50 twarzy głupoty

Podczas, gdy film "50 twarzy Greya" bije rekordy oglądalności na całym świecie (w Polsce jest już numerem jeden wszech czasów), niektórzy fani nie poprzestają na projekcji i wcielają filmowe (tudzież literackie) fantazje w czyn. Niestety okazuje się, że w życiu realnym zabawy w Greya mogą skończyć się na policji...

shutterstock_147434624.jpg

O niezbyt mądrych ludziach, którzy zbyt serio podeszli do lektury "50 twarzy Greya", pisaliśmy wam już wiele miesięcy temu. Pewien mężczyzna za pośrednictwem internetu znalazł sobie wtedy seksualną niewolnicę, z którą zaplanował zrealizowanie fabuły bestsellera. Kobieta podpisała nawet oświadczenie, że "zrobi wszystko" i "godzi się na ból", jednak czar prysł, kiedy tylko doszło do spotkania i realnej chłosty. Sprawa skończyła się przed sądem (o czym więcej przeczytasz TUTAJ).

Tymczasem premiera ekranizacji, o której trąbią wszystkie media, inspiruje kolejnych ludzi do zabawy w Greya. Szkoda tylko, że i tym razem zabrakło rozumu i po raz kolejny skończyło się nie tak podniecająco, jak przewidywał scenariusz.

Pewien student z Chicago został właśnie oskarżony o napaść na tle seksualnym. Mężczyzna zaprosił koleżankę do swojego pokoju w akademiku. Najpierw kazał jej się rozebrać, co zapewne uczyniła z chęcią, potem skrępował jej nogi i ręce, co może w tamtej chwili wydawało się jeszcze podniecające, aż w końcu spuścił jej łomot, o jakim zapewne nie śniło się nawet autorce powieści (w ruch poszły pięści i pasek od spodni). Dziewczyna płakała i błagała o litość, ale na nic zdały się te prośby. Poszkodowanej nie pomogło nawet to, że do pokoju chciał wrócić współlokator oskarżonego (ten nie chciał go wpuścić). Tak czy owak, kiedy dziewczyna została w końcu uwolniona, od razu zadzwoniła na policję.

Co ciekawe, adwokat twierdzi, że kobieta zgodziła się na odegranie scen z "50 twarzy Greya", a jego klient to dobry, porządny student, zaangażowany w sprawy uczelni. Ciekawe, czy w tę linię obrony uwierzy sąd...



Dodał(a): Bartosz Joda Środa 25.02.2015