Jess, dlaczego?!

Dlaczego kazałaś czekać rok na nowe aranżacje? Prawie dwa lata minęły od kiedy zapoznaliśmy się (i niektórych z Was) z Jess Greenberg – dziewczyną znaną jako „śpiewające piersi”. Jednak lubimy tę gitarzystkę, bo jest stała w uczuciach i niewiele się zmienia – nawet jej koszulka nie różni się niczym od tej sprzed dwóch lat.
jessg.jpg

Nie tak żeby nie było jej stać czy żeby nie miała gustu. Jess zapewne radzi sobie świetnie, bo ma prawie milion subskrypcji na swoim kanale YouTube, 700 tys. fanów na fejsie i ponad 100 tys na insta. To zawsze przekuwa się na zyski. Ale nie zaglądamy jej do portfela, bo wokalistka chce żebyśmy patrzyli gdzie indziej. Oczywiście na jej zręczne paluszki, które świetnie odtwarzają kanony muzyczne.

Co prawda przez ostatni rok nie była zbyt aktywna na YoTubie, ale jak już się odezwała, to z „wysokiego C”. W przeciągu miesiąca wypuściła m.in. świetne covery Jimiego Hendrixa, Led Zeppelin, Jamesa Browna czy Guns`N`Roses. Repertuar zacny, wybór dojrzały.



Ale jeśli ktoś zechce zarzucić Jess Greenberg brak talentu i że tylko świeci piersiami na YouTube, niech zajrzy na jej oficjalną stronę jessgreenbergmusic.com i zerknie w archiwum wideo. Fakt, że zaadaptowała środki wyrazu do bieżącego zapotrzebowania, ale spójrz na stroje girlsbandów czy innych solistek – choćby Rihanny.

Wydaje się, że Jess stała się świadoma swojego ciała, zaakceptowała je i – jak każda kobieta – chce wyglądać estetycznie i podobać się facetom. Cel osiągnięty w 100%. Ten muzyczny również. Mam nadzieję, że artystka wkrótce wypuści jakiś autorski krążek. Co do teledysków nie będę wybredny – mogą być z tą samą gitarą, w tym samym pokoju i w tej samej koszulce co teraz.



Dyskutuj z autorem na Twitterze





Dodał(a): Paweł Jaśkowski Czwartek 08.10.2015