Kraksa za ćwierć miliona

Nie każdy, kto ma kasę, ma też umiejętności, by prowadzić superauta. Na szczęście lekcja pokory dla tego kierowcy Ferrari będzie jedynie kosztowna, a nie bolesna.
ferrari-360-crash.jpg

belka-autostuff_1.jpg
Właściciel pięknego pojazdu Ferrari 360 Modena miał wyjątkowe szczęście, że po takiej kraksie on i jego syn wyszedł cało. Nie można tego powiedzieć o jego bajecznym wózku. Stoczywszy się z górki po kilku obrotach przez dach, zatrzymał się kołami do góry. Gdy świadek, który nagrał całe zajście, dotarł do rozbitego bolidu, syn właściciela – pasażer – znajdował się na zewnątrz wozu. Ojciec wyszedł po paru chwilach. Poza kilkoma rozcięciami na głowie, nie miał większych obrażeń. Do domu odjechali o własnych siłach. Rzecz jasna – jako pasażerowie.

Co prawda chłopakom nic się nie stało, ale auto najprawdopodobniej pójdzie na części. Pogniecione wszystkie blachy, zmiażdżona komora silnika i pozycja, w której Ferrari pozostawało przez dłuższy czas, nie pozostawiają złudzeń, że auto kosztujące od 200 000 do 500 000 złotych warte będzie mniej niż pamiątkowa koszulka z logo producenta.


Rzecz działa się na Mulholland Highway w Malibu, znanej górskiej trasy, obfitującej w serpentyny i ciasne wiraże, gdzie na poboczach często można spotkać gapiów, „polujących” na wpadki niepokornych kierowców i motocyklistów.

Właściciel rozbitego Ferrari 360 Modena tłumaczył później, że nie mógł dohamować po wyjściu z ostrego zakrętu, bo pod pedał hamulca wtoczył się obiektyw aparatu. Teraz nie pozostaje mu nic innego jak zainwestować w kompakt – zarówno w kwestii fotografii i motoryzacji.







Dodał(a): fisci Wtorek 19.08.2014