Nauczycielka pozywa ucznia za seks taśmę

Tanyę Ramirez aresztowano w 2014 roku za uprawianie seksu z dwoma 17-letnimi uczniami (nie, nie był to trójkąt, bzykali się oddzielnie). W tym czasie była nauczycielką i trenerką w ich szkole King  High School w miejscowości Corpus Christi w Teksasie. Sprawa wyszła na jaw, gdy sekstaśma wypłynęła do internetu i jurna pani pedagog została zatrzymana.

Jeden z chłopców miał w telefonie nagranie z całego zajścia, gdy nauczycielka wypinała się przed nim, a rozpoznać ją można było po tatuażu na lędźwiach. Jak się okazało, wideo zobaczyli nie tylko policjanci. Uczeń chwalił się nim kolegom, ale chciał też zostać bohaterem YouTube`a i tam wrzucił sekstaśmę... Kobieta dowiedziała się o tym i postanowiła pozwać młodego buhaja ze względu na swoje cierpienie psychiczne. Natomiast matkę chłopaka wytoczy proces za publiczne zniesławienie. Rodzicielka w mediach nazywała ją „drapieżnikiem”.

Dodatkowo chce złożyć apelację, podważając konstytucyjność wyroku. Jej prawniczka uzasadnia to tym, że kobieta ma prawo do sytuacji intymnych, chłopcy w świetle prawa byli pełnoletni, a ona w tym czasie nie była ich nauczycielką.

W ramach jednego wyroku była nauczycielka została skazana na 7 lat więzienia w zawieszeniu, w drugiej sprawie poddała się karze, ale nie przyznała do winy. W ramach ugody Ramirez musiała złożyć swoją licencję nauczycielską, co uniemożliwia jej wykonywanie zawodu. Musi także zapłacić 4 000 dolarów grzywny. Groziło jej 20 lat więzienia i 10 000 dolarów grzywny. Nie będzie jednak wpisana na listę przestępców seksualnych, bo obaj chłopcy mieli skończone 17 lat.

Sprawa zapewne nie wyszłaby na jaw, gdyby jeden z chłopców nie wyspowiadał się światu ze swojego życia seksualnego. Oprócz tego, że może teraz ponieść konsekwencje karne, zapewne laski zanim pójdą z nim do łóżka: a) zastanowią się nad tym dwa razy, b) nie spuszczą jego rąk z oczu, c) każą zdeponować urządzenia rejestrujące, d) sprawdzą pomieszczenie pod kątem obecności kamer.