'Dary dla orków' pod rosyjską ambasadą: pralki, sedesy, stare ciuchy...

Niedawno głośno było o angielskiej akcji, podczas której mieszkańcy Londynu przynieśli pod ambasadę stare i zniszczone rzeczy, m.in. tostery czy zużyte ubrania. Celem było zwrócenie uwagi na kradzieże, jakich dokonują rosyjscy żołnierze w Ukrainie. Podobną akcję zorganizowano w Warszawie, gdzie złożono 'dary dla orków'.
Zrzut ekranu 2022-04-14 o 11.40.51.png

"Bardzo podoba mi się żart londyńczyków, którzy postanowili zanieść pod siedzibę ambasady Rosji w Wielkiej Brytanii zbywające im przedmioty: stare skarpetki (i onuce), trochę tylko podrdzewiałe tostery, kubki z obtłuczonym uchem. Słowem, to wszystko, co bandyci z Rosji, w przerwach między torturowaniem, rozstrzeliwaniem i gwałceniem obywateli Ukrainy, kradną na masową skalę i wywożą, zgodnie z pradawnymi tradycjami oręża rosyjskiego, do swojego kraju" - pisano na stronie wydarzenia "Daj coś z worka dla orka". 



"Nie jest to bynajmniej gest przyjaźni. Jeśli jednak prawdziwą motywacją wojsk, najeżdżających i pustoszących Ukrainę, jest, jak się okazuje, szansa na dochapanie się starego żelazka - może rosyjski personel dyplomatyczny zechce im je przekazać, zmniejszając choć trochę skalę zniszczeń i rabunków rosyjskich?" – dodano.

Rzeczywiście pod warszawską ambasadą znalazły się zużyte patelnie, stare pralki, deski sedesowe i zniszczone sprzęty AGD. Wszystko pochlapano czerwoną farbą, która symbolizuje krew. Ustawiono również sztuczną trumnę, a nad nią transparenty z hasłami "koniec z ludobójstwem".

Choć początek wydarzenia miał miejsce 13 kwietnia, organizatorzy zachęcają, by w ten sposób działać cały czas: "Oczywiście, przedmioty te można przynosić również w kolejnych dniach. Warto, by ambasador Rosji z okien swojego gabinetu widział możliwie dużo połamanych krzeseł, przetartych dywanów, dziurawych ręczników - i mógł przekazać swoim zwierzchnikom, jaką opinią cieszą się w Polsce wojska rosyjskie".


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / twitter.com Czwartek 14.04.2022