Jak wybrać siłownię?
Często ludzie wykupują karnet na siłownię, i korzystają z niej kilka razy w miesiącu albo wcale. Pokażę Wam jak to zmienić
Ile osób ma więcej wymówek niż zakonnica w ciąży żeby nie pójść na siłownię? Zawsze jest coś innego do roboty, zawsze są przyjemniejsze rzeczy. Prawie zawsze. Bo siłownia może być również dobrą wymówką żeby nie spędzić wieczoru odkurzając mieszkanie. Wiele rzeczy odciąga nas od ćwiczenia, ”bo to jest ważniejsze”. Co jest ważniejsze od Twojego zdrowia? Nic. Najważniejsze żeby lubić, spędzać czas w siłowni z przyjemnością i uśmiechem. Jeżeli ten warunek jest spełniony, to gwarantuję, że będziecie tam częściej niż polska reprezentacja na mistrzostwach świata. Jeśli czujemy się tam jak protestant w katolickim kościele, na pewno długo nie wytrzymamy i szybko nie wrócimy…
JAK POLUBIĆ SIŁOWNIĘ
Proste - trzeba znaleźć taką, do której będziemy powracać. Jak wygląda dobra siłownia? A jak wygląda borsuk? Wszyscy to wiemy, ale często mylimy z bobrem… Jak się nie pomylić? Oto co moim zdaniem powinniście wziąć pod uwagę, by mieć jak najmniej wymówek przed poceniem się.
PO PIERWSZE
Jeżeli zdecydujemy się płacić co miesiąc za siłownię, to musi ona być blisko domu albo pracy! Idealnie gdyby miała inne oddziały w różnych punktach miasta, ale wiem po sobie, że nawet jak mam do wyboru kilka siłowni (Virgin Active -123 na terenie UK), to korzystam z niewielu. Jedna blisko domu, druga – ta w której pracuję. I nawet taki leń jak ja świetnie się bawi ćwicząc.
Nie jestem zwolennikiem ćwiczenia w samotności, ale czasem będziesz do tego zmuszony. Ktoś poleci Ci siłownię na drugim końcu miasta, ale Twojemu kompanowi nie będzie się tam chciało chodzić lub całkowicie zrezygnuje w pewnym momencie z ćwiczenia. Wtedy być może stracisz zapał do ruszania się. To tak jak u mnie z piłką nożną – mogę z drużyną grać cały dzień, ale samemu przerzucać żelastwo średnio się chce. Nie ryzykuj! Wybierz miejsce blisko pracy lub domu. Jeśli zaczynasz ćwiczyć z kimś innym, to na pewno dojdziecie do consensusu i wybierzecie taką, która będzie odpowiadać Wam obojgu
PO DRUGIE
Chłopcy lubią blondynki, mężczyźni brunetki, a żuczek kulkę z gówna… Każdy woli co innego. To co dla żuczka będzie skarbem, niekoniecznie musi podobać się Tobie. Dlatego kolejnym krokiem w znalezieniu odpowiedniej siłowni jest to, żeby w niej było wszystko to czego Ty potrzebujesz. Nie ktoś inny. Chcesz zrzucić kilka kilo podnosząc ciężary ,to nie płać za siłownię, w której zamiast sztang są bieżnie i 90% zajęć z jogi… Jeśli jesteś wegetarianinem, to nie idziesz na promocje do rzeźnika, bo kumpel tam chodzi i mówił, że tam są najlepsze świnie w mieście.
To musi być miejsce, gdzie z przyjemnością będziesz spędzać czas i będzie odpowiadało Twojemu planowi ćwiczeń. Kobiety mniej chętnie pójdą na zajęcia z boksu, raczej upodobają sobie ćwiczenia grupowe pod dobrą muzykę. Warto poszukać siłowni, gdzie oprócz ciężarów są także masaże, sauna, odnowa biologiczna - może kiedyś sie przydać. Gdybyście zabrali dziewczynę ze sobą, ona może piec się w solarium a Wy w tym czasie zregenerujecie się na masażu. Każdy wygrywa! Tylko niech to nie będzie główny powód wyboru siłowni. Pamiętaj: przy wyborze bądź egoistą.
PO TRZECIE
Kolejnym ważnym elementem przy wyborze siłowni jest możliwość sprawdzenia sprzętu: czy jest sprawny, jak często jest wymieniany i czy jest go wystarczająco dla wszystkich trenujących. Wiele gymów niestety idzie w ilość klientów, więc może zdarzyć się sytuacja, że czekasz na sprzęt 20 minut, w międzyczasie Twój plan treningowy bierze w łeb. Poza tym tracisz więcej czasu na czekanie niż ćwiczenie. W siłowni, w której pracuję, jest ponad 6000 członków i na szczęście nie przychodzą o jednej porze… ale również siłownia dba o to, by wygospodarować jak najwięcej miejsca ewentualnie dokupić sprzęt. Ale wiem, że nie wszędzie tak jest. Najlepiej zapytać kogoś, kto tam ćwiczy. Warto zobaczyć gym w godzinach szczytu (16-21), a nie o 9 rano, kiedy większość idzie do pracy.
Sprawdź, czy na sprzęcie nie ma wpisów pakerów sprzed kilku dekad, bo taki relikt minionej epoki, to większe zagrożenie niż pożytek. Popytaj trenujących kiedy ostatnio zauważyli wymianę maszyn.