Bije rekordy, bo pije piwo. Pojedzie na Igrzyska Olimpijskie

Dieta i treningi są nieodłączną częścią życia każdego sportowca. Większość zapewne uważa, że spożywanie alkoholu nie będzie miało pozytywnego wpływu na osiągane wyniki. Innego zdania jest maratończyk ze Szwecji, w którego systemie żywienia ważną funkcję "wypełnia" piwo.
David Nilsson

"Biegnę po piwo" w jego przypadku, nabiera nowego znaczenia. David Nilsson mistrz Szwecji w maratonie dobrze wie, że gdy wypijesz zbyt dużo piwa, to w biegu do toalety nikt cię nie przegoni. A tak na poważnie, maratończyk przygotowując się do Igrzysk Olimpijskich w Tokio, wypija kilka piw dziennie. To jego specjalny program żywieniowy, w którym browar jest ważną częścią diety.

Jak przyznaje szwedzki mistrz: "Wypijam kilka piw dziennie, siedem razy w tygodniu, a wieczorem przed zawodami zawsze cztery półlitrowe i według moich dietetyków bardzo mi pomaga, ponieważ zawiera dużo węglowodanów. Ja z kolei przed startem czuję się rozluźniony".

SPRAWDŹ TEŻ: Robert Kubica wjeżdża na tor. Poprowadzi BMW M4 DTM

Musi być w tym dużo prawdy, bo Nilsson pierwszego grudnia w Walencji pobił 36-letni rekord kraju wynikiem 20.10,08. Po tym przełomowym dokonaniu sportowiec zdobył ogromny rozgłos i zainteresowali się nim sponsorzy. "Po rekordzie i medialnym szumie zgłosił się do mnie sponsor, znany duński browar. Kontrakt zawiera darmowe piwo z dostawą" – wyjaśnił biegacz na łamach dziennika Aftonbladet.

Drugim ważnym elementem jego sukcesu jest trening na wysokości, który – co ciekawe – odbywa w domu. Szwed wcale nie mieszka na ostatnim piętrze Turning Torso (najwyższy wieżowiec w Szwecji ma 190 m), bo ten nawet w najmniejszym stopniu nie spełnia odpowiednich warunków. Musi panować tam atmosfera taka jak na 2700 m n.p.m. Jego domek nie znajduje się również na szczycie Kebnekaise (najwyższy szczyt w Szwecji), bo ten ma 2113 m. Zamiast tego Szwed sypia i przebywa w… namiocie. Jest on rozstawionym w mieszkaniu w Sztokholmie. Specjalistyczny sprzęt pozwala na symulowanie rozrzedzenia powietrza odpowiadającego wskazanej wysokości.

ZOBACZ TEŻ: Nike zrobi kosmiczne buty... ze śmieci

"Skonstruowany we współpracy z uniwersytetem namiot przypomina inkubator dla noworodków. Regularnie w nim spałem przez 15 miesięcy przed pobiciem rekordu. Pomysł jest kontrowersyjny. Wielu moich szwedzkich rywali twierdzi, że nic nie daje, natomiast ja mam inne zdanie, które potwierdzają pomiary mojej wydolności. W Norwegii stwierdzono z kolei, że jest to środek dopingujący. W Szwecji jest na szczęście dozwolony" – opisuje wynalazek Nilsson.

Dobrze, że nikt jeszcze nie uznał piwa za doping, bo wtedy Szwed rzeczywiście mógłby być zagrożony dyskwalifikacją. Pytanie tylko, czy przy takim tempie spożywanego trunku, nie powinien brać udziału w biciu rekordu w piciu piwa zamiast bieganiu na Igrzyskach.



Dodał(a): Konrad Siwik / wikimedia Środa 19.02.2020