Niebo w ogniu

Nie wiemy, kiedy świat ogarnie kolejny konflikt. Jeśli jednak wybuchnie w 2018 roku, wiemy, co będzie nas wtedy bombardowało
b52

Podczas wojny 2018 roku bomby lotnicze spadną na fabryki, lotniska i butiki z ekskluzywną odzieżą. Zmiotą z powierzchni ziemi bazy wojskowe i siedziby funduszy inwestycyjnych. Zabiją tysiące ludzi oraz miliony zwierzątek futerkowych. Ale nikt tam na dole nie będzie wiedział, skąd się te bomby wzięły. Niebo będzie cały czas czyste. Ekrany radarów pozostaną puste. Żołnierze obsługujący baterie rakiet przeciwlotniczych będą rozkładać bezradnie ręce na sekundę przed tym, nim zostaną rozerwani na strzępy przez kolejny spadający z góry pocisk. Nikt nie zobaczy atakującego Bombowca Następnej Generacji, który USA budują dziś w ścisłej tajemnicy i za olbrzymie pieniądze.

ZABÓJCZE SKRZYDŁO
Ten niewidzialny morderca nie ma jeszcze własnej nazwy. Być może będzie się nazywał B3, B47 lub jeszcze jakoś inaczej. Na razie mówi się na niego po prostu NGB (skrót od Next Generation Bomber — Bombowiec Następnej Generacji). Do służby w USAF, merykańskich siłach powietrznych, ma wejść w 2018 roku, a prace nad nim otacza ścisła tajemnica. Dlatego informacje o nim to głównie przypuszczenia, choć parę rzeczy wiadomo już na pewno.NGB będzie miał kształt latającego skrzydła, bez wyodrębnionego kadłuba ani ogona. Na jednym baku przeleci ok. 7 tys. km, ale dzięki tankowaniu w powietrzu dotrze nad absolutnie każde miejsce naszej planety. Jego pułap operacyjny wyniesie 18—20 km, co oznacza, że nie da się go zobaczyć z ziemi, a dojrzenie z latających niżej myśliwców będzie dużym wyczynem. Radar w tym z pewnością nie pomoże, gdyż wyładowany 12 tonami bomb NGB zostawi na stacjach radiolokacyjnych ślad wielkości... jednej dziesiątej komara.Reasumując: Bombowiec Następnej Generacji będzie cholernie niezbezpieczny.

MUZEUM LOTNICTWA
Gdy w 2006 roku generał T. Michael Moseley, szef sztabu Sił Powietrznych, ogłosił, że USA potrzebują nowego bombowca strategicznego, wielu krytyków stukało się w czoło: „A po jakiego grzyba?”. Fakt, amerykańska flota powietrzna i tak jest najpotężniejsza na świecie. W USAF lata dziś ponad 160 bombowców dalekiego zasięgu trzech różnych typów. Tylko że...B—52 (B52), największy i najpopularniejszy amerykański bombowiec strategiczny ma ponad 50 (słownie: pięćdziesiąt) lat i nawet jeśli wróg go nie zestrzeli, co jest łatwe, to sam spadnie — ze starości.B—1, „zaledwie” 23—latek, jest szybszy od dźwięku i ma zmienną geometrię skrzydeł, ale nie jest w stanie przenosić najnowocześniejszych rakiet ani broni atomowej, a na radarze wciąż go widać jak na dłoni. B—2 jest najmłodszy (pierwszy lot w roku 1989) i stealth (odbicie radarowe wielkości małego ptaka), lecz może latać tylko w nocy, zaś na ziemi musi stacjonować w klimatyzowanych hangarach. Aha, i istnieje zaledwie 20 maszyn tego typu.

WILCZE STADA
Bombowiec Następnej Generacji będzie pozbawiony wszystkich tych minusów i bez problemu zastąpi wymienione samoloty. Nie przeszkodzi mu w tym nawet fakt, że będzie miał mniejszy zasięg, mniejszy udźwig i mniejsze rozmiary niż dzisiejsze bombowce. Jak to możliwe? „Czasy się zmieniły. Dzięki tankowaniu w powietrzu zasięg samolotu odgrywa mniejszą rolę niż kiedyś. A nowoczesne, sterowane satelitami pociski niszczą cele precyzyjniej niż setki ton bomb przed laty” — tłumaczy ekspert lotniczy dr Rebecca Grant, autorka poświęconego NGB raportu „Return Of The Bomber”. Poza tym, gdyby się okazało, że potrzeba więcej bomb i rakiet, do akcji wejdzie po prostu więcej bombowców. Do 2025 roku powstanie ok. stu nowych maszyn, więc będzie z czego wybierać. W szczególnie niebezpiecznych misjach nie polecą same, lecz w środku „wilczego stada”, wielkiego zgrupowania bombowców, myśliwców, bezzałogowych samolotów oraz kierowanych rakiet dalekiego zasięgu, które przez satelitę będą się wymieniać informacjami o potencjalnych zagrożeniach i wspólnie bronić przed atakiem.À propos bezzałogowych samolotów, NGB będzie jednym z nich.

CZY LECI Z NAMI PILOT?
„Bombowiec roku 2018 będzie miał opcję lotu bez pilota. To znaczy, że np. w misjach bojowych za sterami będzie siedział człowiek, ale na zwykłych trasach transportowych samolot poleci samodzielnie, sterowany przez komputer” — uważa Arthur Morrish z DARPA, czyli amerykańskiej Agencji Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych. Chociaż może być dokładnie odwrotnie: podczas ryzykownych akcji bojowych pilot będzie z bezpiecznej bazy zdalnie sterował samolotem. To tym bardziej prawdopodobne, że NGB będzie latał z poddźwiękową prędkością, więc misje na drugim końcu świata potrwają ponad dwie doby. „50 godzin lotu non stop to żaden problem dla maszyny. Ale piloci są tak zmęczeni, że mają kłopoty ze skoncentrowaniem się do walki” — opowiada por. Matt Hasson z 509 Skrzydła Bombowego, latający na długich dystansach na B—2. Na razie nikt nie wyobraża sobie bezzałogowego lotu z bronią atomową na pokładzie. Za to w raporcie dla Kongresu USA z 2006 roku Departament Obrony przewiduje, że w roku 2025 bez pilota odbędzie się 45 procent konwencjonalnych ataków powietrznych dalekiego zasięgu!

CZARNY PROJEKT
W grudniu 2008 roku firma Northrop Grumman oficjalnie zaprezentowała samolot X—47B Pegasus, prototyp lekkiego bombowca dla marynarki wojennej USA. Co to ma wspólnego z Bombowcem Następnej Generacji? X—47 ma kształt latającego skrzydła, dzięki tankowaniu w powietrzu doleci na każde miejsce na świecie, na radarze wygląda jak kawałek komara i jest bezzałogowy... „Bombowiec roku 2018 będzie oparty właśnie na prototypie X—47B” — twierdzi ekspert lotniczy Bill Sweetman na łamach „Defence Technology International”. Potwierdzają to kolejne fakty: Northrop Grumman zaproponował budowę dwa razy większego, szybszego i latającego wyżej X—47C, a w 2008 r. wygrał kontrakt wartości 2 mld dolarów na bliżej nieokreślony „tajny program lotniczy”. Takie ukryte, „czarne projekty” (ang. black projects) nie są niczym nowym — w ten sposób Northrop zbudował przed laty m.in. B—2. Tylko w budżecie USAF na rok fiskalny 2009 eksperci wypatrzyli ponad 12 mld dolarów ukrytych na czarne projekty. Większa część tej kwoty była przeznaczona właśnie na NGB.

POJUTRZE
Podsumujmy. Za siedem lat — w roku 2018 — naszpikowane najnowszą elektroniką, warte miliardy dolarów amerykańskie bombowce strategiczne będą w stanie zaatakować dowolne miejsce na planecie Ziemia przy każdej pogodzie o dowolnej porze dnia i nocy. Zostaną przy tym poza zasięgiem wzroku i radarów, a w zależności od potrzeb będą pilotowane przez ludzi lub zdalnie sterowane. Ale na tym nie koniec. „Wielu ekspertów uważa, że NGB jest tak naprawdę przykrywką dla ultratajnego, czarnego projektu budowy bezzałogowego superbombowca mogącego atakować bronią atomową” — pisze Dawn Stover na łamach naukowego „Popular Science”. Ów bombowiec jeszcze następnej generacji będzie latał z 6—krotną prędkością dźwięku, a na radarze będzie mniejszy od kupy komara. Siły Powietrzne USA podały już wstępną datę jego wejścia do służby: rok 2037.

Dodał(a): Mateusz Zieliński Poniedziałek 05.09.2011