Kłopoty z osiągnięciem wzwodu, czyli prawda o problemie, który nie istnieje

Nawet wśród tematów uznawanych powszechnie za tabu w naszym kraju są takie, których się zwyczajnie nie porusza albo mówiąc o nich operuje się zręcznymi ogólnikami i półprawdami. W żaden sposób jednak nie zmienia to faktów, które się przemilcza, a jedynie odsuwa w czasie moment ujawnienia prawdy. Dziś przyszła pora, aby powiedzieć prawdę o jednym z najbardziej wstydliwych dla współczesnego faceta problemie, czyli o kłopotach z osiągnięciem wzwodu.
permen-ckm.jpg

Wbrew pozorom sprawa wcale nie dotyczy wyłącznie staruszków: co drugi mężczyzna po 40. roku życia ma problemy z erekcją, a kłopoty z osiągnięciem wzwodu i jego utrzymaniem podczas stosunku przytrafiają się coraz częściej wśród naprawdę młodych mężczyzn. Już nawet dwudziestopięciolatkowie potrafią się na tego rodzaju dolegliwości uskarżać. Oczywiście chodzi o tych, którzy mają na tyle odwagi, by się przyznać do istnienia problemu i próbować szukać pomocy, bo znakomita większość facetów nie robi po prostu nic.

Czas nie leczy

Niestety, kłopoty z erekcją nie „przechodzą”, tylko się pogłębiają, a my wpadamy we własnoręcznie zastawioną pułapkę przekonani, że problem z osiągnięciem wzwodu podczas seksu odbiera nam męskość całkowicie. Stąd już tylko krok do rozwiązań desperackich, jak szukanie pomocy u różnych znachorów czy zaopatrywanie się w „cudowne” leki „na męskość” na czarnym rynku.

Nawiasem mówiąc rynek ten jest naprawdę dobrze rozwinięty, świetnie zorganizowany i jedyne, czego próżno tam szukać, to fachowa pomoc. Tę znajdziemy u lekarzy-specjalistów, ponieważ skuteczne leczenie zaczyna się od prawidłowo postawionej diagnozy, a nie od zjadania nielegalnych pigułek garściami w nadziei, że pomogą. Zwykle nie pomagają, a dla tych, którzy je zażywali, kłopoty z osiągnięciem wzwodu bardzo szybko stają się mało ważne, gdy okazuje się, że ich wątroba właśnie wysiadła, a inne organy wewnętrzne też niespecjalnie palą się do dalszej współpracy.

Jak sobie poradzić?

Czarnego scenariusza da się na szczęście uniknąć, tylko trzeba zacząć myśleć głową zamiast główką. Źródeł problemu może być wiele: nieodpowiednia dieta, stresująca praca, nieumiejętność określenia się w rzeczywistości i radzenia sobie z emocjami, depresja, nadmierne spożywanie alkoholu, palenie papierosów, zaniżona samoocena czy brak relaksu to tylko najważniejsze z nich. Ale od tego, by zbadać, o co chodzi w naszym przypadku, jest lekarz-specjalista. Nie wróżka, nie kolega z siłowni ani nawet nie wszystkowiedzący pan Maniuś spod bloku.

Największy chyba problem tkwi w tym, że choć jesteśmy do granic absurdu napompowani narodową dumą i napakowani testosteronem po świeżutko wyżelowane końcówki włosów, to rozmawiać o seksie i własnej seksualności w ogóle nie potrafimy. Nie jest to (wbrew pozorom) żadna obelga, tylko proste stwierdzenie smutnego faktu. Seks i wszystko, co z nim związane, stanowią kulturowe tabu wynikające z wychowania w bardzo konserwatywnym, religijnym duchu.

Dowód? Proszę bardzo: według aktualnych statystyk w Polsce tylko niecałe 15% mających kłopoty z osiągnięciem erekcji mężczyzn po 35. roku życia idzie po rozwiązanie problemu do lekarza. Reszta „prawdziwych facetów” chowa głowę w piasek i udaje, że nic się nie dzieje albo żre sprowadzone pokątnie hormony i wyładowuje swoje frustracje na Bogu ducha winnych bliskich osobach. Dlaczego? Bo się wstydzą, że nie są już w pełni mężczyznami. A wystarczyłoby pójść do specjalisty, porozmawiać, wspólnie zidentyfikować źródło problemu i zacząć leczenie. Przeważnie zresztą na początku polega ono na zmianie złych nawyków żywieniowych, rozpoczęciu regularnej aktywności fizycznej, znalezieniu sposobu na radzenie sobie ze stresem i stosowaniu suplementów diety dedykowanych osobom mającym kłopoty w sferze seksualnej (np. Permen czy inne preparaty oparte na naturalnych składnikach).

Tymczasem my czekamy, aż „samo przejdzie”, bo przecież żaden prawdziwy facet nie zhańbi się pójściem do lekarza, prawda? Okazuje się jednak, że zaburzenia erekcji dają się całkowicie wyleczyć w ponad 90% przypadków – oczywiście pod kontrolą lekarza-specjalisty. Trzeba tylko zachować się, jak na stuprocentowego mężczyznę przystało i stawić czoła problemowi, zamiast od niego uciekać. Ostatecznie przecież świadczą o nas nasze czyny...




Dodał(a): ckm.pl / artykuł powstał przy współpracy z organizatorem kampanii Permen Wtorek 30.08.2016