CKM do czytania: 12 przykładów na to, że na Polaka nie ma mocnych

Wyczyn kilku gości w ZOO w Poznaniu, którzy podczas majówki 2016 przeszli przez dziurę w płocie i zaczęli drażnić tygrysy, wstrząsnął Polską. Powiedzmy sobie jednak szczerze: nasi rodacy potrafią więcej niż to! Oto 12 przykładów na to, że na Polaka nie ma mocnych.
iStock-599246504.jpg

My, Polacy, mamy w sobie coś takiego, że wzmacnia nas to, co innych łatwo zabija. Fenomen tego zjawiska nigdy nie został dokładnie wyjaśniony, co tym bardziej skłania nas, by prześwietlić ten temat. Prawda jest bowiem taka: ludzie mieszkający nad Wisłą są nie do zajechania! Z odrobiną szczęścia/alkoholu/wiary w siebie możemy na tym świecie wszystko. Jesteśmy narodem w pewnym sensie wybranym. Być może wybrano nas przy słabej frekwencji albo w barażach, ale jednak drugiego takiego narodu ze świecą szukać. Może to lepiej, bo dwie Polski na jednej Ziemi to już byłby nadmiar zajebistości... Nie wierzysz? No to proszę, oto przykłady tego, że Polak może wszystko

– choć nic nie musi.

1. Mocna głowa
Mysłowice to nie jest Hogwart, więc nie spodziewaj się tam magii – ale co można powiedzieć o sytuacji, w której samochód przejeżdża po głowie (!) człowieka śpiącego na chodniku w biały dzień (!!) przed sklepem monopolowym (!!!). Tak dokładnie było
– w lipcu 2014 roku mężczyzna wypoczywający na trotuarze przed jednym z mysłowickich „monopoli” nie został zauważony przez kierowcę cofającego Opla Vectrę.I nic mu się nie stało. Gdyby zajście nie zostało uwiecznione przez monitoring, powiedzielibyśmy, że to ściema. A tak musimy przyznać, że Mysłowice to miasto, w którym szczęście dosłownie leży na ulicy.



2. 12 promili do nieba
Jeśli jest liczba, które w Polsce porusza kogoś bardziej niż 500 złotych na dziecko, to z pewnością jest to liczba promili alkoholu we krwi wykrywana u najbardziej wytrwałych tropicieli zagadek lewitacji. Niezwykłe jest jednak to, że gdy wydaje ci się, iż w tym temacie Polacy dawno już postawili kropkę nad i, zjawia się ktoś, kto na nowo wyznacza granice tego, co możliwe na tym najlepszym ze światów. W połowie 2015 roku mediami wstrząsnęła wiadomość o 45–letnim rolniku spod Skierniewic, który miał we krwi 12,3 promila alkoholu! Ale to nie wysycenie krwi alkoholem wzbudza podziw
i przerażenie jednocześnie. Otóż, mimo trzykrotnego przekroczenia dawki śmiertelnej, rolnik ów trzymał się dzielnie na nogach – a do tego przeżył potrącenie przez samochód! I teraz możliwości są dwie: albo był to nieślubny syn Keitha Richardsa, albo my, Polacy, tak mamy.

3. Pęd do Pendolino
Chodzenie na „solo” ma w Polsce długą tradycję, jednak trzaskanie się po twarzy z „nafetowanym” karkiem to jedno, a testowanie twardości poszycia Pendolino pędzącego przez przejazd kolejowy to doświadczenie z zupełnie innego wymiaru. Pod koniec 2015 roku cały świat miał okazję przekonać się, jak to jest, gdy człowiek odbija się od rozpędzonego pociągu pasażerskiego. Zdarzenie miało rzecz jasna miejsce w Polsce, w Opolu, a rowerzysta, który przeżył spotkanie ze stalowym smokiem, może wpisać to dokonanie do swojego CV. Fakty są bowiem takie, że Bill Gates może zarobić kolejnych sto miliardów dolarów, a i tak nie będzie nawet w połowie tak zajebisty, jak kolarz z Opola, który natarł na pociąg ekspresowy – i przeżył.



4. Szorstka miłość na wybiegu
Jeśli wtargnięcie na wybieg tygrysów w Poznaniu to dla ciebie za mało, to mamy coś mocniejszego – solo z niedźwiedziem. Ta historia wydarzyła się w 2015 roku, w biały dzień, na wybiegu dla misiów w pobliżu warszawskiego zoo. Śmiałek (czy musimy dodawać, że Polak?) przedarł się przez ogrodzenie, sforsował fosę, a potem postanowił pogłaskać futrzaka. Na zdrowy rozum powinien zostać rozszarpany przez drapieżnika, a jego zwłoki rozwleczone po okolicy. Tymczasem 32–letni Sylwester B. nie tylko przetrwał spotkanie z misiem w jednym kawałku, ale też „sprzedał” zwierzęciu cios pięścią w odwecie za ugryzienie w rękę! Nie pochwalamy bicia zwierząt (ani głupoty), ale musisz przyznać, że naród, którego synowie potrafią śmiało zaglądać śmierci w oczy na wybiegu dla niedźwiedzi, nie wie, co to lęk.

5. O jeden cios za daleko
W Polsce matki i ojcowie kładą dzieciom do głów, by te nie kopały się z koniem. Problem w tym, że nie wspominają przy okazji o kopaniu się z końmi mechanicznymi! I tu leży problem, bo w kraju nad Wisłą bywa czasem tak, że człowiek musi rzucić się z szablą na czołg – albo kopnąć rozpędzoną maszynę. To uczucie góruje nad instynktem samozachowawczym i zdrowym rozsądkiem, więc najpierw kopiesz, a potem myślisz. W 2012 roku pewien mieszkaniec Legnicy (czy musimy dodawać, że nietrzeźwy?) miał dość motocykli pędzących przez miasto i pewnego dnia coś w nim pękło – wracając z melanżu zatrzymał się przy drodze i wymierzył jednośladowi solidnego kopniaka. Starcie było nierówne – noga zaczepiła o ramę maszyny, a pędzący pojazd wyrwał śmiałkowi kończynę... Więc wprawdzie wynik starcia to 1:0 dla jednośladu, ale zaliczamy też +100 do fejmu.

6. Władca burzy
Ludzie przywykli, że najlepsze i najbardziej mrożące krew w żyłach przygody miewa James Bond. Dzieje się tak tylko dlatego, że świat nie poznał jeszcze dość dobrze Polaków. Trzy lata temu australijską straż przybrzeżną na równe nogi postawił komunikat, że jakiś szaleniec na prowizorycznej tratwie płynie z Papui Nowej Gwinei w stronę australijskich wód terytorialnych. Samotnie. Przez obszary, na których grasują rekiny i krokodyle. W trakcie szalejącego tropikalnego cyklonu Oswald. Śmiałkiem okazał się dwudziestoparoletni Polak, który pokonał zdradliwe wody dzielącej oba kraje cieśniny Torresa na skleconej własnoręcznie tratwie z bali, walcząc z huraganowymi wiatrami i kilkumetrowymi falami. Naród, który wydał na świat takich synów naprawdę nie musi się niczego obawiać. Nawet wyroków Trybunału Konstytucyjnego.

7. Pociąg pod specjalnym nadzorem
Wielu rzeczy można nie zauważyć, chodząc na piechotę, ale umówmy się, że rozpędzone pociągi osobowe do tego zbioru się nie zaliczają. Okazuje się jednak, że jeśli jesteś Polakiem, to nawet kilkaset ton w ruchu nie robi na tobie wrażenia. Taka historia przydarzyła się młodemu mężczyźnie, który rok temu na przejściu pod Częstochową dosłownie odbił się od pędzącego składu. Zajście sfilmował kolejowy monitoring, na filmie widać człowieka, który idzie prosto pod koła maszyny... Maszynista feralnego pociągu wszczął alarm, a straż pożarna przetrząsnęła krzaki wokół przejścia kolejowego niedaleko miejscowości Koniecpol szukając zwłok śmiałka – albo przynajmniej urwanych kończyn. Tymczasem faceta znaleziono w jego
własnym domu, a jedyną pamiątką po starciu ze stalowym kolosem było kilka zadrapań na czole!

8. Nadziany jak Polak
Zwyczajni ludzie idą do lekarza, gdy boli ich brzuch, głowa lub męczy ich zgaga. Prawdziwi Polacy wybierają się na wizytę dopiero, kiedy dolegliwość stanie się naprawdę nieznośna – na przykład, gdy drewniana sztacheta na wylot przebije twarz i szyję. O historii mieszkańca Konina, który sam zgłosił się do szpitala z deską wystającą z karku i policzka rok temu trąbiły media na całym świecie. Nagabywani przez dziennikarzy pracownicy izby przyjęć w konińskiej placówce informowali, że mężczyzna był spokojny, zaskakująco wręcz wyluzowany jak na osobę, której z twarzy wyrasta kawał drewna. I teraz najlepsze: lekarzom udało się wyciągnąć deskę, a uwolniony od zbędnego balastu Wielkopolanin znowu wygląda, jak na zdjęciu ze ślubu! 

9. Sześć stóp nad ziemią
Znasz powiedzenie, że polski pilot to taki as, że poleci nawet na drzwiach od stodoły? Do listy rzeczy, które potrafimy oderwać od ziemi, dodajemy TIR–y. Status oblatywacza, który wykonał dziewiczą misję kilkudziesięciotonowym kolosem, zapisujemy na konto pewnego polskiego kierowcy. Tego, który w 2009 roku w okolicach Würzburga w środkowych Niemczech nie zauważył znaku objazdu i z pełną prędkością wjechał na remontowany most nad rzeką Men. Na środku konstrukcji znajdowała się dziura o średnicy sześciu metrów, ale polska ciężarówka pokonała ją z gracją gazeli. Pokonałaby też następną gdyby nie to, że w ciągniku pękła oś. Nie pękł jednak kierowca, który zdumionym, przerażonym i zafascynowanym jednocześnie niemieckim policjantom wyjaśniał, że najzwyczajniej w świecie zagapił się.

10. Zimny chów
Są cechy, z którymi trzeba się urodzić. Pewnych spraw nie da się wyćwiczyć. Jeśli nie masz tego we krwi, nigdy nie będziesz w tym dobry. I nie mówimy tu o talentach malarskich czy muzycznych, ale o woli przetrwania, potężnej sile, która daje ci moc funkcjonowania w warunkach wręcz śmiertelnych! Takich na przykład, jak cała noc
na mrozie, gdy na sobie masz tylko... majtki. W takich warunkach przetrwać musiał Andrzej, 32–letni mieszkaniec Warszawy, którego nad ranem na ławce w parku w centrum miasta znaleźli policjanci. To historia z zimy 2011 roku, a facet, rzecz jasna, przeżył. Przeżył – bo był Polakiem. Czy musimy dodawać, że był przy tym pijany?

11. Wóz albo przewóz
Dla nas, Polaków, nie ma rzeczy niemożliwych. Ile ciężarówek zmieści się na „pace” ciężarówki? Zero, tak nie wolno ich przewozić, to niebezpieczne – odpowie porządny Europejczyk, miłujący jazdę na rowerze i potrawy wegetariańskie. Jedna – odpowie przeciętny Polak, który kiedykolwiek słyszał cokolwiek o sprowadzaniu samochodów z Niemiec. Prawidłowa odpowiedź? Dwie ciężarówki i jedna osobówka, precyzyjnie niczym matrioszki ułożone z tyłu średniej wielkości Iveco! Tak w 2013 roku samochody z Niemiec do Belgii wiózł 47–letni Polak i za taki czyn zatrzymała go niemiecka drogówka. Oficjalnie – bo zagrażał bezpieczeństwu ruchu drogowego. Ale naszym zdaniem niemieccy policjanci chcieli zrobić sobie selfie z zajebistym człowiekiem.

12. Sztuka upadania
Nie sztuką jest w życiu upaść, sztuką jest podnieść się z godnością. Nawet jeśli upadasz 170 razy w ciągu zaledwie roku! Taki los spotkał mieszkańca Warszawy, który w ciągu dwunastu miesięcy trafił do stołecznej izby wytrzeźwień przy ulicy Kolskiej właśnie 170 razy. Ten niezwykły wynik, uzyskany w 2008 roku, oznacza, że Oleg P. lądował w izbie wytrzeźwień średnio co drugi dzień. Nie grzebaliśmy jeszcze w statystykach, ale idziemy o zakład, że w tej kategorii ustanowił rekord świata!

Artykuł pochodzi z miesięcznika CKM nr 3/2016. A czy już kupiłeś aktualny majowy numer CKM?

05_ckm_2016-okładka.jpg



Dodał(a): CKM Niedziela 11.11.2018