Berlin w godzinie zero. „POKONANI” nowy serial CANAL+ z Taylorem Kitschem już 1 stycznia.

Dymią polowe kuchnie budowane gdziekolwiek z kilku cegieł, ustawiają się kolejki po wodę. Na coraz mniejszych, ale nadal imponujących stertach ruin widać postacie brudnych i obszarpanych żołnierzy Wehrmachtu - bez rąk czy nóg, o oczach bez wyrazu, którymi próbują wypatrywać bliskich. Tak wygląda Null Stunde, czyli godzina zero. Termin oznaczający koniec II wojny światowej i początek nowego – non-hitlerowskich Niemiec.
DEF_104_00032.jpg


Przed wojną mieszkało tu 4,3 miliona osób, po wojnie liczba mieszkańców spadła do 2,8. 48 tysięcy z 245 tysięcy budynków w mieście zostało zniszczonych całkowicie. Do zamieszkania nadawała się zaledwie 1/3 lokali mieszkalnych. Po przyjęciu przesiedleńców, Niemców z Czech, Węgier i Polski doszło do sytuacji ogromnego przeludnienia: kwaterowano nawet 10 osób w jednym pomieszczeniu. Zniszczone zostały wszystkie arterie gazowe, trakcje elektryczne i wodociągi. Woda stała się towarem na tyle deficytowym, że zabronione i karane było mycie całego ciała.

Większość ludzi cierpiała na zespół stresu pourazowego. Chorobą cywilizacyjną stała się depresja, co prowadziło do fali samobójstw. Pod wpływem stresów często ujawniała się schizofrenia, fobie i psychozy co niosło za sobą takie zachowania jak napaści, rozboje i morderstwa.

Wszystkie ślady świetności III Rzeszy zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.   Ze ścian zdjęto portrety Hitlera, nie było widać nazistowskich sloganów i dawnych nazw ulic. Zapadłą cisza, bez wrzasków goebbelsowskiej propagandy, apeli i patetycznej muzyki z wszechobecnych głośników. Czasami tylko dobiegał głos Franka Sinatry z amerykańskiego radia. Nocą, poza głównymi arteriami gdzie mieszkali i bawili się nowi administratorzy, miasto było ciemne i ciche. Słychać było tylko biegające i popiskujące szczury, które zrobiły z niego swoją metropolię.

Charakterystyczny widok z tamtego okresu to ludzie ze skrzynkami po mydle przerobionymi na wózki, w których przewozili cały dobytek. Kolumny jeńców w zniszczonych mundurach feldgrau pędzeni do prac porządkowych. Amerykańskie konwoje dżipów, furgonetek i opancerzonych transporterów z żołnierzami, zapasami i ukrytymi niemieckimi dziewczynami. Nawet te mające rodziny i dobrze wychowane widzą, że „przyjaźń” z Amerykanami bardzo popłaca: można dostać pracę w biurze, zostać tłumaczką. Nie być głodną i obdartą. Żyć „normalnie”, co w tamtej rzeczywistości jest marzeniem wszystkich.
Dymią polowe kuchnie budowane gdziekolwiek z kilku cegieł, ustawiają się kolejki po wodę. Na coraz mniejszych, ale nadal imponujących stertach ruin widać postacie brudnych i obszarpanych żołnierzy Wehrmachtu - bez rąk czy nóg, o oczach bez wyrazu, którymi próbują wypatrywać bliskich. Do sznurków, których używają zamiast pasków mają przytwierdzone puszki. Stopy owinięte workami. Tak wygląda armia niedawnych zwycięzców. Nadal 8,5 miliona z nich pozostaje w niewoli. Będą wracać do 1956 roku.

Miasto jest jak Klondike: z jednej strony stróże prawa trzymający władzę, żyjący prawie normalnie, z drugiej: przerażająca bieda i walka o przetrwanie. Mężczyźni z bronią, kobiety chcące zwrócić na siebie uwagę, poszukiwacze. Przekopują i wywożą łopatami i taczkami firmy Mengele sterty gruzu (tak, Karl, ojciec Josefa to świetny biznesmen; doskonale wyczuł czego Niemcy będą potrzebować przy odbudowie kraju i przestawił się na produkcję narzędzi). Jest co wywozić: Berlin to 75 milionów ton ruin, czyli 1/7 ilości z całych Niemiec. W tej sytuacji przeciętny Niemiec może liczyć na nowy talerz/miskę raz na 5 lat, buty raz na 12 lat i ubranie raz na 50.

Zwykli ludzie, którzy wszystko stracili mieszkają częstokroć w „chatach Nissena” - barakach zaprojektowanych przez brytyjskiego oficera Petera Nissena. Wyglądają jak  duże beczki z blachy falistej, przepołowione wzdłuż i postawione na podłożu. Latem blacha nagrzewa się od słońca i gorąc nie daje w nich żyć, zimą temperatura szybko spada poniżej zera i ludzie zamarzają. Mimo nędzy niemieckiego społeczeństwa, nadal trwa grabież pozostałych tu dóbr. Gigantyczna operacja radzieckiej administracji okupacyjnej o nazwie: Kolonne (konwój,kolumna), polegająca na rabunkowym przemieszczaniu do ZSRR wszelkich towarów, urządzeń, sprzętu, surowców, również całych fabryk skutecznie pozbawia kraj zaplecza przemysłowego.

Berlińczyk w 1946 roku zarabia średnio 42,21 marki brutto tygodniowo. Co może za to kupić? Wtyczka elektryczna kosztuje 6 marek, kłębek wełny 18, 500 g mięsa 60, 500 g cukru lub 250 g masła 80. Dlatego na wartości tracą przedmioty luksusowe: biżuteria, dzieła sztuki a zyskuje to, co praktyczne: pożywienie, buty, ciepła odzież. Świetne okoliczności dla nieuczciwego handlu wymiennego i szybkiego wzbogacenia się. Szczególnie narażeni są na to urzędnicy nowych władz mający dostęp do poszukiwanych dóbr, którzy dzięki temu wchodzą w posiadanie biżuterii, antyków, dzieł sztuki itp. Często posuwają się jeszcze dalej: za hojne honorarium pomagają byłym nazistom zmienić tożsamość lub opuścić kraj, w którym ci są poszukiwani.

Tak wygląda Null Stunde, czyli godzina zero. Termin oznaczający koniec II wojny światowej i początek nowego – non-hitlerowskich Niemiec. Alianci ustalają wspólny zarząd nad miastem, dzieląc je na sektory pod okupacją poszczególnych władz wojskowych. Na wschodzie komisarz sowiecki, część zachodnia to trzy strefy okupacyjne: największa amerykańska, średnia brytyjska i najmniejsza francuska. Świat nie znał chyba dotąd sytuacji gdzie cztery narody koegzystowały i ustalały współpracę w miejscu zamieszkiwanym przez piąty. W dodatku na ulicach słychać języki: jidisz, czeski, polski.

Trwają Procesy Norymberskie, alianci sporządzają pierwsze „białe listy” tych, którzy wolni od nazistowskiej przeszłości mogą sprawować publiczne funkcje. Jednak rzeczywistość jest skomplikowana, bo podczas wojny bardzo łatwo pozyskać nową tożsamość. Wielu „zweryfikowanych” posługuje się, sfałszowanymi „persilowymi zaświadczeniami”. Zwolennicy Hitlera nie rozpłynęli się w powietrzu a zeszli do podziemia. Planowe, szeroko zakrojone działania prowadzi organizacja założona przez księżnę Helenę Elisabeth von Isenburg, żonę nazistowskiego naukowca Wilhelma von Isenburga. Nazywa się Stille Hilfe, czyli Cicha pomoc. W roku 1946 działa już bardzo prężnie, pięć lat później zostanie zarejestrowana jako organizacja pożytku publicznego. Od początku wpiera ją Gudrun Himmler - nazistowska księżniczka, jedyna córka Heinricha i strażniczka jego pamięci. Cicha Pomoc prowadziła działania w celu ratowania nazistów przed grożącymi im wyrokami (zaprzyjaźnieni prawnicy, pokrywanie kosztów) oraz szeroko zakrojoną opiekę socjalną po opuszczeniu przez nich więzień (domy starców, opieka lekarska, koszty codziennego utrzymania). Nie zginą.

Historia „Pokonanych”, nowego serialu CANAL+, rozgrywa się latem 1946 roku w zniszczonym Berlinie. Mieście, w którym nie ma już instytucji. Nie ma porządku. Nie ma praw. Berlin to dżungla, w której nikomu nie można ufać i nie istnieją już żadne świętości. To miasto, w którym przemoc stała się normą. Każdy jest przestępcą lub ocalałym — a niejednokrotnie pełni obie role. W powojennym Berlinie każdy skrywa tajemnice, najczęściej te mroczne. Tam, gdzie nie ma prawa, zostają tylko wybory moralne. Sprawiedliwość nie jest absolutna. Berlin to klucz do nowej Europy — ten, kto sprawuje nad nim kontrolę, będzie miał władzę w przyszłości. Alianci wiedzą, że miasto musi być odbudowane, ale wśród nich pojawiają się głosy, że Niemcy powinni tkwić w tym czyśćcu.

Amerykański gliniarz, Max McLaughlin (Taylor Kitsch) przybywa latem 1946 roku do zniszczonej stolicy pokonanych Niemiec. Ma wspierać tworzenie policyjnych struktur w mieście bezprawia i chaosu. W zadaniu pomaga mu lokalna policjantka Elsie Garten (Nina Hoss). Na ich celowniku znajduje się przestępca o pseudonimie Engelmacher (Sebastian Koch) – Al Capone powojennego Berlina. Max poszukuje także swojego zaginionego po
wojnie brata Moritza (Logan Marshall-Green), który realizuje samozwańczą misję, związaną z ukrywającymi się nazistami. Wsparciem dla Maxa, ma być stacjonujący w Berlinie konsul, Tom Franklin (Michael C. Hall).

„Pokonani” („The Defeated”) w reżyserii Björna Steina i Månsa Mårlinda („Most nad Sundem”) to nowa, ośmioodcinkowa koprodukcja CANAL+ Polska. W głównej obsadzie serialu znaleźli się między innymi: Taylor Kitsch („Detektyw”), Michael C. Hall („Dexter”), Nina Hoss („Kobieta w Berlinie”), Logan Marshall-Green („Prometeusz”), Tuppence Middleton („Downton Abbey”) oraz Sebastian Koch („Homeland”). Serial zadebiutuje już w piatek 1 stycznia 2021 roku o godz. 21:00 na kanale CANAL+ PREMIUM oraz od rana w nowej usłudze CANAL+ „Telewizja przez internet”.

Materiał partnera

Dodał(a): CKM.PL Wtorek 29.12.2020