„Nie uznaję półśrodków” – rozmowa z Norbertem Daszkiewiczem

Norbert Daszkiewicz to obecnie jeden z najbardziej utalentowanych młodych sportowców oraz zawodników MMA.

NORBERT DASZKIEWICZ.png

Widać to nie tylko po wielu zwycięskich walkach, ale również po zaufaniu jakim jest obdarzany przez najpopularniejszych polskich influencerów oraz youtuberów, których przygotowuje do walk w popularnej ostatnio Federacji FAME MMA m.in. Sylwestra Wardęgę, Martę Linkiewicz, Smolastego, czy znanego z programu Top Model Mikołaja Śmieszka. Rozwijając swoją pasję, mając dobry warsztat i odpowiednie podejście do ludzi stworzył swoje miejsce - 5D GYM FIGHT CLUB, w którym konsekwentnie rozwija talent zarówno swój jak i innych. Wszystko to go bardzo motywuje i napędza do dalszych działań. W przyszłym roku podejmie starania walki o szablę (mistrzostwo) Armia Fight w kategorii do 70 kg. Później kolejne, coraz wyższe cele a cel najwyższy to - UFC. W roku 2015 został v-ce Mistrzem Świata w Zapasach w stylu klasycznym.

Drzwi Twojego klubu się nie zamykają. Jedna osoba wychodzi, inna wchodzi. Trenujesz zawodników Fame MMA dzień w dzień, a nas nurtuje pytanie kiedy to Ciebie zobaczymy ponownie w oktagonie?

Mam nadzieję, że ponowną walkę stoczę w pierwszym kwartale 2022 r. Na razie ze względu na kontuzję jest to niemożliwe, więc swoje treningu rozkładam i planuję bardzo rozważnie. Wracam do formy i mam nadzieję udowodnić to już w przyszłym roku. Nie ukrywam, że tęsknota za tą adrenaliną związaną z przygotowaniami i samymi walkami jest ogromna.

Jak oceniasz swoją obecną formę?

Mimo kontuzji staram się być ciągle aktywny i nie spoczywać na laurach, z wielu treningów jak już wspomniałem muszę zrezygnować. Formę mogę określić, więc jako „wakacyjną”. Za to forma moich podopiecznych z dnia na dzień staje się coraz bardziej profesjonalna. Ci co mnie znają to wiedzą, że nie uznaję półśrodków, jak już coś robić na 100 procent.

Co spowodowało u Ciebie fascynację sztukami walki?

Na matę trafiłem zupełnie przez przypadek. W wieku 7 lat wybrałem się z kolegami na zajęcia z zapasów i tak się tym zafascynowałem, że już z tej maty nie schodzę. Czy masz jakieś sportowe marzenia? Jak każdy zawodnik – tak. Kiedy trenowałem zapasy moim marzeniem było zdobyć medal na mistrzostwach olimpijskich. Od kiedy trenuję MMA moim cichym życzeniem jest zostanie zawodnikiem UFC najlepszej organizacji świata. Na szczęście są to marzenia do zrealizowania, więc jak tylko zdrowie pozwoli biorę się ostro do roboty.

Jak wyglądają Twoje treningi, przygotowywanie się do walk?

Wszystko zależy od okresu, w którym aktualnie jestem. Jest to albo czas przygotowania, do których zaliczę mordercze treningi, czyli zbijanie wagi i 10-12 jednostek treningowych w tygodniu, albo okres wolny od startów, podczas którego mam więcej czasu na doskonalenie swoich technik, naukę i regenerację. Oczywiście do tego dochodzą również treningi z moimi podopiecznymi, o których nie mogę zapomnieć. 

Jak to jest trenować artystów, ludzi często niepokornych. Jak się zachowują na macie? 

Jest to fajne doświadczenie, szczególnie że każda z tych osób jest na swój sposób ciekawa i ma na swój sposób oryginalny „swój świat”, który nie raz ciężko mi jest na początku zrozumieć. Na macie są bardzo pokorni oraz zdyscyplinowani. Lubię ten czas przygotowań twórców internetowych do ich walk. Obserwujemy wówczas postępy pojawiające się z dnia na dzień. To napawa ogromem dumy i satysfakcji.

Wymarzony rywal?

Ciężko powiedzieć kto jest moim wymarzonym rywalem, bo z nikim nie mam większego konfliktu. W każdym razie nie taki, aby wyjaśniać to na macie. Myślę, że każdy rywal, który mnie czegoś nauczy i rozwinę się dzięki walce z nim, jest dobry i z takimi rywalami chcę stawać w szranki. Już niebawem.


Dodał(a): Katarzyna Lemanowicz Piątek 03.12.2021