Randkowe koszmary
Kasia: Ostatnio siedziałam z pewnym przystojniakiem na romantycznym rendez-vous w restauracji. Przez dłuższą chwilę nie mogłam skumać, dlaczego on zachowuje się jakoś nietypowo
Lena: Od początku wiedziałam, że umówienie się z informatykiem to śliska sprawa. No ale Darek (którego kojarzyłam z mojej firmy, z działu IT) sprawiał wrażenie miłego, ciepłego i wrażliwego mężczyzny. Jednak już na pierwszej randce totalnie przegiął. Dlaczego? Otóż przyszedł na nią ze swoją ukochaną mamusią! Bawili się tak świetnie w swoim towarzystwie, że w pewnym momencie poczułam się totalnie zbędna i wyszłam. Dwie kobiety na jednej randce to za dużo!
Ania: Roberta poznałam przez Facebooka. Korespondowaliśmy jakiś czas, aż wreszcie doszło do randki w realu. Wszystko zapowiadało się świetnie – zabrał mnie do najdroższej japońskiej restauracji w mieście. Bawiliśmy się świetnie – jedliśmy najlepsze sushi, popijając je drogą sake. Po jakimś czasie Robert wyszedł na zewnątrz pod pretekstem zapalenia papierosa i... uciekł. Zostałam z rachunkiem na ponad 400 zł. Gdy upokorzona wróciłam do domu, zobaczyłam, że wyrzucił mnie z grona znajomych na Facebooku i nie odezwał się do tej pory.
Agnieszka: Przez cały wieczór obrzucał mnie komplementami, czarował, słuchał uważnie, co mam do powiedzenia (a to u facetów totalna rzadkość), kupił butelkę najlepszego szampana, kupił mi różę od obnośnego sprzedawcy, który pojawił się w restauracji – teoretycznie randka idealna. Niestety skończyła się masakrycznie, bo gdy mieliśmy już praktycznie wychodzić, on zaczął... całować się z barmanem. Uregulował rachunek, powiedział: „Sorry, nie jesteś tym, kogo szukam. Właśnie znalazłem miłość życia” i wyszedł z tym kolesiem!
Jaga: Najpierw było kino, później romantyczna kolacja i spacer. Zaprosiłam go do domu i wylądowaliśmy w łóżku. Seks okazał się nieziemski! Po wszystkim on przytulił mnie na łyżeczkę, obsypując moje plecy pocałunkami. Poczułam się totalnie błogo i zasnęłam z przekonaniem, że spotkałam prawdziwą miłość. Obudziłam się jakieś dwie godziny później obudziłam i okazało się, że jego nie ma. Uciekł z mieszkania, przy okazji zabierając mój portfel, zegarek, komórkę i laptopa! Nawet nie zgłosiłam tego na policję, bo nie zniosłabym upokorzenia podczas przesłuchania.