El Chapo: Mafioso horrible

Masowe egzekucje, handel narkotykami, pranie brudnych pieniędzy, korupcja, gwałty, zamachy bombowe, wojna z własnym państwem. Te wszystkie działania doprowadziły 58-letniego Meksykanina na światowe szczyty władzy i w końcu za kratki.

El Chapo aresztowanie

El Chapo” stał w tym samym rzędzie, co np. papież, Dalajlama, Władimir Putin, Barack Obama albo Hillary Clinton. Tak przynajmniej sugerował renomowany miesięcznik „Forbes”, umieszczając meksykańskiego barona narkotykowego na 41. miejscu w gronie najpotężniejszych ludzi świata, czyli wśród tych skupiających władzę i wpływy.

Człowiek, który zamienił Meksyk w pole krwawej bitwy, znalazł się także z osobistym majątkiem szacowanym na miliard dolarów na 937. pozycji listy najbogatszych przedsiębiorców na Ziemi w 2010 r. Z uwagą, że do wszystkiego doszedł... sam!

GWIAZDA SINALOA

Naprawdę nazywa się Joaquin Guzman Loera. Jest bossem wielkiego meksykańskiego kartelu narkotykowego Sinaloa. – „El Chapo” to prawdziwa gwiazda. Ma najwięcej pieniędzy, kobiet i broni. Ale to też prawdziwy cabron – matkojebca nieznający litości i gotowy zabić każdego, kto staje mu na drodze. Jego ręce są czerwone od krwi – mówi Javier Valdez Cardenas, jeden z niewielu reporterów w Meksyku, który ma jeszcze odwagę głośno mówić prawdę o narkotykowym biznesie w swoim kraju.

Według oficjalnych statystyk jedynie w 2009 roku w Meksyku od kul, noży i maczet zginęło 9365 ludzi. Tylko w grudniu ub. roku pochowano 842 osoby. Sumując wszystkie ofiary meksykańskiej wojny narkotykowej – która wybuchła w grudniu 2006 r., gdy prezydent Meksyku Felipe Calderon do walki z kartelami skierował wojsko – liczba zabitych w tym kraju sięgnęła już 23 tysięcy. I każdego dnia rosła średnio o 20 trupów.

– Śmiało można uznać, że z połową tych zbrodni są związani ludzie „El Chapo”. Albo oni zabijali, albo ich zabijano – ocenia Javier Valdez Cardenas. Za informacje prowadzące do złapania Joaquina Guzmana Loery władze Meksyku oferowały 2 miliony dolarów nagrody. Rząd USA dorzucił do tego równe 5 milionów zielonych. Zdecydowanie za mało. Jak sam kiedyś przyznał „El Chapo”, 5 milionów dolarów to on wydaje na same łapówki dla skorumpowanych meksykańskich policjantów. Co miesiąc.

RODZINNE WIĘZY

„El Chapo” to po hiszpańsku „grubasek”. Joaquin nie obraża się na to określenie, bo faktycznie ma tylko 165 cm wzrostu, a waży prawie 80 kg. Urodził się w zapomnianej przez Boga wiosce La Tuna w meksykańskim stanie Sinaloa. Jego rodzina była tak biedna, że zamiast do kołyski matka kładła go do drewnianej skrzynki po pomidorach. Ojciec zarabiał, hodując w ogródku mak niezbędny do wytwarzania opium i heroiny.

Ich sprzedażą zajmował się wuj Pedro Aviles Perez, który w latach 70. ubiegłego wieku był przez chwilę jednym z większych bossów narkotykowych w Meksyku. Dopóki go nie zastrzelono. Po tym incydencie młody „El Chapo”, który zamiast uczyć się w szkole, wolał terminować u wuja, dołączył do kartelu Miguela Felixa Gallardo. Tam jego pomysły – np. żeby heroinę do USA przemycać w gaśnicach – szybko przyniosły mu uznanie i awans. Gdy na przełomie lat 80. i 90. Gallardo trafił do więzienia, Guzman przejął kontrolę nad częścią rozpadającej się organizacji i przekształcił ją we własny kartel. Na cześć swego stanu nazwał go Kartelem Sinaloa. Dziś w Meksyku tę nazwę wymawia się z czcią i szacunkiem.

HURTOWNIA
Choć ledwo umie czytać i pisać, Guzman ma głowę do interesów. Szybko odkrył, że prawdziwe pieniądze robi się nie w detalu, ale hurcie. – „El Chapo” działał na wielką skalę. Tu nie chodziło o kilogramy, ale o tony towaru – mówi Misha Piastro z DEA, amerykańskiej agencji antynarkotykowej. By przerzucić do Stanów takie ilości heroiny i marihuany, Guzman rozbudował sieć tuneli pod granicą meksykańsko–amerykańską (największe mają zamontowane oświetlenie i klimatyzację).

Otworzył również regularne połączenia przemytniczych samolotów i wprowadził do akcji towarowe łodzie podwodne. Zbudował także linię produkcyjną, na której narkotyki taśmowo pakowano do puszek z napisem „Chili” i oficjalnie eksportowano do USA. Według ostrożnych szacunków Guzman w ten sposób wyprał i zarobił ok. 20 miliardów dolarów! 


MASAKRA NA LOTNISKU
Oczywiście chrapkę na takie pieniądze ma też konkurencja. W Meksyku działa pięć dużych karteli narkotykowych (oprócz Sinaloa są też kartele Tijuana, Juarez, La Familia oraz Zatokowy) i wszystkie chciałyby przejąć choć część zysków „El Chapo”. Kartele walczą ze sobą od zawsze, ale po spektakularnych sukcesach Joaquin stał się ich celem numer jeden. W 1993 roku komando zabójców z Kartelu Tijuana przez kilka tygodni polowało na niego w Guadalajarze. Wreszcie kilerzy dopadli go na międzynarodowym lotnisku. W krwawej strzelaninie zginęło dwóch ochroniarzy Guzmana i pięć niewinnych osób. Wśród nich... kardynał Juan Jesus Posadas Ocampo, arcybiskup Guadalajary, przyjaciel i współpracownik Jana Pawła II. Duchowny dostał 14 kul, a „El Chapo” nie został nawet draśnięty.

mafia
ŚWIAT ZZA KRAT
Po gigantycznej obławie wywołanej śmiercią kardynała Joaquin Guzman Loera trafił w końcu do więzienia. To bynajmniej nie przeszkodziło mu w dowodzeniu kartelem i prowadzeniu całkiem przyjemnego  życia. Przekupił prawie wszystkich strażników, którzy dostarczali mu do celi telefony komórkowe oraz posiłki z restauracji. I prawie wszystkie strażniczki, które szły z nim do łóżka. Na tych nielicznych, co nie dali się skorumpować, nasyłał bandziorów z kijami bejsbolowymi.

Zgodnie z wyrokiem Guzman miał spędzić za kratami 20 lat. Jednak w 2001 roku meksykański Sąd Najwyższy zgodził się na ekstradycję do USA, gdzie już na niego czekało FBI, a w perspektywie krzesło elektryczne... Co w tej sytuacji zrobił „El Chapo”? Następnego dnia po decyzji sądu po prostu... zniknął. Oficjalnie uciekł ukryty w wózku z brudnym praniem. Nieoficjalnie przekupieni klawisze po prostu otworzyli mu bramę. Od tamtej pory na więzienie Puente Grande (Wielki Most) nikt w Meksyku nie mówi inaczej niż Puerta Grande (Wielkie Drzwi).

STEK W RESTAURACJI

Odzyskawszy wolność, Guzman pełną parą zabrał się do roboty. Kartel Sinaloa rozszerzył działalność na cały świat. Oprócz produkowanej w Meksyku heroiny i marihuany przemycał też kokainę z Kolumbii oraz metaamfetaminę z Tajlandii. W Gwatemali zorganizował wielki „port przeładunkowy” dla narkotyków z całej Ameryki Południowej, które stamtąd trafiają nie tylko do USA, ale i Europy. Kartel „El Chapo” działał w 36 różnych krajach. Sam Guzman, choć był najbardziej poszukiwanym przestępcą Meksyku, za bardzo się nie krył. Od czasu do czasu wpadał do jakiejś restauracji na swego ulubionego steka. Jego ochroniarze konfiskowali wtedy telefony innych gości, ale po skończonym posiłku oddawali je i w dodatku płacili za wszystkich rachunek. W 2007 roku po raz trzeci się ożenił, tym razem z gorącą 18-letnią Latynoską. Na ich weselu bawiło się kilkuset gości, włącznie z lokalnymi politykami i policjantami. „Zakochany gangster poślubił Królową Emmę” – opisał to wydarzenie „Proceso”, największy tygodnik w Meksyku.

WYWIADOWCY
Meksykańska policja kilka razy próbowała złapać Guzmana. Na przykład w 2004 roku 200 komandosów desantowało się z helikopterów w jego luksusowej willi w górach Sierra Madre. Jednak zawsze ktoś uprzedzał „El Chapo” o akcji  i za każdym razem baron uciekał parę minut przed nalotem.

W połowie 2009 r. Hector Gonzalez Martinez, arcybiskup stanu Durango (sąsiadującego z Sinaloa), zebrał dziennikarzy, by złożyć wobec nich oświadczenie. – „El Chapo” mieszka tu, na końcu drogi z miasta Guanacevi! Wiedzą o tym wszyscy, oprócz władz! – ogłosił oburzony metropolita. Niewiele gazet odważyło się wydrukować oświadczenie arcybiskupa. Zirytowana policja stwierdziła, że duchowny nie ma żadnych dowodów. Prokuratura dodała, że wtrąca się nie w swoje sprawy. Jedynie wojsko skierowało we wskazany rejon kilku wywiadowców. Cztery dni później dwóch z nich znaleziono w bagażniku samochodu w Guanacevi. Byli związani, zakneblowani i podziurawieni kulami. Obok zwłok leżała kartka z napisem: „Nigdy nie dostaniecie El Chapo. Ani rząd, ani księża”. Arcybiskup Gonzalez Martinez szybko przeprosił za niefortunną wypowiedź o miejscu zamieszkania Juaquina Guzmana.

KRÓL PIOSENKI
Joaquin „El Chapo” Guzman jest bohaterem wielu piosenek i ballad. Poniżej fragment przeboju zespołu „Los Tucanes de Tijuana”, który tylko na youtube.com wysłuchało już ponad 3 miliony ludzi!



„Hej, ludziska, mówi o nim cały świat. El Chapo stał się sławny w ciągu jednego dnia. Dowodzi gangiem mafiosów nieznających litości. Ma świetną ksywkę i potężne znajomości (...) W wielkich ilościach przemyca narkotyki Na północ kontynentu z Łacińskiej Ameryki. Rozprowadza heroinę po krajach Europy. Jego ludzie mają pełne ręce roboty”.

PROLOG
Na dziś historia kończy się tak, że po spektakularnej ucieczce tunelem wykopanym przez jego wspólników 11 lipca 2015 roku z więzienia w mieście Almoloya de Juarez, gdzie "El Chapo" odsiadywał od 2014 roku karę 20 lat pozbawienia wolności, najsławniejszy baron narkotykowy został właśnie złapany. A poinformował o tym osobiście prezydent Meskyku na twitterze, gdzie napisał: "Misja wykonana: mamy go".


Guzmana ujęto w mieście Los Mochis - w akcji meksykańskiej piechoty morskiej pięć osób broniących się w jednym z domów zostało zabitych, sześć zostało zatrzymanych, jeden żołnierz został ranny. Na posesji, na której ukrywał się poszukiwany baron zarekwirowano dwa pojazdy opancerzone, dziewięć sztuk broni i granatnik. 

Czy to ostatni rozdział historii Joaquina "El Chapo" Guzmana?  



Dodał(a): ckm