Eddie "Orzeł" Edwards - prawdziwa historia nielota

Skoczkowie narciarscy z Wielkiej Brytanii to tak samo powszechne „zjawisko” jak zawodnicy krykieta z Polski. Eddie „Orzeł” Edwards był dla swojego kraju tym, kim znani z filmu „Reggae na lodzie” bobsleiści dla Jamajki. Teraz i on doczekał się ekranizacji swojej historii.
eddie-orzeł-edwards.jpg

Eddie „Orzeł” Edwards miał problemy ze zdrowiem, a lekarze odradzali mu jakąkolwiek aktywność fizyczną. To było w konflikcie z jego marzeniami – malec chciał zostać olimpijczykiem. Nieważne w jakiej konkurencji. Imał się różnych sportów, ale w żadnym mu nie szło. W szkole na wuefie zawsze wybierany był do drużyny ostatni. A właściwie nie wybierany, bo niechciany zawodnik przydzielany był za karę...

Chłopak miał jednak silny charakter, wielkie ambicje i twarde kości. Niestety w żadnej dyscyplinie nie był w stanie pokonać krajowych konkurentów, by wybrać się na Olimpiadę reprezentować Wielką Brytanię. Zaczął więc szukać sportu, w którym nie ma zbyt dużej konkurencji. Na początku padło na narciarstwo alpejskie. Jednak pochłaniało zbyt dużo pieniędzy, których Eddie nie miał. Wszystkie treningi, sprzęt i starty opłacał z własnej kieszeni za zarobione jako tynkarz wynagrodzenie. Pewnego dnia w jego głowie zrodził się chytry plan.

Zdał sobie sprawę, że Wielka Brytania nie ma skoczków narciarskich, więc wyjazd na Olimpiadę zimową będzie formalnością. Dopiero po jego startach na Igrzyskach Olimpijskich w Calgary w 1988 roku Międzynarodowa Federacja Narciarska wprowadziła zmiany regulujące kwalifikacje do tej rangi zawodów. Oficjele wyszydzali zawodnika, jednak Eddie mówi, że inni sportowcy byli bardzo życzliwi i trzymali za niego kciuki. Może po prostu bali się, że facet kiedyś zginie podczas pokracznego lądowania... W jego przypadku sukcesem było ustanie na dwóch nogach po oddanym skoku. Odległość nie miała większego znaczenia.



W każdym razie Eddie Edwards do Calgary poleciał, a porównanie do jamajskich bobsleistów na początku artykułu jest o tyle na miejscu, że prócz porównywalnych umiejętności sportowców z Afryki i skoczka z Wysp, obie historie działy się na na tych samych Igrzyskach Olimpijskich.

Po latach 52-letni dziś skoczek usprawiedliwia się, że kiedyś zsuwały się z nosa i parowały mu okulary, które korygowały jego krótkowzroczność. Dziś nosi soczewki i chce nadal oddawać skoki, bo twierdzi, że jest w lepszej formie niż kiedyś, a narty chce odwiesić, gdy skończy 55 lat. Historia zawziętego amatora, który chciał być zawodowym sportowcem wejdzie do polskich kin w kwietniu.

„Eddie zwany Orłem” (Eddie the Eagle)
reżyseria: Dexter Fletcher
scenariusz: Simon KeltonSean Macaulay
gatunek: komedia
premiera:
światowa - 26.02.2016
polska - 22.04.2016
obsada:
Taron Egerton - Eddie Edwards    
Hugh Jackman - Chuck Berghorn    
Lasco Atkins - Dziennikarz z Calgary    
Ania Sowinski - Carrie



eddie zwany orłem.jpg




Dodał(a): Paweł Jaśkowski Poniedziałek 01.02.2016