Najcięższy rower świata

Ponad 1000 kg – dokładnie tyle waży dwukołowe monstrum, które stworzył pewien zapalony cyklista z Niemiec. Tym samym jego dzieło stało się najcięższym rowerem, jaki kiedykolwiek widział świat.
heaviest-bicycle-600x337.jpg

Kiedyś pisaliśmy o pewnym motocyklu z Rosji, który potrafił wjechać wszędzie, miał mocny silnik i wielkie, grube koła z bieżnikiem. Wówczas wydawało się nam, że ów jednoślad to naprawdę duża maszyna, więc w tekście nazywaliśmy ją „monstrum”. Zrobiliśmy to jednak tylko dlatego, że nie mieliśmy pojęcia, że istnieje coś, przy czym ten rosyjski motocykl, może być nazwany co najwyżej skuterkiem. A tym bardziej, że będzie to rower.

Jednak dzięki 49-letniemu Frankowi Dose, zapalonemu cykliście, zamieszkującemu niemiecki land Szlezwik-Holsztyn, już mamy. To właśnie on postanowił nie przejmować się tym, co mają do powiedzenia wszyscy dookoła i zbudował prawdziwie monstrualny rower, przy którym wszystkie inne rowery oraz motocykle mogą się schować.



Budowa tego dwukołowego monstrum trwała pół roku i pochłonęła równowartość ok. 18 tys. złotych. Jego podstawą są dwa wielkie koła od starej maszyny rolniczej wykorzystywanej do rozpylania nawozów, a każde z nich ma średnicę 153 cm i waży ok. 100 kg. Reszta, czyli potężna rama, błotniki i kierownica, została zbudowana z zespawanych ze sobą, grubych stalowych prętów. Siodło to natomiast skrzynka po piwie.

Rower posiada także spory bagażnik w formie platformy umieszczonej na tylnym błotniku oraz dodatkowe dwa małe kółka, pozwalające zachować mu stabilność. W końcu utrzymanie równowagi przy pomocy nóg nie wchodzi w grę w przypadku takiego kolosa – konstrukcja waży bowiem 1,08 tony, co czyni ją najcięższym rowerem na świecie (poprzedni rekordzista ważył „ledwie” 860 kg).

Ze względu na jego znaczne rozmiary, prędkość jednośladu nie zrobi na nikim wrażenia – wynosi jedynie 5 km/h. No ale umówmy się, po co jechać takim bydlakiem szybciej? Dużo ciekawiej jest podziwiać zszokowane miny przechodniów przy niewielkiej prędkości.




Dodał(a): Jakub Rusak/ fot. YouTube Wtorek 13.09.2016