"Być skejtem to znaczy żyć po skejtowsku" - wywiad z Kosim JWP

Fanom Hip-hopu znany od lat jako świetny tekściarz, graficiarz i doskonały obserwator. Spotkaliśmy się 2 dni po premierze jego pierwszego solowego albumu „IS.OK". Jak powiedział podczas spotkania, "zgubił gdzieś weekend", co oznacza, że mimo 20 lat na scenie i nagraniu kilkunastu płyt z JWP, Jetlagz, a także pojawieniu się w wielu innych projektach, w dalszym ciągu może świętować premierę swojej płyty, a rap to dla niego dzisiejszy rock’and’roll. Pogadaliśmy o rapie, Polsce i skateboardingu. Przed Państwem Kosi JWP!
kosim.jpg

2 dni po premierze Jego pierwszego solowego albumu „IS.OK". Jak powiedział, gdy się spotkaliśmy, "zgubił gdzieś weekend". Mimo 20 lat na scenie i nagranych kilkunastu płytach z JWP, Jetlagz i pojawieniu się w wielu innych projektach, w dalszym ciągu może świętować, a rap to dla niego dzisiaj rock’and’roll.

Patrycjusz Pasik: Na koncie masz płyty z JWP, Jetlagz, "Black Book" z Erosem - projekty, których byłeś częścią. Tutaj jesteś sam. Miałeś do powiedzenia więcej?
Kosi JWP: Kiedy robisz płytę z kimś, to ona zawsze jest mniej Twoja niż gdy robisz ją solo. Na albumie, który nagrywasz z drugim raperem, jakieś 30% jest Twoje. Pozostała część należy do niego i do producentów. Co prawda na „IS.OK” też nie ma mnie w całości, bo nie robię sam beatów, ale jednak sam je wybieram. Jest też więcej miejsca na to, żeby powiedzieć więcej osobistych rzeczy. Kiedy robisz utwór z kilkoma kolegami, to jest trochę jak wyścig zbrojeń. Na przykład na płytach JWP każdy ma w utworze po 12-16 wersów, a jak robię sam mam ich dwa lub trzy razy więcej. Rap w grupie jest bardziej bitewny. Gdy robisz album sam, tej walki jest trochę mniej.  Tutaj bardziej mogłem pokazać siebie, swojego skilla, punchline’y, flow, ale bez rywalizacji. Na luzie.  Miałem więcej miejsca dla siebie.

PP: Przekaz może być też bardziej refleksyjny.
K: Tak, możesz zrobić wstęp, rozwinąć się, zakończyć. Masz więcej miejsca na opowiedzenie tego, co masz w głowie, tego, co leży Ci na sercu. Już na Jetlagz, gdzie obok mnie jest tylko Łajzol, na płycie mogłem sobie pozwolić na większy ekshibicjonizm przed słuchaczem. Solowy album pozwolił mi na to jeszcze bardziej.

PP: Podobne wnioski wyciągnąłem, słuchając solówki Erosa.
K: I dobrze. Jego wcześniejsze zwrotki zawsze były naszpikowane punchami w takim stricte hiphopowym tonie. Na solówce jest trochę inaczej. Ale ja bym chciał usłyszeć jeszcze bardziej osobistą płytę Michała (Ero). Nie wiem, jaki będzie nowy Elwis Picasso, ale wiem, że Ero jest bardzo wrażliwy, inteligentny i dużo widzi.

PP: Patrząc na Wasze aktywności to w obojgu z Was jest dużo wrażliwości. Piszecie teksty, malujecie. Ciągle szukacie różnego rodzaju form uzewnętrznienia się. 
K: Staramy się robić rzeczy, które sprawiają nam frajdę i dają poczucie spełnienia.

PP: Ero to Picasso. A do jakiego malarza porównałbyś siebie? 
K: Nawijam w numerze Beastie Boys że jestem  Fryderyk Kopernik choć żaden z nich nie był malarzem i  bardziej chodziło o urodę (śmiech). Natomiast jeśli chodzi o wrażliwość, odbiór sztuki, to, co czuję, to myślę, że Picasso także  by mi pasował. Chociaż może bliżej mi jest do Joan Miró, ale to jest w zasadzie podobny nurt malarstwa - odrobinę naiwny surrealizm. Jarają mnie takie rzeczy.



PP: Czuje, że musieliście się z Ero wzajemnie zmotywować do zrobienia tych solowych albumów, bo słuchacze całe lata musieli na to czekać. A teraz można powiedzieć, że prawie rok po roku. 
K: W ostatnich latach miałem wspólny lot muzyczno-towarzyski  z Łajzolem. I mimo, że cały czas przyjaźnimy się mocno wszyscy w JWP, to te więzi między nami wyjątkowo się zacieśniły. Spędzanie czasu z tymi samymi znajomymi, wspólne melanże, wyjazdy na wakacje, co przekładało się automatycznie także na zbliżone podejście do muzyki. Zaczęliśmy sobie coś tam kombinować. I dlatego zrobiliśmy Jetlagz 1 i 2.  Okazało się w pewnym momencie, że moje tempo pracy nie do końca jest kompatybilne z tempem Łajzola. On w międzyczasie otworzył knajpę, która bardzo go pochłonęła. Wiadomo, jak to jest z gastro. No i te procesy twórcze się trochę się rozciągały.

PP: "Black Book" z Erosem nagraliście 10 razy szybciej niż Jetlagz z Łajzolem. Były na to nawet wyliczenia finansowe (śmiech).
K: Z Ero pracuje się trochę szybciej. Zarejestrowaliśmy “wokale na Black Book" w kilkanaście godzin co nie znaczy, że tyle dokładnie trwało zrealizowanie całego albumu bo jakieś nagrywki już mieliśmy z naszego wspólnego wyjazdu na Mazury. Zapytałeś, dlaczego dopiero teraz zrobiłem solo. Mieliśmy w tym roku wydać trzeci Jetlagz. Ale, że trochę się to znowu opóźnia (śmiech), to postanowiłem wydać swoją płytę.

PP: "Ziemia to kula u nogi tego, co ją stworzył" czy „Dobrobyt to lepiej mieć w głowie, a klepiesz tam biedę niestety i czekam aż wszystko się ziści, zabraknie nam wody, powietrza, ciekawe, co wtedy wymyślisz w tych nowych i drogich najeczkach”. Boisz się o kondycję świata? 
K: Boję się. Moja wiedza jest oparta tylko na tym, co czytam i słyszę. Nie umiem tego podać w tym momencie w danych i cyferkach, ale martwię się ślepotą ludzką i dążeniem za wszelką cenę do kupowania i konsumowania jak największej ilości produktów. Wydaje mi się, że to ma krótkie nogi i  jest to jakieś nasze zacofanie mentalne.. Niepokoi mnie to. Powinniśmy starać się w miastach odchodzić np. od samochodów, a nie kupować ich jeszcze więcej, tak jak się to dzieje. Choć tak jak mówię, nie jestem ekspertem tylko bazuje na tym co obserwuje i czytam.

PP: Braki edukacyjne?
K: Tak. Ja odnoszę się w swoich tekstach do tego naszego podwórka, choć nie tylko.. ale śmieci w lesie niestety kojarzą mi się trochę z Polską i to mnie naprawdę martwi.  W Skandynawii, gdzie  edukacja w tych kwestiach jest bardziej rozwinięta, wygląda to trochę inaczej i chciałbym żeby w Polsce też rosła świadomość ekologiczna. Już np. Stanisław Lem, w latach 70. mówił, że trzeba edukować ludzi, jak z tą Ziemią funkcjonować, że trzeba się z nią dogadać. Tymczasem mam wrażenie, że my jeszcze do tego nie dojrzeliśmy cały czas. Naszym marzeniem nadal często jest kupno samochodu. W Polsce w dalszym ciągu jego posiadanie jest wyznacznikiem tego, czy jesteś bogaty, czy biedny. A to świadczy niestety o biedzie mentalnej naszego społeczeństwa. Myślę, że zdecydowanie bardziej powinniśmy zastanawiać się nad kondycją przyrody, która nas otacza.

PP: Wychodzi Ci to niejeżdżenie samochodem? 
K: Niestety średnio mi to wychodzi bo nadal jeżdżę sporo samochodem więc jestem w tej kwestii hipokrytą. Mimo wszystko staram się korzystać z auta mniej niż kiedyś i wprowadzam w moje życie różne drobne zmiany, które choć w minimalnym stopniu w moim mniemaniu odciążą naszą planetę.

PP: Wielu Twoich kolegów po fachu nawija o tym, że im więcej fur, tym jesteś lepszy. Ten cały konsumpcjonizm jest potwornie zakorzeniony w rapie. Ty zwracasz uwagę na klimat, Vienio to robi, a cała masa raperów dalej idzie w tę drugą stronę niż Wy. I w Polsce i zagranicą. 
K: Rozumiem, że wielu raperów osiąga sukces materialny ciężką pracą, często pochodząc z biednego środowiska i jest w nich chęć do posiadania czegoś lepszego w swoim życiu i szanuję to. Nie krytykuje posiadania fajnych rzeczy, krytykuje brak umiaru i zbytni nacisk na ich posiadanie. Fajne rzeczy są fajne i to jest prawda. Pytanie tylko czy są, aż tak fajne że warto z faktu posiadania ich robić sposób na życie? Nie wydaje mi się. 

PP: Co robisz, żeby uświadamiać ludzi poza rapem?
K: Próbuje zacząć od siebie i swojego domu więc wprowadzam różne zmiany w życiu pod tym kątem od dawna. Kupuję mniej ubrań a jeśli już kupuje  to często są to ubrania używane, Teraz niedługo mam plan zrobić serię ubrań ze swoimi grafikami tylko na używanych ciuchach, oczywiście upranych. Będą tańsze, będą bardziej zróżnicowane i nadam tym starym bluzom nowe życie.

PP: Fajnie, będzie to pewnie przez to jeszcze bardziej limitowane. 
K: Dokładnie, wszystko będzie bardzo różne. Jedna bluza będzie żółta, druga różowa. Zaczynam właśnie jeździć po lumpeksach i szukać. 

PP: Do preorderu płyty dodawałeś obrazki, które tak naprawdę można było zobaczyć na Twoim Instagramie już jakiś czas temu, tyle że Twój profil jest trochę zakamuflowany, gdyż istniejesz tam jako ISOk, a nie KOSI. Teraz nazwałeś tak płytę.  Czy to celowy zabieg?
K: Zupełny przypadek. Konto na Instagramie nazwałem Isok_o1t, ponieważ razem z moim kolegą i koleżanką miałem ekipę rysowniczą, która nazywała się o1t. Kółko, kreska i krzyżyk. ISOK, a nie Kosi, bo chciałem utrudnić dotarcie do mnie, ponieważ chciałem zrobić profil związany z rysunkami niż stricte z moją działalnością hiphopową. Po drodze zacząłem myśleć o płycie i uświadomiłem sobie, że ISOK  to jest „IS OKEJ” i pomyślałem, że to fajna nazwa płytę. Później się okazało, że mam za dużo kont na Instagramie w telefonie, więc stwierdziłem, że z tego zrobię konto także rapowe. Staram się tego rapu zbyt dużo tam nie pokazywać, ale raz na kilka zdjęć dodaję coś więcej niż rysunek. Staram się to wypośrodkować, ale myślę, że teraz po płycie znowu będzie tam więcej rysunków. 

PP: Na płycie mamy „Beastie Boys skit”, który jest jak rozumiem hołdem dla Beastie Boys i takim nawiązaniem do klasyki, ale jednocześnie na albumie możemy znaleźć sporo nowoczesnych, mocno newschoolowych brzmień. I jeśli ktoś kojarzy Kosiego tylko z JWP, to może być zdziwiony i częścią beatów, i gości.  W jaki sposób dobierałeś gościnni? To osoby, z którymi się ziomkujesz czy po prostu znasz muzycznie?
K: Tutaj zazwyczaj jednego wynika z drugiego. To że zaczynamy się ziomkować często jest spowodowane tym, że najpierw jaramy się nawzajem swoja twórczością. Czego przykładem jest np. Barto Katt. Mimo, że jest sporo młodszy ode mnie to kumplujemy się już jakiś czas. Najpierw spodobała nam się wzajemnie nasza muzyka, a później się okazało, że mamy też podobny mental i spojrzenie na pewne sprawy. Często jest tak, że ludzie zawiązują jakieś znajomości właśnie przez to, że mają wspólne zainteresowania, podobnie spędzają czas. Ogólnie wszystkie featuringi na tej płycie są bardzo naturalne bo każdego gościa poznałem na swojej drodze osobiście i z każdym w zasadzie miałem już nagrany numer. Np Wuzet do mnie sam napisał że się wprasza (śmiech) więc dla mnie to był mega props i zajarałem się że znowu zrobimy razem numer bo szanuje tego gościa bardzo. 

PP: W kawałku z Wuzetem mamy też Sokoła. 
K: Chciałem mieć też na płycie jakieś gościa, nazwijmy to z mojej epoki, a z Wojtkiem mam dobry kontakt cały czas. Lubimy się. W wielu sprawach mamy podobne poglądy czy spojrzenie na świat. Znamy się też  długo. Poznaliśmy się jeszcze w czasach przed polskim  hip-hopem. Myślę, że to były  lata 92-94. W Polsce nie było jeszcze za bardzo rapu, to były początki deskorolki. 



PP: Jeździsz jeszcze na desce?
K: Na deskorolce nie jeżdżę, ale mam w domu i myślę, że w tym roku będę się trochę więcej na niej odpychał. Staram się natomiast śmigać na snowboardzie i jestem blisko deskorolki. Moja córka jeździ na deskorolce, moi ziomale są skejtami, oglądam dużo filmów deskorolkowych i jaram się tym cały czas. Uważam ją za królową stylu ulicznego. Jeżeli chodzi o modę i o lifestyle, to deskorolka jest dla mnie najfajniejsza.

PP: Skejt to chyba bardziej styl życia niż sama jazda na deskorolce.
K: Z tego właśnie wynika "Warsaw sk8 of mind" na płycie Jetlagz. To jest dla nas stan umysłu. Jesteś skejtem, czyli żyjesz sobie po skejtowsku, cokolwiek to znaczy. Możesz być nawet rolkarzem, a jednocześnie być skejtem (śmiech). 

PP: Na nowym albumie nawijasz "Twoje wskazówki wracają z Tobą na tarczy”  i “ znowu patrzę na niebo gdy słońce brata się z deszczem i choćbyś kurwa się zesrał, to nad miastem będziesz miał tęczę". Czy to pstryczek w nos dla tych, którym wszystko musi się kojarzyć dzisiaj jakoś dwuznacznie, czyli np. Że tęcza to LGBT, a pomnik króla to narodowy patriotyzm?
K: Ludzie zawłaszczają symbole, upraszczają, wyolbrzymiają i demonizują ich znaczenie… Jestem przeciwnikiem dyskryminacji ludzi ze względu na kolor skóry, płeć, pochodzenie, religię czy orientację seksualną.

PP: Strach? 
K: Ludzie boją się inności, czegoś czego nie widzieli, czego nie znają i jest to w gruncie rzeczy naturalne ale myślę, że musimy nauczyć się szanować nawzajem i uczyć funkcjonować ze sobą jako społeczeństwo bez ślepej nienawiści i izolacji.. Według mnie nie zatrzymamy świata. On już się zmienił i wykluczanie z życia kogoś ze względu na orientację czy kolor skóry jest uwstecznieniem. Ci ludzie są i będą wśród nas, i tylko opóźniamy i utrudniamy im to. Polska nie jest pępkiem świata. To jest walka z wiatrakami. Ja mam córkę, która ma 15 lat i widzę, że ich pokolenie widzi to zupełnie inaczej niż my Jak można kogoś dyskwalifikować przez jego religię czy seksualność  Abstrakcja. Oczywiście nie mówimy o pedofilii, którą trzeba potępiać i jest czymś bardzo złym.

PP: Część pewnie chciała też na tym ugrać jakieś polityczne profity.
K: Tak mi się wydaje, że tak jest. . Są większe problemy tego świata niż zastanawianie się nad tym, kto z kim sypia i do kogo się modli. Ingerowanie w to, chęć kontroli nad tym świadczy o jakichś lękach i próbach manipulacji.



PP: Pamiętam z dzieciństwa taką bajkę "Murzynek Bambo”. Ja go odbierałem jako takiego fajnego kumpla i nikt nie traktował go rasistowsko, tylko wręcz przeciwnie. Dzisiaj uznaje się ją za niepoprawną politycznie. Nie sądzisz, że bardziej niż z rasizmem mieliśmy w Polsce do czynienia z ksenofobią, która była oparta na lękach?
K: Pamiętam taką historię  Dawno temu graliśmy koncert w małej miejscowości w Polsce. Byliśmy tam jako JWP, które  ma sporo “ulicznych” fanów, a my przyjeżdżamy na koncert w  czapeczkach snowboardowych i skejtowych stylówkach a tam mordeczki, kibice lokalnego klubu co przyszły na koncert i zaczynają dyskusje: "Kurwa to wy? Zdejmij tę czapkę”. Ogólnie ekipa lekko chyba  faszyzująca była, co widać było po symbolach na ubraniach i po niektórych ich zachowaniach w tamtym momencie. Beef z fanami generalnie. Nic grubego się nie wydarzyło, ale było momentami gorąco. 5 lat później graliśmy koncert w Londynie na festiwalu, gdzie były zespoły  z Litwy, Czech, z Polski, z Wielkiej Brytanii i w związku z tym publiczność była zróżnicowana etnicznie.  I uwaga. Dokładnie ci sami ludzie, z którymi wtedy mieliśmy tę sytuację, w Wielkiej Brytanii z czarnymi za pan brat palili sobie blanty i normalnie rozmawiali. Wystarczyło posiedzieć trochę w Londynie żeby zmienić podejście.  Zrozumieli, że bez nich niektórych  interesów tam nie zrobią, że niektórzy z nich przy okazji są bardzo w porządku etc.  To wszystko, co nas otacza, to też kwestia tego, że ludzie nie wyjeżdżają za dużo,  nie zwiedzają świata, nie czytają książek etc.

PP: Łatwo jest się zgubić w Warszawie?
K: Łatwo. Na szczęście teraz jest lockdown, więc trochę trudniej. To jest dosyć intensywne miasto, a szczególnie, gdy poruszasz się w jakimś konkretnym środowisku. Mnóstwo ludzi i ciągle coś się dzieje.  Każdego dnia możesz poznać nowych ludzi. Wiadomo też, że jest bardzo dużo imprez i masz tu wszystko: alkohol, narkotyki. Można spokojnie od piątku do niedzieli krążyć pomiędzy beforami i afterami. Ja niestety umiem to robić (śmiech). Oczywiście wszystko z umiarem bo mam normalne życie, córkę, obowiązki domowe, pasję.

O AUTORZE:
Patrycjusz Pasik - nasz człowiek, który od lat interesuje się hip-hopem. O polskiej scenie wie wszystko. Na każdą życiową sytuację znajdzie jakiś rap-cytat. Ostatnie 3 dychy wyda nie na obiad, a na nową rapową płytę. Zawodowo zajmuje się czymś całkowicie innym, dzięki czemu wszystko, co od niego otrzymacie, zawsze będzie niewymuszone i pełne zajawki. Pozostałe wywiady Patrycjusza znajdziesz TUTAJ.
patrycjusz.jpg








Dodał(a): Patrycjusz Pasik / fot.: Jakub Suwinski Czwartek 06.05.2021