Aleksandra Fajęcka w CKM

Jeśli tak miałaby wyglądać bileterka, to z kina wychodzilibyśmy tylko na siku
Aleksandra Fajęcka w CKM

CKM: W jednym z programów telewizyjnych stwierdziłaś, że najbardziej interesuje cię w mężczyźnie mózg. Czyżbyś miała w sobie coś ze słynnego kanibala, „smakosza mózgów” Hannibala Lectera?

OLA: Hm... Coś w tym jest. Może nie dosłownie, a w przenośni. Podobnie jak Hannibal jestem „pożeraczką” męskiego mózgu. Natomiast bez obaw, delektuję się jedynie jego zawartością intelektualną. Intelekt, bystrość umysłu, charyzma i klasa mężczyzny, to na mnie działa najsilniej.

CKM: Nie uwierzę, że aby zrobić na tobie wrażenie, wystarczy sama inteligencja. Czy poszłabyś na randkę do baru mlecznego z niedomytym, ale za to młodym, niepokornym i habilitowanym doktorem filozofii, aby porozmawiać z nim przy misce pierogów ruskich o francuskich egzystencjalistach?
O.: Oczywiście, czasem randka w barze mlecznym może okazać się dużo bardziej ekscytującym przeżyciem niż niejedno spotkanie w ekskluzywnej restauracji z kimś, kto nie wnosi do mojego życia żadnej wartości intelektualnej. Nie ukrywam — cenię sobie mężczyzn domytych i ogólnie zadbanych, bo to podstawa. Lubię też smaczne jedzenie, szybkie samochody, dobre gatunkowo ubrania i innowacyjne gadżety. Ale podkreślam, że dla mnie klasa faceta to nie tyle jego wygląd i zasobność portfela, co charyzma, maniery, intelekt i charakter. Taki mężczyzna to ideał. Także w sypialni!

CKM: I tylko z kimś takim pogwarzyłabyś sobie w łóżku o nadsekwańskich egzystencjalistach?
O.: Nie wiem, czemu uczepiłeś się tych egzystencjalistów? Nie cierpię na depresję i nie szukam na siłę filozoficznie przekombinowanych pomysłów na życie. Wolę bardziej nowoczesne, współczesne tematy.

CKM: Nowoczesne? To znaczy jakie? Polityka? Globalne ocieplenie? Sport?
O.: To wszystko oczywiście jest ciekawe, ale bardziej kręci mnie film, muzyka i marketing. W Polsacie i ITV prowadziłam audycje muzyczne, m.in. „Muzyczną windę” oraz „Discostację”. Tematyka ta jest mi zatem bliska, choć na co dzień słucham głównie jazzu, a nie muzyki popularnej. Ale interesuje mnie też to, co nazywamy lifestylem, czyli stylem życia. Cenię sobie rozmowy o architekturze, samochodach, dobrym winie i biżuterii. Nie uwierzysz, ale potrafię długo dyskutować o zegarkach. Jakie są lepsze? Czy te mechaniczne, czy też te cyfrowe? Czy różnice w cenie wynikają jedynie ze snobizmu, marki producenta, czy też kryje się za tym jakość i funkcjonalność danego produktu.

CKM: Czy właśnie o tym jest „Prestiż”, twój program w telewizji ITV?

O.: Tak. Jest to swoista lekcja stylu, ale prowadzona bez zbędnego zadęcia, na luzie. Obiecuję, że nikogo nie będziemy uczyć, jak jeść bezy w balowych rękawiczkach.

CKM: A szkoda, bo chciałbym się wreszcie tego dowiedzieć. Od pewnego czasu próbuję opracować metodę picia taniego wina w drogich, markowych rękawiczkach z krokodylej skóry.
O.: No i jak ci idzie?

CKM: Jak po grudzie. Albo rękawiczki są za śliskie, albo w warszawskich bramach jest za duży przeciąg. Butelki ciągle wypadają mi z rąk i rozbijają się o ziemię, brudząc moje nieprzyzwoicie drogie buty z cielęcej skórki.
O.: W takim razie może powinieneś zmienić rodzaj wina, miejsce konsumpcji, pić z kieliszka i bez rękawiczek, a najważniejsze — w dobrym towarzystwie...

CKM: Sądzisz, że w ten sposób zyskałbym na intelekcie, bystrości umysłu i charyzmie?
O.: Zdecydowanie intelektu ani charyzmy ci nie brakuje, natomiast gdybyś spożywał alkohol w innych miejscach, wzrósłby twój prestiż.



Dodał(a): ckm Czwartek 28.07.2011