KSW 17. Zemsta - podsumowanie
Atlas Arena w Łodzi wypełniła się po brzegi tuż przed rozpoczęciem gali. Była obawa, że zostaną puste miejsca, ale wynikało to ze złej organizacji własnej niektórych kibiców, którzy postanowili przyjść 10 minut przed rozpoczęciem. Zainteresowanie MMA w Polsce jest na takim poziomie, że biletów na gale KSW brakuje na długo przed samym wydarzeniem. I nic dziwnego, bo to zdrowe, męskie, sportowe walki!
Atmosferę 17. Konfrontacji Sztuk Walki podtrzymywał niezastąpiony w tej roli Waldemar Kasta. O odpowiednią temperaturę zadbały urocze hostessy. Już z tych powodów wiedzieliśmy, że jesteśmy we właściwym miejscu!
Zawodnicy największego formatu zmierzyli się w siedmiu
walkach i jak zwykle na KSW nie zabrakło emocji, które uchodząc z kibiców, ogromnym
ładunkiem unosiły kopułę Areny.
Aslambek Saidov vs. Rafał Moks – debiutujący w Konfrontacji Moks, uległ bardziej doświadczonemu rywalowi po pełnych dwóch rundach. Walka zaczęła się dosyć niespodziewanie - od ataku low kickami na nogi Saidova. Jednak według sędziów sprawa była jasna – zwycięstwo Aslambeka.
Antoni Chmielewski vs. James Zikic – to miał być rewanż za porażkę Polaka
podczas 15. gali KSW. Sędziowie po dwóch rundach nie byli w stanie wyłonić
zwycięzcy dlatego zarządzili dogrywkę. Po dodatkowej rundzie nikt nie miał
wątpliwości, że to Antek Chmielewski przechylił szalę zwycięstwa na swoją
stronę.
Artur „Kornik” Sowiński vs. Maciej „Irokez” Jewtuszko – mimo efektownego wjazdu
Irokeza wozem strażackim, to Kornik zgasił zapędy przeciwnika. Walka trwała
kilkadziesiąt sekund. W pewnym momencie Jewtuszko rozluźnił nieco gardę i
nadział się na hak Sowińskiego. Faworyzowany Irokez długo nie mógł dojść do siebie
a zz ringu schodził rozchwiany.
Michał „Cipao” Materla vs. Matt Horwich – Polak ze startu
wystrzelił w stronę przeciwnika. Jednak pierwsza runda należała do Amerykanina.
W drugiej szanse się wyrównały i sędziowie zdecydowali o dogrywce. Trzecie
starcie zaczęło się od potężnych ciosów Michała jednak atrakcje na tym się
skończyły i reszta walki była „przeleżana” w parterze. Zawodnicy byli już mocno
zmęczeni. Według sędziów dogrywkę jednogłośnie wygrał Materla i to on zwyciężył
w całym pojedynku.
Jan Błachowicz vs. Rameau Thierry Sokoudjou – Polak, a właściwie jego lewa
noga, na 15. gali KSW została rozbita przez Kameruńczyka. Była więc okazja do
prawdziwej zemsty! Wszystkie trzy rundy należały zdecydowanie do Janka, widać
było w nim żądzę rewanżu. Chciał udowodnić wszystkim, że wiele się nauczył od
ostatniej porażki i udało się! W ostatniej rundzie upuścił Sokoudjou sporo krwi
i wydawało się, że zakończy walkę przed czasem. Jednak o rozstrzygnięciu
zdecydowali sędziowie (bezspornie). Janek wraca na tron!
Mariusz Pudzianowski vs James Thompson – Pudzian dopiero się
rozkręca na ringach MMA, ale już przyciąga większą publikę niż niejeden stary
wyjadacz. Polak miał się zemścić na Amerykaninie za porażkę sprzed pół roku.
Twierdził, że jest innym człowiekiem, a jego organizm nauczył się dostarczać
tlen do mięśni i to przez całą walkę. O jego wytrzymałości przekonać się nie
mogliśmy, ale o dobrej taktyce już tak. Pierwszą rundę leżał w większości na
plecach. Druga runda była ciekawsza w wykonaniu Mariusza – kilka prostych na
początku rundy i parę okazji do skończenia walki gilotyną. Jednak technika jest
w tej chwili najsłabszym punktem polskiego zawodnika. Mocno emocjonująca
końcówka podniosła z krzeseł całą Arenę!
Sędziowie orzekli zwycięstwo Mariusza Pudzianowskiego, jednak dwa dni później
na specjalnie zorganizowanej konferencji anulowano wynik pojedynku. Okazało
się, że źle odczytano karty arbitrów. Według nich powinno dojść do dogrywki
między zawodnikami.
Obaj zawodnicy już nieśmiało zapowiadają trzecie – decydujące starcie.
Mamed Khalidov vs Jesse Taylor – walka wieczoru, na którą kibice czekali w napięciu kilka godzin. Mamed jest cesarzem polskiego MMA i tak jest też traktowany przez fanów. Gdybyśmy mieli wybrać z kim chcemy iść na piwo, bez wahania wybralibyśmy jego. Mamedowi wszyscy chcą postawić piwo. W tym momencie można było wymontować krzesełka z Areny, bo podczas jego walk emocje prostują ciało do pozycji wertykalnej. Zaczęło się od firmowego wyskoku z kolanem w stronę Amerykanina lecz po chwili Mamed leżał plecami na deskach. Jesse Taylor wyrywał się naszemu zawodnikowi jakby ten kąsał. Wiedział, że jak zostanie na dłużej w uściskach Czeczena z polskim paszportem, to jego stawy zaczną się wyginać w przeciwne strony. Ulubieniec publiczności wił się po ringu łowiąc kończyny przeciwnika. Konsekwencja, upór i doświadczenie dały zwycięstwo Mamedowi przed upływem dwóch minut! Cała hala zagrzmiała ze szczęścia! Owacje na stojąco nie kończyły się przez dłuższy czas.
Niesmak jednak po walce został… większość kibiców, gdyby była taka możliwość, zażądałaby wprowadzenia kolejnego zawodnika na ring, by Mamed mógł zaspokoić głód publiczności. Głód perfekcyjnej techniki naszego mistrza!
Kolejne emocje już 25 lutego w Płocku i radzimy się śpieszyć z rezerwacją biletów, bo KSW 17 Zemsta naładowała wszystkich `pod korek` emocjami z najwyższej półki!