Zaśniedziałe dzieło sztuki

Z reguły gdy widzimy, że jakiś przedmiot pokrył się warstewką patyny, uważamy że swoje najlepsze chwile ma już za sobą. Jednak w przypadku tego motocykla jest dokładnie odwrotnie – to właśnie fakt, że celowo został pokryty śniedzią stwarza cały jego urok.
suzuki-intruder-by-vilner-sztuka-na-dwoch-kolach_576bf08c.jpeg

Na pierwszy rzut oka ten motocykl zdaje się jakimś złomem i rdzewiejącym starociem, który bardziej nadaje się na szrot, niż na ulice. To jednak tylko wrażenie, bo przy bliższym poznaniu okazuje się, że spatynowana miedź, pokrywająca błotniki i bak tej maszyny, to celowy efekt, który ma za zadanie uczynić ten jednoślad jeszcze bardziej wyjątkowym i unikalnym. I zdecydowanie czyni.

Efekt ten uzyskano nakładając na karoserię co najmniej sześć warstw lakieru, które to następnie zostały poprzecierane specjalnymi szczotkami. Dzięki temu widać wyraźne nieregularności, zupełnie tak, jakby motocykl był dotknięty zębem czasu, nie zaś włosiem drucianych szczotek. Zmieniono również kolor felg, dzięki czemu odcinają się one od spatynowanych elementów i dopełniają całego niesamowitego wrażenia.



Ponadto kanapa została obita odporną na warunki pogodowe skórą, w której ręcznie wyrzeźbiono oldskulowe wzory, a podobne elementy znalazły się także na zbiorniku paliwa.

Za bazę całego projektu posłużył zaś Suzuki Intruder M1500 z 2012 roku, który, po wszystkich modyfikacjach, z oryginalnym motocyklem wspólną ma jedynie nazwę. Choć może nawet i to nie, bo na chromowanych elementach karoserii pojawia się tylko logo Vilnera, czyli bułgarskiego warsztatu tuningowego, który, oprócz stworzenia tego zaśniedziałego dzieła sztuki, ma na swoim koncie wiele innych, śmiałych i łamiących konwencję projektów.

Patynowy Intruder jest jednak naszym zdaniem najlepszym z nich.




Dodał(a): Jakub Rusak/ fot. Vilner Piątek 24.06.2016