To ma zastąpić blokady na koła
Ci goście mogą być znienawidzeni przez kierowców, ale tak naprawdę pomagają odpowiednim służbom wykonywać robotę, która i tak powinna być zrobiona. A właściciele pojazdów powinni im wręcz podziękować, bo nieraz zdarzało się, że „biżuteria na koła” rysowała karoserię. Gorzej jeśli montujący blokadę nie pozostawili na drzwiach naklejki ostrzegawczej o „kotwicy” lub ktoś ją zerwał.
Teraz nie będzie się dało jej nie zauważyć. Ba, nie będzie się dało zauważyć nic przez przednią szybę! Barnacle to jakby rozkładana wielka gazeta, która za pomocą bardzo mocnych przyssawek będzie doczepiana do szkła. Jeśli kierowca zaparkuje w nieodpowiednim miejscu albo odpowiednie służby dojdą, że delikwent ma na swoim koncie nieopłacone mandaty, założą mu tę blokadę. Mowa o sytuacji w Stanach Zjednoczonych, bo tam działają wynalazcy tego gadżetu dla służb miejskich.
Gdy tamtejsze służby namierzą odpowiednie auto, rozłożą walizeczkę na przedniej szybie, wysuną zawór odpompowujący powietrze z przyssawek, popracują nim kilka razy i zabezpieczą zamek oraz uzbroją alarm. Instrukcja obsługi mówi o montażu jak najbliżej słupka A od strony kierowcy, więc jedynym rozwiązaniem będzie wychylenie głowy przez okno. Ale to i tak niewiele da...
I nie dlatego, że w zimie czy w deszczu będzie to niekomfortowe. Barnacle wyposażony jest w alarm, który będzie wył, gdy ruszysz auto lub spróbujesz zerwać blokadę. Do tego ma wbudowany nadajnik GPS, więc nie schowasz się przed wymiarem sprawiedliwości. Pozostaje Ci jedynie podążać za instrukcją, bo ciężko Ci będzie zerwać blokadę zassaną z siłą 340 kg. No chyba, że oderwiesz ją razem z szybą.
Żeby zdjąć Barnacle, kierowca musi zadzwonić na bezpłatną infolinię i uregulować wszelkie zaległe mandaty, podając numer karty kredytowej do obciążenia. W zamian otrzyma kod odblokowujący przyssawki. W zimie przynajmniej odśnieżą szybę gratis. Urządzenie należy zwrócić w ciągu 24 godzin do punktu zdawczego.
