Refleks szachisty

Zawsze miałeś ochotę znokautować partnera przy szachownicy, ale powstrzymywały Cię dobre maniery? Nie hamuj się - wal śmiało przeciwnika w twarz!

Refleks szachisty


Jest ciemno, parno i śmierdzi papierosami. Rytmiczne oklaski publiczności brzmią jak huk piorunów. Ponad tysiąc męskich gardeł skanduje zachętę: „Go! go!”. Świetnie zbudowany Niemiec w atłasowym szlafroku pozdrawia kibiców i powoli wchodzi na ring. Jego przeciwnik, postawny Polak, uśmiecha się złowieszczo, sprawdzając zapięcia bokserskich rękawic.  -Paaaanieeeeee i paaaanooooowie, Zachód spotyka Wschód -wrzeszczący spiker daje z siebie wszystko, niemiłosiernie przeciągając słowa.  -Przed wami Frank Stoldt i Paweł Dziubiński! Przeciwnicy zbliżają się do siebie. Publiczność szaleje. Na wielkim, zawieszonym nad ringiem, telebimie widać, jak po nosie Niemca spływa kropla potu.  -Zaaaaaczynamy! - wyje spiker, a mężczyźni spokojnie siadają do... szachownicy. Mają czujniki tętna - w rogu telebimu widać liczby: 140, 150, 155... 

STRES NA MAKSA
-Cztery minuty szachów, potem dwie walki na ringu? Bez sensu! - mój znajomy trener bokserski usiadł ze śmiechu, kiedy mu powiedziałem o nowej dyscyplinie sportu. Jak każdy pięściarz wierzył wyłącznie w precyzję uderzenia, żelazną kondycję i technikę. A potem, za moją namową, zajrzał do internetu, obejrzał filmy i... zmienił zdanie. Zupełnie jak tysiące ludzi z całego świata, którzy wariują na punkcie chessboxingu, czyli boksoszachów. Zasady tego sportu są proste. W meczu jest jedenaście rund: sześć szachowych i pięć bokserskich. Te pierwsze trwają 4 minuty, te drugie - 2 minuty. Zwyciężyć można przez nokaut na ringu, przez szachmat albo gdy przeciwnik przekroczy limit czasu na wykonanie ruchu - na szachownicy. W teorii wygląda to śmiesznie. W praktyce jest zabójcze.  -Podczas walki bokserskiej zawodnik jest poddany dużemu obciążeniu fizycznemu - opowiada Tomasz Rachwalski, fizjoterapeuta pracujący z „klasycznymi” pięściarzami. -Na ringu pracują mięśnie nóg, bioder, pleców, brzucha, ramion. Po czterech minutach czujesz, jakbyś w udach miał gwoździe, a obręcz barkowa pali żywym ogniem. Do tego trzeba dodać ból powodowany ewentualnymi ciosami. -Ludzie wyśmiewają szachy, lecz pojedynek szachowy to zawsze piekielnie stresująca sytuacja - mówi Jan Pachło, psycholog. -Jak każda walka niesie ze sobą ładunek niesamowitego obciążenia psychicznego. Znam przypadki graczy, którzy, nie mogąc poradzić sobie z nerwami, łykali pokątnie kupione leki psychotropowe. W psychologii mówi się nawet o symptomie „chess stress”. Ludzie lubią oglądać cierpienie bliźnich. Nic więc dziwnego, że połączenie boksu i szachów świat kupił natychmiast.

DOBRY TOWAR
-Wiedziałem, że to chwyci - Iepe Rubingh, twórca boksoszachów, zaciera ręce. Ten niewysoki blondyn jest artystą performerem i pochodzi z Holandii, ojczyzny zwariowanych reality shows. To Holendrzy wymyślili „Big Brother” czy „The Big Donor”, program, w którym umierająca na raka kobieta miała zadecydować, komu oddać swoją nerkę (kobieta okazała się opłaconą aktorką). Iepe przyznaje, że do stworzenia boksoszachów zainspirował go komiks „Equator Cold” autorstwa znanego francuskiego rysownika Enki Bilala. W komiksie tym dwóch bokserów po rundzie walki zasiada do partii szachów. Kto zainspirował Bilala? Może chiński film „Mistery Of Chessboxing” z 1979 roku, gdzie stary mistrz karate po walce gra w szachy? Nieważne. Liczy się fakt, że dziś boksoszachy przyciągają tłumy i przynoszą konkretne pieniądze.


Dodał(a): Aleksander Hepner Sobota 23.04.2011