Bramkarska dola

Najbardziej mroczne sekrety pracy bramkarza zdradza Andrzej – człowiek, któremu zdecydowanie bliżej do Fedora Jemielianienki, niż Jerzego Dudka

ochronaART.jpg

Sex, Sesje i Męski Styl - uaktywnij się na naszym Fan Page'u

CKM.PL: Pracujesz jako...
Andrzej: ... bramkarz, wykidajło – jak kto woli. Dziś pracuję w prestiżowym warszawskim klubie, ale wszystko zaczęło się od podmiejskich „potupajek”. To było pod koniec lat 90. Złote czasy dla bramkarzy...

CKM.PL: Dlaczego złote?
A.: Dziś każdy na imprezie ma komórkę z aparatem i kamerą. Każda interwencja, zadyma jest rejestrowana. A więc trzeba się z awanturnikami bardziej cackać, żeby uniknąć dodatkowych problemów. A jeśli sprawa się rozwinie, mamy przewalone – policja i prokuratura, mówiąc delikatnie, nie lubią bramkarzy.

CKM.PL: A może po prostu wystarczy nie lać niewinnych imprezowiczów?
A.: Słuchaj, na wiejskich dyskotekach rzeczywiście normalką jest to, że ochrona zmasakruje cię za głupie spojrzenie, rzucenie bluzgiem albo dosłownie za nic. Ale w lepszych klubach takie akcje naprawdę się nie zdarzają. Zbyt agresywny bramkarz zbyt długo nie popracuje, to żaden interes dla właścicieli lokalu.

CKM.PL: A oprócz opanowania co jest jeszcze niezbędne?
A.: No oczywiście twarda ręka (śmiech). Jednak średnio prawdziwy jest stereotyp idealnego wykidajły, młocącego łapami dookoła i rozwalającego pyski, wybijającego zęby. Z założenia nie mamy bić agresywnego imprezowicza, lecz obezwładnić i wyprowadzić. Dlatego znacznie lepsza jest baza chwytacka (judo, zapasy itp.). Jeśli powykręcasz kolesia, zawsze pozostanie na nim mniej śladów, niż po strzeleniu mu z piąchy. A mniej śladów, to mniej szans na to, że on zrobi obdukcję i poleci na policję. Do tego w praktyce chwytactwo jest skuteczniejsze: jeśli np. trafisz na gościa uwalonego amfetaminą albo kokainą, to często możesz go lać z siłą Mike'a Tysona i nie znokautujesz go! Dzięki tym dragom będzie stał na nogach i wciąż atakował. Na takiego jedyną naprawdę skuteczną metodą jest dobre duszenie – na chwilę odcinasz dopływ krwi do mózgu i nawet najbardziej naćpany typ odpływa.

CKM.PL: Z kim są największe problemy?
A.: Z dziewczynami. Nawet nie wiecie, jak ciężko jest rozdzielić dwie nawalone laski, które w amoku szarpią się za włosy i drapią długimi pazurami. Masakra! Tak swoją drogą dobry ochroniarz nie może być zbyt wielkim dżentelemenem – musi umieć dziewczynę obezwładnić tak zdecydowanie, jak faceta. Bo one są naprawdę groźne. Niedawno znajomy zbyt delikatnie odganiał naćpaną typówę, która broniła swojego faceta. Ona go atakowała, a on odsuwał ją tylko delikatnie na bok. No i po którymś razie po prostu rozwaliła mu butelkę na twarzy.

CKM.PL: Chcesz powiedzieć, że laski są groźniejsze niż ludzie z miasta, potężni koksiarze?
A.: Z tymi dziewczynami to oczywiście tylko taka ciekawostka. Naprawdę dobry bramkarz koniecznie musi mieć znajomości, „plecy” na owym mieście. I bardzo często dzięki temu udaje się załagodzić groźne sytuacje. Większym problemem są policjanci po służbie. Przyjdzie taki, nawali się i zaczyna robić totalne bydło. Gdy zaczniesz go uspakajać, wylatuje do ciebie z łapami. Wywalisz go z lokalu – masz na głowie jego kumpli. Generalnie nawet najlepszy wykidajło musi pamiętać, że każdy jest do załatwienia. Przykład: mój dobry znajomy z Dolnego Śląska – niepokonana legenda na bramkach. Przez naprawdę długie lata dawał sobie radę z najgorszymi pakerami i gangsterami. Pewnego wieczoru własnoręcznie wywalił z klubu całą ekipę młodocianych leszczy, słabo bijących się przecinków w dresach. I co? Chwilę później wrócili i przy pomocy noży zrobili z niego rzeszoto. Ta praca to loteria.

CKM.PL: Na tej loterii są duże wygrane?
A.: Wiesz, ochroniarze na prowincji pracują za kilka dyszek. Ja dostaję kilka stów za wieczór. Uczciwie powiedzmy, że większość bramkarzy dorabia na boku – sprzedają dragi albo wchodzą w układ z dilerami. Ustawiają się z danymi kolesiami i biorą kasę za przymykanie oka na tę „działalność handlową”. No i jednocześnie za wykaszanie konkurencji, która od tego momentu nie podiluje w tym klubie i pod nim. Ekstra hajs ma się także z wpuszczania na imprezę na lewo. Czasem podchodzi też jakiś frajer i proponuje np. 1000 zł za wywalenie z lokalu innego frajera. Dochodzą też bonusy niematerialne. Można sobie poużywać z panienkami, które będą ci dawać za to, że wpuszczasz je za darmo

CKM.PL: A oprócz kasy jakie są główne różnice pomiędzy bramkowaniem na wiejskiej dyskotece w remizie a drogim klubie w stolicy?
A.: No w Warszawie mniej jest płotów ze sztachetami, więc bijatyki wyglądają inaczej (śmiech). A poważniej, niech się zastanowię... Na pewno na prowincji o wiele bardziej popularne jest sprawdzanie świeżego bramkarza – na każdej dyskotece jest ekipa lokalnych twardzieli, którzy sondują każdego nowego. Musisz sobie z nimi poradzić, spacyfikować ich. Co ciekawe, później czasami stają się nawet twoim wsparciem podczas awantur!


Dodał(a): Alex DeLarge Piątek 25.05.2012