Emigracja do UK za ziołem
Zapowiada się kolejny wielki exodus Polaków na Wyspy Brytyjskie. W jednym z angielskich hrabstw komendant policji oświadczył, że odpuszcza palaczom marihuany, którzy konopie uprawiają na własny użytek.
Komendant policji hrabstwa Durham na północno wschodnim wybrzeżu Anglii - Ron Hogg - to zwolennik depenalizacji narkotyków. Opowiada się nie tylko za legalną marihuaną, ale twierdzi, że kokaina i heroina powinny być wydawane przez narodową służbę zdrowia w Wielkiej Brytanii, żeby uzależnieni mogli być pod kontrolą i żeby nie popełniali przestępstw, próbując zdobyć narkotyki.
Ostatnio wywołał wielką burzę, która ma być początkiem dyskusji dotyczącej depenalizacji marihuany. W oficjalnym wystąpieniu stwierdził, że podległe mu służby nie będą ścigały drobnych, osiedlowych palaczy blantów i hodowców, którzy konopie uprawiają na własny użytek. Stwierdza to za czyn mało szkodliwy, na który szkoda czasu policjantów. Zaznacza jednak, że to nie oznacza legalizacji marihuany.
Mówi, że nie chce wsadzać okazjonalnych palaczy do więzienia, bo po wyjściu zapewne tam wrócą, a ten cykl trzeba przerwać. Proponuje, by takie osoby wysyłać na odwyk, jeśli mają problem z uzależnieniem. Jeśli jednak ktoś będzie mocno przeginał i założy plantację na dużą skalę lub jego zachowanie będzie mocno rażące, policja zainterweniuje. W przypadku drobnych upraw rośliny będą zabierane i niszczone. Jeśli dojdzie do recydywy, hodowca stanie przed sądem.
Przeciwnicy decyzji 63-letniego Rona Hogga zarzucają mu, iż wysyła do społeczeństwa jasne sygnały, że władza daje przyzwolenie na zażywanie narkotyków mimo ustawowego zakazu. Ale jak widać nawet we władzach są osoby, które mówią o legalizacji marihuany, choćby ze względów leczniczych. Tak jak w Polsce zrobiła to premier Ewa Kopacz.
W chwili obecnej w Wielkiej Brytanii za posiadanie narkotyków klasy B (marihuana, amfetamina, grzybki) grozi 5 lat więzienia. Za produkcję i rozprowadzanie można dostać 14 lat więzienia.
