Volkswagen Scirocco R

Scirocco zaspakajał sportowe ambicje kierowców w latach 1974-1992. Koncern zdecydował się wrócić na rynek z tym legendarnym modelem tworząc III generację. Od 2008 roku polscy kierowcy znów mogą cieszyć się jazdą tym autem. Ja miałem okazję zapoznać się z tym modelem w jej najbardziej prestiżowej odmianie - „R”.
Volkswagen

Historia tej marki zaczęła się w 1934 roku. Udział w tym miał, co może niektórych zaskoczyć, Ferdinand Porsche. Volkswagen w dosłownym tłumaczeniu znaczy samochód ludu. To tłumaczenie i zamysł jakim kierowano się przy tworzeniu tej marki uległo przeterminowaniu. Bo czy patrząc na Scirocco można mieć takie skojarzenie?

SZYBKI JAK WIATR
Twórcy tego modelu ochrzcili go od nazwy wiatru. Zresztą to nie jedyny taki przypadek w historii Volkswagena, przypomnę wiatry takie jak pasat czy golfsztrom i już widzicie, że nazwy innych znanych modeli miały podobną genezę. Ale wracając do Scirocco R. Uwierzcie mi, to naprawdę rasowe auto. Jego benzynowy silnik o pojemności 2 litrów i mocy 265 KM nawet na wolnych obrotach brzmi jak zapowiedź czegoś niezwykłego, co czeka kierowcę. Kiedy dodamy gazu mamy już pewność, że jazda będzie emocjonująca. I nie ma w tym odrobiny przesady. Scirocco R podnosi poziom adrenaliny już od samego startu. Wskazówka prędkościomierza mija 100km/h już po niecałych 6 sekundach i rozpędza się dalej nie zmniejszając impetu. Jeśli kochacie samochody, proponuję nie włączać muzyki. Przynajmniej do momentu kiedy nie nacieszycie ucha dźwiękami jakie wydaje to auto. Ja, przez kilka dni testu nie używałem radia. Odgłos silnika i przytłumiony dźwięk wybuchu jak słychać przy zmianie biegu, trzymając pedał gazu w podłodze, to jak najznakomitsza symfonia dźwięków.  Być może opis wyda Wam się przesadnie naładowany emocjami , ale uwierzcie mi, że nie ma w nim przerysowania. Scirocco R jeździ bardzo szybko, zapewniając jednocześnie pewne trzymanie się drogi. Zawieszony jest znakomicie. Jedyną wadą może być fakt, iż napędzany jest tylko na przednią oś. Ale konstruktorzy zestroili to auto w taki sposób, że daje sobie świetnie radę z mocą jaką oferuje.

DSG
Te trzy litery to nazwa skrzyni biegów, która jest wynalazkiem koncernu Volkswagena. Posiada 2 sprzęgła. Jedno jest dla biegów parzystych, drugie dla nieparzystych. Kiedy jedziesz przykładowo na biegu pierwszym, drugi jest już przygotowywany do zmiany. Wszystko dzieje się płynnie i błyskawicznie. Testowe Scirocco R było wyposażone właśnie w 6-biegową skrzynię automatyczną DSG. To kolejna przyczyna dlaczego tym autem jeździ się tak dobrze. Skrzynia działa wyśmienicie. Jest szybka i bardzo precyzyjna. Przy jeździe w automacie, naciskając w odpowiedni sposób pedał gazu, można z olbrzymim wyczuciem wpływać na zmianę biegów. Przy spokojnym ruszaniu, delikatnie naciskając pedał gazu, przy 60 km/h jechałem już na 6 biegu. Kiedy ruszałem agresywnie, drugi bieg ciągnął do około 80 km/h.  Jadąc ze stałą prędkością, gdy miałem ochotę przyspieszyć, wciskając pedał gazu w zależności od tego jak szybko i jak głęboko to robiłem skrzynia redukowała o jedno lub dwa przełożenia. Chcąc utrzymać tempo przyspieszania należy trzymać pedał wciśnięty głęboko, każde odpuszczenie sprawia, iż skrzynia reaguje przeskoczeniem na wyższy bieg zwalniając tempo nabierania prędkości. To naprawdę wielka przyjemność kiedy masz poczucie, że samochód reaguje tak jak sobie tego życzysz. Dla bardziej wymagających jest jeszcze sekwencja. Zmian można wtedy dokonywać lewarkiem skrzyni biegów lub łopatkami umieszczonymi przy kierownicy. Możesz także przełączyć się na tryb sport. Jazda wtedy staje się jeszcze bardziej agresywna. Obroty na biegu jałowym stają się wyższe, czekając na „rozkaz” do przyspieszania, a automat ciągnie każdy bieg dłużej niż w trybie normal czy komfort.

Volkswagen Scirocco R daje dużo pozytywnych emocji. Poza tym, że jest szybki i naprawdę wygodny. Kierowca i pasażer na przednim fotelu podróżują komfortowo. Z tyłu jest nieco mniej miejsca, ale dwoje pasażerów, bo tyle osób może zająć tylną kanapę, nie podróżuje w spartańskich warunkach. Rzeczywistość okazuje się lepsza niż przypuszczenia patrząc na tylną część auta. Jak już zajmiesz miejsce z tyłu, co wymaga niemałej sprawności, siedzi się dość wygodnie. Porównanie z jakim się spotkałem to nawiązanie do samolotu. Nie wiem tylko czy przez małe okienka czy przez prędkości i przeciążenia przy przyspieszaniu. Zapewne każdego po trochu. Ale kto w tym aucie chciałby siedzieć z tyłu. Ja na pewno nie! I wszystkim też proponuję zajmować miejsce za kierownicą. 



Dodał(a): Rafał Wtorek 15.11.2011