierw "wejście z fajerwerkami" zniszczył mu zły mikrofon (nie słyszał się), a następnie czekała nas dłuższa przerwa ze względu na zachowanie fanów. Jeden z nich rzucił telefonem na scenę, by zwrócić uwagę artysty. Ogólnie widać było po uczestnikach imprezy zmęczenie podczas ostatniego koncertu, przez co nawet, gdy Multi się rozkręcił, wiele osób nie dało rady mu wtórować. 

2942C558-1B85-473C-8461-487C21F7110E.jpeg

Nie zostaliśmy na oficjalnym after party, ponieważ chcieliśmy o normalnej porze wrócić do Wrocławia (tj. zanim zrobi się jasno). To przez opóźnienie i drobne wpadki Multiego odjęliśmy "jedynkę" ze skali numerycznej. Zwracamy się z prośbą do organizatorów Trap Areny – przy kolejnych wydarzeniach pamiętajcie o redakcji CKMu ;)

Wśród tego wszystkiego trzeba jednak ponownie wyróżnić organizatorów Trap Areny. W tym wypadku to my "zawaliliśmy" i zgłosiliśmy się po akredytację w przeddzień wydarzenia. Bez żadnych problemów zapewniono nam wszystko zarówno ze strony medialnej, jak i po prostu możliwość udziału w świetnym wydarzeniu. Do zobaczenia!

Galerię zdjęć zobaczycie poniżej (więcej na naszym Instagramie):




Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / Trap Arena Wtorek 19.07.2022