Bunt pracowników sanepidu. Nie chcą dawać nieważnych mandatów

Od początku akcji #otwieraMY, sanepid prowadzi stałą wojnę z właścicielami lokali gastronomicznych. Na większości frontów jednak przegrywa. Pracownicy, którzy są wysyłani na kontrole, zaczęli się więc buntować.
iStock-1198045184.jpg

"Po co nakładamy mandaty, które i tak są anulowane?” – pyta szefowa sanepidowskiej "Solidarności" Dorota Walczak w liście do Głównego Inspektoratu Sanitarnego. W imieniu swoich współpracowników skarży się, że są oni "znieważani, wyśmiewani, szkalowani i poniżani", a przedsiębiorcy z nich drwią i odsyłają sprawy do sądu, gdzie mandaty są anulowane. Właściciele lokali chcą także pozywać ludzi, którzy wykonują kontrolę, ze względu na działanie "na podstawie nielegalnego rozporządzenia premiera".

Do listu Doroty Walczak dotarło Radio Zet. Szefowa sanepidowskiej "Solidarności" żąda także, by Główny Inspektorat Sanitarny podjął pilne działania, by pracownicy czuli się bezpiecznie i mogli kontynuować kontrole bez obaw, że zostaną znieważeni, a nawet pociągnięci do odpowiedzialności karnej. W przeciwnym razie grożą zaprzestaniem działania. 

Dodatkowym problemem jest fakt, że wielokrotnie pracownicy sanepidu podczas kontroli zostają nagrywani, a ich wizerunek pojawia się w sieci. Naraża ich to na publiczny lincz i nieprzyjemności w życiu prywatnym. Co ciekawe, sam sanepid nazywa rozporządzenia, na podstawie których działa "nielegalnymi"

"Nie wyrażamy zgody i nie pozwolimy, by przedsiębiorcy mogli tworzyć listy pracowników łamiących prawo, by każdy pracownik, który złamie prawo realizując czynności na podstawie nielegalnego rozporządzenia premiera miał zostać napiętnowany, a listy miały posłużyć przedsiębiorcom i prawnikom w przygotowaniu pozwów, które pozwolą pociągnąć te osoby do odpowiedzialności a także napiętnować w ich środowiskach" – pisze Walczak w imieniu pracowników sanepidu. 

Sanepid nakłada więc mandaty, które sam uważa za nielegalnie wystawione i które są anulowane. Nic więc dziwnego, że pracownicy się zbuntowali. Martwi nas jednak fakt, że są gotowi dalej walczyć z właścicielami lokali gastronomicznych, byle tylko mieć jak największe możliwości działania. 


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Czwartek 11.02.2021