105 lat po ekspedycji Amundsena

Zimniej i dalej już dotrzeć się nie da. Kiedy dojdziesz na spód ziemi, możesz obrócić się w dowolną stronę i udać się w drogę powrotną. Dowiódł tego niejaki Roald Amundsen, który dokładnie 105 lat temu doszedł na spód globusa.
amundsen-1.jpg

O tej historii usłyszeliśmy w Oslo, w Muzeum Fram – na wielkim drewnianym statku, którym ten norweski polarnik dopłynął do Zatoki Wielorybów u wybrzeży Antarktydy, a potem wyruszył na biegun południowy. Po długim rejsie, Amundsen zacumował statek w Zatoce, a na lodowcu założył bazę Framheim, w której spędził długą noc polarną z towarzyszami wyprawy. To były ciężkie miesiące, ale twardzi potomkowie wikingów radzili sobie z przygodą, na którą wspólnie się zdecydowali. Czasem trudno było znieść własne towarzystwo, członkowie wyprawy znajdowali sobie zajęcia. Oprócz tych praktycznych, starczało czasu na pisanie dzienników czy kieliszeczek czegoś mocniejszego. Jak pisał Amundsen:„…Muszę też wspomnieć o naszych zapasach papieru i przyborów do pisania. Rzeczy te były naprawdę piękne. Mieliśmy np. cieniutki papier listowy w różnych formatach z rysunkiem „Farma” i nazwą naszej wyprawy. Zapasy materiałów piśmienniczych mieliśmy tak duże, że wystarczyłoby nam na wielokrotne okrążenie kuli ziemskiej…”

 „…Konsumpcja alkoholu podczas trzeciej wyprawy „Farma” wyglądała następująco: w każdą środę i niedzielę kieliszek wódki do obiadu; w sobotę wieczorem grog, a w każde święto dodatkowa kolejka. W tytoń i cygara zaopatrzyły nas obficie różne fabryki krajowe i zagraniczne. Dzięki temu w każdą sobotę i niedzielę mogliśmy sobie pozwolić na wypalenie po cygarze na deser...”

amundsen-2.jpg

Jak przyznał polarnik, nie dało się też nie myśleć o kobietach. Brakowało im łagodnych niewiast szczególnie w trakcie długiej nocy polarnej.

Amundsen okazał się być znakomitym logistykiem i organizatorem. Nauczony błędami poprzedników, swoją wyprawę polarną zaplanował w najdrobniejszych szczegółach.
Chciał być człowiekiem, który jako pierwszy postawił stopę na 90 stopniu szerokości S. Szczególnie, że na biegun południowy wybrał się też brytyjski badacz, Robert Scott.

Co takiego zdecydowało o tym, że to właśnie Amundsen zatknął flagę Norwegii w lodzie? Amundsen zamiast sań motorowych i ciężkich kucy do ciągnięcia zapasów wykorzystał psy eskimoskie. Cóż… silniki zamarzły w ekstremalnych temperaturach a kuce zapadały się w lodzie i śniegu. A Amundsen? Dokładnie 14 grudnia 1911 r. na mroźnym, antarktycznym wietrze zatrzepotała norweska flaga zatknięta przez pięciu Norwegów. Scott dotarł tam ponad miesiąc później, 17 stycznia 1912 r. do domu jednak już nie wrócił.

Historia pionierska, ale ultra męska. O przyjaźni, zaufaniu, przesuwaniu ekstremalnych granic. No i jak tu o niej nie wspomnieć.

amundsen-3.jpg


Dodał(a): ckm.pl Środa 20.04.2016