Redaktorzy futbolistami!

Jeśli sądzisz, że futbol amerykański to nudna i prosta gra to zaraz zmienisz zdanie!
warsaw eagles


Kilkudziesięciu chłopa, od tych z metra ciętych do tych, którzy mogliby z powodzeniem startować w zawodach sumo stawiło się na naborze do Warsaw Eagles. Wśród nich dwóch redaktorów ckm.pl, którzy zapragnęli poczuć prawdziwie męskiego sportu!

ROZGRZEWKA
Powiedzmy sobie szczerze futbol amerykański to nie jest sport dla chłopców, to sport dla prawdziwych mężczyzn. – Większość ludzi boi się kontaktu fizycznego, który w tym sporcie jest nieunikniony – mówi Jakub Zduń, wide receiver (skrzydłowy) drużyny. Po to tu przyszliśmy - pomyśleliśmy patrząc się na siebie wraz z redakcyjnym kolegą. - Biegamy! - krzyczy trener Phillip Dillon. No dobra - nie chce nam się, ale wiemy, że solidna rozgrzewka to podstawa w każdym sporcie! Po kilku okrążeniach ociekamy potem – Uuu, weekend ze mnie wychodzi – mówi Paweł, patrząc na mnie zamglonymi oczami. Obaj czujemy ściekający po plecach pot oraz „ pompę” w udach. Wreszcie koniec biegania, pora na rozciąganie oraz solidne rozgrzewanie konkretnych partii mięśniowych. Przez barki, łokcie, dłonie, grzbiet po kostki. – Ćwicz, bo przed tobą wiele zadań na czas i siłowych, gdzie łatwo doznać kontuzji - mówi trener do chłopaka z ostatniego rzędu, któremu ewidentnie nie chce się robić pajacyków…


POMPA

Pora na rywalizację w kilku kategoriach. Od skoku wzwyż, przez wyciskanie sztangi do konkurencji na czas. – Odstawiłem cię na 20 jardach! - mówię do Pawła. – Bo ja jestem długodystansowcem... - odpowiada.
Pierwsza konkurencja zaliczona, ruszamy dalej. Pora na skok w dal. Skaczemy i nie jest z nami tak źle porównując wyniki z konkurentami. Cali mokrzy idziemy wyciskać sztangę, gdzie znowu dołożyłem koledze redaktorowi. W kolejnych konkurencjach okazał się lepszy ode mnie. Wygrywał sprinty wokół czapeczek ułożonych na parkiecie, oraz skok w wzwyż - tam pokonałby mnie każdy gdyż jestem chyba jedyną niższą osobą od prezesa opozycji...

Uff, jak gorąco - czuję, że moje serce wali jak młot pneumatyczny. Rywalizacja powoli dobiega końca. Jednak nie dla nas. Najlepsze dopiero przed nami! Dzięki uprzejmości klubu, wciskamy się w „zbroje” ochronne, zakładamy kaski i zaczyna się zabawa! Szczerze mówiąc - nie sądziliśmy, że to wszystko jest tak wygodne i dopasowane. Oprócz brzucha każda część ciała jest chroniona przez specjalny ciasno przylegający ochraniacz.

STUKAMY SIĘ
„Postukajcie się trochę” – mówią do nas chłopaki z drużyny. - Ale jak?! Panowie – my tu grać przyszliśmy! - Swoje chłopy - z uśmiechem na twarzy mówią zawodnicy i pokazują nam, na czym to wszystko polega.
- Piłkę rzucasz jakbyś strzepywał gluta z palca - mówi Kuba. Próbujemy i nie jest najgorzej. To teraz pora na kilka ćwiczeń stricte z boiska. - Ty atakujesz, a ty próbujesz go zatrzymać, nie przedrzesz się - robisz 10 pompek. Przedrzesz się robi on! Dawaj! - pogania Kuba. Rozpędzony biegnę wprost na niego w ostatniej chwili robiąc zwód. Niestety, powalił mnie na ziemię. Dymam! I tak na przemian, biegamy i dymamy…
Wystarczy! A, szkoda bo to stukanie weszło nam w krew...

Po kilku dniach mają być wyniki z rekrutacji. Dostaliśmy się! Hura! Siniaki i lekka opuchlizna schodziła przez paręnaście dni. Ale chyba o to chodziło, bo na twarzach chłopaków rysowała się dzika rozkosz, gdy kaski trzaskały podczas zderzeń.

foto: Karolina Czaja




Dodał(a): Sebastian Żurawski Czwartek 06.12.2012