Antyterroryści mieli zły adres i wpadli do niewłaściwego domu

Wyobraź sobie, że siedzisz sobie spokojnie z rodziną w domu, do którego nagle wbija się grupa zamaskowanych facetów z karabinami, skuwają cię kajdankami i każą leżeć na ziemi bez ruchu. Dokładnie to przydarzyło się pewnej rodzinie z Sitna.
iStock-493029014.jpg

Pomyłki zdarzają się każdemu, ale czasami bywają one bardzo bolesne w skutkach. I to nie dla tego, kto się myli.

Policja w Złotowie była na etapie rozpracowywania sprawy kradzieży sprzętu budowlanego wartego kilkaset tysięcy złotych. Dostała cynk od jednego z pokrzywdzonych, że skradzione przedmioty znajdują się na jednej z prywatnych posesji w miejscowości Sitno, gdzie również mieli przebywać członkowie grupy przestępczej.

Na miejsce został wysłany oddział antyterrorystów, którzy przeprowadzili akcję, jak się okazało, w niewłaściwym miejscu. Smutni panowie w kominiarkach wbili się bowiem na posesję pana Leszka , który akurat w tamtym momencie szykował się z rodziną do snu. Skuli kajdankami jego i jego syna – Macieja i trzymali ich w ten sposób przez blisko dwie godziny. Bez żadnych wyjaśnień. Zaznaczmy, w domu była kobieta i dzieci.

Gdy na terenie posesji nic nie znaleziono antyterroryści po prostu odjechali.

Po wszystkim policja przyznała, że nazwisko pana Leszka, do domu którego wbili się mundurowi, nie było w materiałach śledztwa. Tamtejszy prokurator rejonowy przyznał nawet, że prokurator prowadzący nie miał informacji o tym, że ktokolwiek zamieszany w sprawę kradzieży znajduje się w Sitnie.

Policja obiecała pokryć wszelkie szkody wynikające ze swojej pomyłki. Poszkodowana rodzina zamierza mimo to przenieść sprawę do sądu i ubiegać się o odszkodowanie.

TA LASKA MOGŁABY PRACOWAĆ W SŁUŻBACH SPECJALNYCH:


Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. istockphoto.com Środa 14.03.2018