Kiedy się kochać z kobietą
Z facetami są tylko problemy! Najgorsze jest to, że z samego rana chcą seksu. Ledwie otworzą ślepia i zauważą, że mają poranną erekcję, od razu budzą mnie swym brutalnym macaniem.
Skoro seks w godzinach przedpołudniowych raczej nie wchodzi w rachubę, to może dobre są wczesne godziny popołudniowe? Zapytał mnie o to jeden z moich ostatnich kochanków, któremu długo tłumaczyłam, czemu bardziej cenię poranne śniadanie, które przyniesie mi do łóżka, niż seksatak z jego strony. Niestety także tu nie mam dla panów dobrych wiadomości. Utrzymywałam czas jakiś temu bliższą znajomość z pewnym biznesmenem, który specjalnie pod kątem naszych schadzek wynajął luksusową garsonierę w centrum Warszawy. Jego napięty kalendarz przewidywał, że ma dla mnie czas tylko i wyłącznie tuż po lunchu, czyli około drugiej po południu. Ja nie miałam nic przeciwko temu, ale on z reguły o tej porze nie sprawdzał się jako kochanek. Pojawiał się zestresowany pracą i ociężały po służbowym obiedzie. Zamiast ożywczego seksu serwował mi swoje kłopoty z erekcją oraz przytulanie się, podczas którego szybko zasypiał.Udowodnił mi tym samym, że odpowiedzialna za swoje życie erotyczne kobieta powinna unikać takich sytuacji.
Więcej szczęścia ma moja przyjaciółka Elka, która utrzymuje regularne kontakty seksualne z pewnym żonatym i dzieciatym adwokatem specjalizującym się w sprawach rozwodowych. Spotykają się w godzinach wieczornych, czyli zwykle między 18 a 22. Jest to idealny wręcz czas - z punktu widzenia kobiety - na udaną orgazmotwórczą kopulację. Dzień chyli się ku końcowi, nie myślimy już o pracy i rozluźniamy się. A to wszystko tylko pozytywnie wpływa na baraszkowanie w łóżku. Muszę jednak ostrzec, że bywają takie damy (do których także ja należę), które wolą od razu przejść do rzeczy. Nie lubię tracić czasu na długie rozmowy, seanse w kinach i kolacje przy świecach, bo w ten sposób tylko odwlekam chwile rozkoszy. Wiem, wiem, że wiele pań mi zaprzeczy, mówiąc, że ta cała otoczka tylko sprzyja późniejszym miłosnym zapasom. Ze mną jest jednak inaczej, bo dla mnie seks jest nie tylko rozrywką, ale również jednym z ważniejszych sposobów na utrzymanie się w dobrej formie fizycznej.
Zamiast biegać do drogich fitnessowych klubów i oglądać tam setki brzydkich, starych i zapoconych ciał, wolę radosną kopulację z samcem, podczas której spalę więcej kalorii niż na jakimś idiotycznym rowerku. Dlatego też głodna i spragniona jestem nie przed seksem, ale tuż po nim. Uwielbiam te chwile, kiedy odprężona orgazmami łykam ostrygi i popijam je szampanem. Wiem, że posiłek po seks-gimnastyce nigdy mi nie zaszkodzi. Nie wolno bowiem ćwiczyć z pełnym żołądkiem, bo ma to zły wpływ nie tylko na perystaltykę jelit, ale też na pożycie damsko-męskie!