Parodia Gymkhany - budżet minimum

Gymkhana wcale nie musi powstawać z takich budżetów, na jakie może liczyć Ken Block. Nie trzeba zamykać wielkich miast jak San Francisco czy Dubaj. Wystarczy kawałek polnej drogi, długa prosta i knajpa z okienkiem dla zmotoryzowanych.
gympkhana.jpg

Chłopaki z Car Bros – jutubowego kanału paramotoryzacyjnego - próbują przedrzeć się do internetowego mainstreamu i kombinują na swoim kanale, jak być memami i viralowo roznieść się po Sieci. Próbowali po pijaku robić relację z targów motoryzacyjnych SEMA w Las Vegas, a także trollowali młodych właścicieli Ferrari. I dopiero teraz może im się udać zdobyć parę odsłon więcej na YouTubie.

Na warsztat wzięli Gymkhanę Kena Blocka. I o ile Amerykanin ma za plecami gigantycznych sponsorów, którzy wykładają na jego produkcje niewyobrażalne pieniądze, o tyle chłopaki mieli zapewne jakieś kilkaset dolarów na swoją produkcję. Zresztą jeden z nich w trakcie filmiku godzi się na zapłatę w postaci jeansów.

Zamiast Forda Fiesty RX43 o mocy 650 KM czy Mustanga w budzie z 1965 roku i V8 o pojemności 6,7 litra i mocy 845 KM pod maską, do szaleńczego przejazdu zaprzęgają Hondę Civic trzeciej generacji z 1987 roku. W latach świetności mógł mieć 85 KM lub więcej. Był pierwszym modelem Hondy z automatyczną dystrybucją napędu na obie osie w razie potrzeby. Wtedy na świecie obiekt westchnień, jak niegdyś nasz Polonez. Chłopaki w filmiku zachwalają nawet, że wózek ma wlot powietrza i układ wydechowy. Wyjątkowy egzemplarz.

Jak na tak agresywne auto przystało – jazda była równie ekstremalna. „Bączki” wokół nieustraszonego ochotnika, precyzyjny podjazd do knajpy drive in, a także szybki pit stop w toalecie. Zwróć uwagę na ujęcia z kamery przyczepionej do kołpaka – są nieocenione i bez tego nawet zdjęcia z drona nie uratowałyby tej produkcji.






Dodał(a): Paweł Jaśkowski Wtorek 05.07.2016