Bajka o kartoflu

Placki ziemniaczane dla Polaków są tym, czym manna była dla ludu Izraela

ziemniak

Ziemniak, znany również jako kartofel lub pyra, nie raz ratował nas w trudnych chwilach. I jako jedyny nigdy nas nie zdradził. Nie tłumaczył się nigdy klęskami nieurodzaju lub urodzaju. Niestraszne mu srogie środkowoeuropejskie zimy, ani skwarne lata. Potwierdza zasadę, że chłop śpi, a w polu mu samo rośnie, dojrzewa i owocuje. Gdy nasz dzielny kmieć bił Moskala pod Racławicami, nadstawiał pierś za Napoleona, gromadził zbrojne kupy przeciw zaborcom i kolejnym okupantom, ziemniak karmił i żywił. W czasach najnowszych dzielnie stawił czoła imperialistycznej stonce! Nic więc dziwnego, że wdzięczny lud zamieszkujący między Bugiem i Odrą od wieków pożywia się plackami ziemniaczanymi, choć potrawa ta wymaga sporego wkładu pracy i cierpliwości. Bo ziemniaka trzeba i obrać, i wyoczkować, i zetrzeć, co często kończy się krwawymi ranami. A ileż możliwości spożywania placków! Z cukrem, z solą, w dni świąteczne ze śmietaną lub sosem węgierskim. I nikt nie jest w stanie oprzeć się zapachowi smażonych placków, ich złocistobrązowej barwie i chrupiącej skórce. Ileż wrażeń, wspomnień, miłych przeżyć i pożytków, zwłaszcza gdy do placków podać zmrożoną wódkę lub kilka litrów piwa.


Dodał(a): ckm Poniedziałek 19.09.2011