W górę na dół

Nie każdy awans jest powodem do radości

praca

Podłość ludzka nie zna granic. Zwłaszcza podłość niektórych pracodawców, którzy awansują pracowników, by się... ich pozbyć. Charlie O. Trevor, ekspert ds. pracy, nazywa taką taktykę „awansowaniem za burtę”. Pierwszym sygnałem, że odbywa się nieczysta gra jest brak podwyżki dla awansowanego. Ale każdy kij ma dwa końce. Z analizy karier 5 tysięcy pracowników wielkiego amerykańskiego koncernu wynika, że aż 28 procent osób, których awans nie wiązał się z podwyżką, wkrótce potem zmieniało pracę. Dla porównania: spośród awansowanych z podwyżką aż 85 procent nawet nie myśli o zmianie pracy. Jest kilka sposobów rozpoznania, czy twój awans jest wyrazem uznania dla twojej pracy, czy perfidną zagrywką, aby cię wymanewrować na aut. Alarm powinien ci się włączyć, gdy:


1. wpychają ci na nowym stanowiska zadania, do których wykonania brak ci kwalifikacji lub doświadczenia. Może liczą, że się na tym przewrócisz?


2. nie przyznano ci środków do wykonania nowych zadań: nie masz np. możliwości podejmowania ważnych decyzji, nie dostałeś gabinetu, lepszego komputera, sprawniejszej sekretarki.


3. otrzymujesz różne podejrzanie brzmiące tytuły, np. „dyrektor artystyczny”, „szef projektu”, czy „dyrektor planista”. Takich najłatwiej potem wysłać na zieloną trawkę. O sile twojej pozycji decyduje nie tytuł, ale fakt, że rozdzielasz kasę.


4. zostajesz wysłany za granicę. Diety w markach czy dolarach dawno przestały być tak atrakcyjne, jak w czasach PRL, a kiedy już raz wyjedziesz, to może się okazać, że nie masz dokąd wracać.


Dodał(a): ckm Wtorek 06.09.2011